Kilka pierwszych dni po maturze mija,
I nagle zza rogu mi wypełza żmija.
Niby taka prosta rzecz, a się tyle zmienia,
Zmieniam się ja, priorytety i przemyślenia.
Ktoś bliski traci coś, co jest dla niego strasznie ważne.
W takim czasie trzeba być jak ze stali, poważnym.
Nie mogę nic zrobić, tylko mogę współczuć i patrzeć na niego.
Będzie dobrze, mój, no właśnie, drogi kolego.
Wszystko się ułoży i będzie dobrze, na razie jest źle,
Ale uwierz mi, to jeszcze kiedyś zmieni się.
Zmiany na inne, nie na gorsze i nie na lepsze,
Po prostu jako ludzie boimy się zmiany, bo czasami jesteśmy jak tłuste wieprze.
Ale czy tego chcemy, czy nie, czasami zmiany i tak przyjdą,
Czasami one nam nawet na złe wyjdą.
I tak mi właśnie dni me płyną,
Moje myśli gdzieś często na rozmyśleniach giną.
Co będzie dalej, nawet Bóg tego nie wie,
Mimo tego ja i tak będę ci starał się pomóc w potrzebie.
Bo mnie w opiece ma jedna marka przez całe życie,
Są to Nike, lecz nie na butach, tylko Nike na szczycie.
CZYTASZ
Moja droga
PoesíaOstatnie dni, tygodnie i miesiące były pełne zmienności, z jednej strony ciekawe, z drugiej - czasami monotonne. Brak pisania odbierał mi trochę radości, ale z drugiej strony pozwolił na zebranie nowych doświadczeń i refleksji. Teraz nadszedł moment...