Rozdział szósty

263 35 1
                                    

Teraz.

Może Arden wcale jednak nie był taki zły. Jego propozycja wydawała mi się całkiem rozsądna oraz korzystna dla mnie, ale nie wiedziałam, czy poradzę sobie akurat w jego dobrze prosperującej firmie. Obawiałam się, że są to dla mnie zbyt wysokie progi i mogę nie podołać, gdy czułam się jeszcze tak rozechwiana emocjalnie.

— Zastanów się nad tym, Lauro. Miałabyś swoje pieniądze i mogłabyś stanąć na nogi, samodzielnie — dodał zachęcająco, a ja westchnęłam z rozmarzeniem, bo ta wizja napawała mnie zadowoleniem. Chciałabym, aby tak było i zamierzałam dokładnie to przemyśleć. — Wiesz, że nikt ci tam nie zrobi krzywdy, bo nie pozwolę im na to, będę miał ciebie i ich na oku. To dobra okazja, uważam nawet, że wreszcie los się do ciebie uśmiechnął i nie powinnaś odrzucać tej propozycji. Zastanów się nad tym.

Ufałam mu, że miałby na mnie oko i na pewno czułabym się bardziej komfortowo jego firmie niż u jakiegoś innego, obcego człowieka, ale miałam w głowie pełno wątpliwości, które sprawiały, że mój zapał znacząco gasł.

— A czy oni... Znają mnie? Wiesz, z jakiej strony...

Kiedyś miałabym gdzieś to, co ludzie o mnie myślą, ale jeśli chodziło o tę kwestię... Nie chciałam pomówień w miejscu mojej pracy, dlatego bałam się wkraczać ponownie do tego samego środowiska, z którego cudem udało mi się wydostać jakiś czas temu. Ci ludzie przecież się znali, mieli połączenia, znajomości, a skoro narzeczony mojej siostry tak łatwo dowiedział się o moich błędach oraz głupocie, to bałam się, że oni również poznają mój sekret.

— Nie jestem w stanie zapewnić cię, że nikt cię nie rozpozna. Nie mogę też obiecać ci, że nie będą o tobie plotkować, bo to całkiem normalne w miejscu pracy, ciężko to jakkolwiek zatrzymać, nawet mi jako szefowi — przyznał ciężko z pokrzepiającym wyrazem twarzy. — Ale mogę cię zapewnić, że jeśli tylko wypowiedzą w twoją stronę jakiekolwiek złe słowo, to się z nimi policzę i nie pozwolę im cię obrażać.

Skinęłam po chwili, ale wciąż nie byłam przekonana, co do tego pomysłu.

— To nie tak, że uciekam od konsekwencji i odpowiedzialności, tylko wolałabym uniknąć tego w pracy. Gdyby to było w innym miejscu, pewnie nie byłoby to dla mnie tak istotne — nie wiedziałam czemu, ale chciałam się z tego wytłumaczyć. — Próbuję jakoś wymazać to z pamięci, ale wiem, że w przypadku innych osób, to nie będzie takie proste. Ludzie lubią plotki i sensacje, ale ja nie chcę im tego dawać kosztem swojego zdrowia.

Może nie był odpowiednią osoby do rozmowy na ten temat, ale w jakiś dziwny sposób ufałam mu i nie czułam jego oceniającego spojrzenia. Miałam wrażenie, że nie było to dla niego tak niecodzienne, jak dla innych osób, które nie należały do tego kręgu. Znał tych samych mężczyzn, co ja i znał również kobiety, które pogubiły się na swojej drodze tak, jak ja. To w jego życiu było codziennością, ale dla innych...

— Wiesz, może kiedyś faktycznie byłoby to skandalem, ale teraz? Spotykam takie kobiety niemalże każdego dnia, na ulicy, na kolacjach biznesowych czy na innych uroczystościach i wiesz, co cię od nich różni? Ty zrobiłaś swój rachunek sumienia, zdobyłaś się na odwagę, by z tym skończyć i wyciągnęłaś z tego lekcje. Nie jesteś jedyną, młodą osobą, która popełniła taki błąd, ale liczy się to, że dostrzegasz, w czym leży problem — rozłożył swoje dłonie i poruszył lekko ramionami, które skryte były pod ciemną marynarką. — Po prostu nie powtórz nigdy więcej takiego samego błędu. Pieniądze nie są tego warte.

Musiałam przyznać, że nawet mnie pocieszył, a nie sądziłam, że będzie w stanie to zrobić, szczególnie w tak delikatnej kwestii.

— Dzięki, że tak mówisz. Doceniam to, co dla mnie robicie z Lu — powiedziałam, gdy skończyłam obracać się na kręcącym fotelu i wreszcie spoważniałam. — Przemyślę jeszcze raz twoją propozycję i dam ci znać.

Mrok |18+ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz