♡6♡

637 17 1
                                    

Od mojego pokoju uchyliły się drzwi a w nich stała Marcel który trzymał szklankę i sok a obok niego Borys z tacką z naleśnikami I owocami, popatrzyłam na nich ze zdziwieniem

- przynieśliśmy ci jedzenie bo już 13:46
- powiedział Marcel

- wielkie dzięki chłopaki ale nie jestem głodna - powiedziałam mimo, że byłam głodna

- Santia musisz zjeść inaczej będziesz się potem źle czuła - powiedział Borys I położyĺ obok mnje tackę

- na prawde nie jestem głodna, jak będę to zjem okej? - popatrzyłam na nich

- a kiedy ostatnio jadłaś? - zapytał Marcel a mnie zamurowało i już się nie odezwałam - napisałem wczoraj do tej twojej przyjaciółki i powiedziała, że jak się spotykacie to jedynie chodzicie na lody inaczej jesteście ciągle na skate parku a w domu nic nie jesz, Santia co się z tobą dzieje? - zapytał Marcel siadając na łóżku

- nie prawda, chodzimy na jedzenie też a wczoraj jadłam - powiedziałam kłamiąc lecz no wczoraj jadłam śniadanie u Ani

- Santia nie kłam - powiedział

- nie kłamie... - kłamałam

- masz to zjeść przy nas inaczej ci nie odpuszczę - powiedział znacząco Marcel

- zdejmij tą bluzę jest tu gorąco
- powiedział Borys siadając na łóżku, znów niezamówiłam, wiem, że mówią tak specjalnie żebym się tylko przyznała

- dobra... zjem ale bluzy nie zdejmę mi zimno - powiedziałam bo nie wiedziałam czy wiedzą o tym bo po wczoraj się tak źle czułam I mało co pamiętam...

- okej jedz - powiedział Marcel - a tak przede wszystkim to dlaczego się głodziłaś jeśli tak to można nazwać? Przecież jesteś szczupła - powiedział

- no właśnie - potwierdził Borys

- popatrz na Elize... Jest szczupła w porównaniu do mnie nawet sama tak mówi - powiedziałam patrząc na nich obojga

- Santia nie przejmuj się Elizą, nie wiem o co jej chodzi ale na pewno nie ma z tym racji, jesteś tak samo szczupła jak wszystkie inne dziewczyny i zjedz te jedzenie proszę - powiedział Marcel a ja popatrzyłam na jedzenie a potem na nich

- albo cie nakarmić - powiedział Borys I się zaśmiał

- nie dzięki - też się zaśmiałam

- to proszę jedz, masz zjeść wszystko my tu będziemy - powiedział Borys I położył się obok mnie na moim łóżku tak samo zrobił Marcel który położył się obok Borysa I oboje na mnie popatrzyli

- co się tak patrzycie - popatrzyłam na nich

- no nic jedz - powiedział Marcel I chwycił telefon do ręki i zaczął coś przeglądać w nim a Borys dalej na mnie patrzył.

Popatrzyłam na jedzenie i chwyciłam za widelec i ukroiłam sobie kawałek naleśnika i z trudnością wzięłam go do buzi i przeżułam połykając

- i jak dobre? - zapytał Borys

- tak - powiedziałam krótka prawde

- to super, zjedz wszystko - uśmiechnął się i wziął telefon do ręki. Zjadłam jednego naleśnika na pięć z owocami

- a właśnie ja idę zaraz do was wrócę nic nie róbcie tu - zaśmiał się Marcel j wyszedł z pokoju. Popatrzyłam na Borysa I razem się zaśmialiśmy

- zjedz przynajmniej jeszcze dwa na spokojnie to są zdrowe naleśniki jem taki praktycznie codziennie po kilkanaście - powiedział Borys dalej uśmiechając się do mnie. Na jego słowa się uśmiechnęłam i zjadłam jeszcze jednego I do pokoju wbiegł Marcel z jakimiś maściami, plasterkami i bandarzem

- po co ci to? - zapytałam patrząc na niego ze zdziwieniem

- Santia I tak wiedzieliśmy to wczoraj więc nie masz czego ukrywać a to trzeba opatrzec - powiedział Marcel I usiadł na łóżku. Patrzyłam na niego bo tego nie chciałam ale po chwili mnie namówił jego wzrok, usiadłam na łóżku a Marcel zaczął opatrywać moje uda... Z czego mogę się też spodziewać to, że dzwonił albo pisał o tym do Natana czego nie chciałam bo wiem,że Natan by mógł się strasznie wkurzyć na mamę i ojczyma przy czym by też dostał opierdziel tak samo jak I ja

Gdy Marcel skończył opatrywać moje uda i zajął się nadgarstkami które posmarował i zawinął w bandarz. Ja w tym czasie skończyłam jeść naleśniki

- no i brawo - uśmiechnął się Marcel

- weź... małym dzieckiem nie jestem
- zaśmiałam się. Chwilę pogadałam z chłopakami I Marcel wziął naczynia I zszedł na dół a w pokoju zostałam ja z Borysem

- wychodzisz gdzieś dziś? - zapytał

- nie... jakoś po wczoraj nie mam ochoty a i tak już odwołałam spotkanie z Anią więc będę siedzieć w domu - zasmuciłam  się trochę ale dalej się uśmiechałam

- mam pomysł - powiedział uśmiechając sie zadziornie jak by chciał coś zrobić

- jaki pomysł? - zapytałam śmiejąc się

- twoja mama z moją jadą dziś na tą sale tak samo jak tata Marcela więc i tak zostajemy w trójkę w domu więc co powiesz na basen? Marcel zaprosi tam jakiś przyjaciół I ty? - zapytał z uśmiechem na twarzy lecz to z basenem mnie trochę zniechęciło

- jakoś basen mnie nie przekonuje a Marcela przyjaciele mnie nie lubią i nie tylko mnie a dużo osób - powiedziałam stanowczo

- przecież jest dziś gorąco a basen był by super! - powiedział uśmiechnięty i się na mnie popatrzył - a taj wogole to dlaczego cie nie lubią ? Przecież jesteś zajebista jak można cie nie lubić?! - zapytał ze zdziwieniem i się uśmiechał w moją stronę beż preszerwy nie odwracając odemnie wzroku

- no może i jest ciepło ale jak by Ania się o tym no dowiedziała to ja nie wiem, a dlaczego mnie nie lubią to uwierz, że też bym chciała wiedzieć - powiedziałam

- dobra ja to załatwię! Zaproś swoich znajomych na 17:30 kogo tylko chcesz a ja idę porozmawiać o tym z Marcelem więc też bądź gotowa na 17:30
- powiedział I mnie przytulił co było bardzo słodkie, od razu odwzajemnilam i Borys wyszedł z mojego pokoju I szybko pobiegł na dół do Marcela. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu... Dawno tak nie miałam ale on działa na mnie inaczej. Napisałam do niektórych moich znajomych i ich zaprosiłam tak jak powiedział Borys I każdy sie zgodził. Przez reszte czasu siedziałam w pokoju i nagle usłyszałam krzyki z dołu. Zeszłam na dół I zobaczyłam Natana który kłuci się z ojczymem. Zbiegłam na dół I bez zwracania na ojczyma wtuliła się w Natana i się z nim przywitałam

- Natan hejka! - wtuliła się w niego

- siemka młoda jak się czujesz? - zapytał z troską i też mnie przytulił. Słowo "młoda" albo "Santusia" działało na mnie inaczej niż jak ktoś kolwiek do mnie jakoś mowił, uwielbiałam jak mówił na mnie tak tata I teraz mówi tak Natan

NIESPODZIEWANA MIŁOŚĆ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz