- No nie wiem Luna, myślisz że to dobry pomysł? - w moim głosie było słychać zwątpienie.
Pomysł, sam w sobie był genialny! Ale wymagał czasu, a ja z reguły byłam osobą która wszystko musi na już.
- Stara, mówię Ci że im wszystkim szczeny opadną na sam asfalt! - zapiszczała.
- Chyba zgłupiałam do reszty. Dobra, zgadzam się. - westchnęłam i podniosłam ręce w geście kapitulacji.W końcu udało mi się powrócić do mojej upragnionej rzeczywistości, ciszy i spokoju. Miałam tak dość, że przez resztę dnia nie włączyłam ani muzyki ani tv. Wieczorna kąpiel, trwała naprawdę długo, pomogła mi uspokoić duszę i ciało. W takich momentach, przygotowując kąpiel, bardzo dbałam o szczegóły. Półmrok, dzięki sporej ilości ozdobnych świeczek. Do gorącej wody z dużą ilością piany, dodawałam musujące, aromatyczne kule. Uwięczeniem wieczoru byłaby lampka ulubionego wina i książka, dziś postawiłam tylko na to drugie, ponieważ miałam wstręt do alkoholu, po tym co się działo poprzedniej nocy.
Następne dni spędziłam na uczelni i egzaminach kończących semestr. Naprawdę lubiłam mój kierunek studiów, grafika użytkowa była czymś co mogłabym robić w przyszłości. Uwielbiałam odpalać program i dawać się ponieść artystycznym pomysłom. Ogłaszając się na popularnym portalu, od małych zleceń graficznych, byłam w stanie dorobić na tyle żeby opłacić mieszkanie. Robiłam to co kocham i dostawałam za to pieniądze, legalnie zarobione pieniądze. Najważniejsze było to że mogłam pracować z każdego miejsca na ziemii. Do pełni szczęścia nie było mi potrzebne nic, prócz oczywiście odosobnienia i mojej She. Na uczelni byłam totalnym outsider'em, nie miałam tam znajomych, nie potrzebowałam ich. Teraz w dobie internetu i mnóstwa grup uczelnianych na portalach, wszystkie notatki z dni w których mnie nie było, miałam praktycznie od razu do pobrania na grupie. Nie potrzebowałam żadnych interakcji z ludźmi, nie teraz, może kiedyś. Do momentu kiedy poznałam Lunę, szaloną blondynę. Jak tylko zobaczyła mnie na uczelni od razu zagadywała, niby to przypadkiem wpadając na mnie.
Pomysł blondyny, był genialny! Szczególnie że zarówno moje jak i jej auto było białe, moje dodatkowo w macie, a sam wyścig nosił nazwę "FOLLOW the White Rabbit", idealnie! Plan cały czas zaprzątał mi głowę. Z jednej strony, na samą myśl czułam tak dużą ekscytację że rozsadzało mnie od środka, z drugiej zaś mnóstwo wątpliwości. Samo to że do wykonania swojego planu potrzebowaliśmy solidnego przeszkolenia, czyli osób trzecich. Do wyścigów zostały dwa tygodnie. Dziś przydałoby się dać Lunie ostateczną decyzję i zacząć szkolenia. Do ostatniej chwili nie byłam pewna swojej decyzji, ale żal było z niej nie skorzystać. Żadnych konsekwencji, żadnego strachu o czyjeś życie, a wielką możliwość zagrania pacanowi na nosie.
A od tego się wszystko zaczęło.
Do : Blondi
Hej, przemyślałam wszystko. Nie jestem kompletnie pewna swojej decyzji ale ... Wchodzę w to. Kiedy pierwsze treningi ? :)Długo nie musiałam czekać. Luna generalnie cały czas przesiadywała z nosem w telefonie. Obserwujących na Instagramie miała w tysiącach, nie wiem jakim cudem. Raz dodawała filmiki ze spotów i wyciągów, raz polecajki kosmetyczne, raz opowiadała o swoim życiu i co aktualnie robi, ludzie poprostu ją kochali, potrafiła do nich dotrzeć. Do niej będzie należało opublikowanie naszych wyczynów. Z racji tego że nie groziło nam żadne niebezpieczeństwo, nie miałyśmy ochoty zakrywać twarzy. Każdy dokładnie miał wiedzieć, kto utarł nosa temu napuszonemu pacanowi, który to myśli że jest królem wszystkiego, a każdy ma się go słuchać i chodzić jak w zegareczku, jego zegareczku.
Blondi:
Tak myślałam! Długo kazałaś na siebie czekać kochana. Wszystko mam już dogadane. Zaczynamy od dziś. Opuszczone lotnisko za miastem, godzina 18.00.
CZYTASZ
First Race
Fiksi RemajaNocne wyścigi, miasto nocą iskrzące się w mokrym asfalcie, dobry beat i ona z ciemną przeszłością. Moja powieść, wbije Cię w fotel...sportowego wozu. Wytrzymasz to? Nieodparta chęć zrobienia czegoś szalonego. Coś Ci to przypomina ? Lea, za dnia cich...