♡8♡

656 17 1
                                    

- uuu Kacper będzie - powiedział Natan I się szeroko uśmiechnął

- nie szczerz się tak bo alkoholu nie ma -powiedziałam

- alkohol oczywiście, że też jest co to by była za impreza? - zaśmiał się Borys

- I co kłamiesz kłamczucho -zaśmiał się Natan w moją stronę

- spadaj - powiedziałam I wstałam z kanapy - pójdę uszykowała jakieś tam rzeczy na tą imprezę - powiedziałam I poszłam do kuchni zostawiając Borysa I Natana samych

Pov Borys

Gdy zszedłem na dół I zobaczyłem obok Santie i Natana to nie spodziewałem się, że przyjedzie. Od razu jak wszyscy razem zaczęliśmy rozmawiać Santia była ciągle uśmiechnięta jak nigdy, słodko było widzieć Santie szczęśliwą... Nie co ja gadam?! Ja się nie zakochałem, nie, nie, nie, nie I nie! A może? Nie! Rozmawialiśmy jeszcze trochę czasu I Marcel poszedł z Elizą na góre a Santia poszła szykować coś na imprezę. Ja i Natan zostaliśmy sami na kanapie

-łączy cie coś z Santią? - zapytał Natan. Co to wogóle za pytanie?

-nie? Nznamy się krótko, nawet nie tydzień - powiedziałem - a to dlaczego pytasz? - zapytałem

-no wiesz ja widzę jak na nią patrzysz a znamy się długo -powiedział co było prawdą

-dobra nie ważne przyjaźnimy się tylko i tyle- powiedziałem

-dobra dobra idę pomóc Santi idziesz ze mną? - zapytał

- jasne choćmy- powiedziałem I wstaliśmy z kanapy. Poszliśmy do kuchni i usiedliśmy przy wyspie kuchennej patrząc na Santie która myła i kroiła owoce

- co tam chcecie?- zapytała nie patrząc na nas

- przyszliśmy ci pomóc ale chyba nie ma co - powiedział Natan

-nie potrzebuje pomocy- powiedziała

-dobra Santia gdzie masz pokój to zaniosę swoje rzeczy -powiedział Natan

- trzecie drzwi po lewo -powiedziała Santia. Natan poszedł po swoje rzeczy i na górę. Ja zostałem z Santią w kuchni. Zobaczyłem, że obok niej na blacie leży jej epet. Podszedłem po cichu i chciałem go już wziąść ale Santia wzieła go szybciej I wzieła go do buzi zaciągając i powiedziała - a czego tu szukasz Borys? -zapytała is ie zasmiała

-a nic nic... -powiedziałem I myślałem, że odłoży epeta lae zamiast go odłożyć wsadziła go do kieszeni -no ej... Nie bądź taka -powiedziałem

-przecież masz swojego a bardziej to też mojego więc ci nie dam -powiedziała

- no weź, podziel się

-nie.

-proszee

-niby dlaczego miała bym Ci dać swojego skoro masz -zaśmiała się

-bo twój jest lepszy i z czego znów się śmiejesz -powiedziałem z irytacją

-coś za coś mój drogi

-co chcesz? -zapytałem

-nie wiem

- to jak będziesz wiedziała to mi powiesz a teraz dawaj -wyciągnąłem rękę

-nie -zaśmiała się

-Santia no nie bądź taka!-lekko krzyknąłem dla żartu

-dobra masz i mi tu nie jącz pod uchem-podała mi epeta. Od razu zaciągnąłem

-ej to inny smak-powiedziałem lekko wkurzony bo tamten był lepszy

-no bo jest bez błyszczuku?-zaśmiała się

NIESPODZIEWANA MIŁOŚĆ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz