Rozdział dwunasty

132 12 10
                                        

Wyścigi trwały na całego. Wszędzie były tłumy ludzi, kobiety poubierane w kuse, białe spódniczki z uszami króliczymi na głowie i pomponami na pośladkach. Nazwa dzisiejszych wyścigów, weszła ludziom za mocno. Niektórzy przyozdobili nawet swoje wozy w uszy i ogonki królicze. Wszędzie panował jeden wielki gwar, muzyka dudniła tak głośno że ledwo słyszałam własne myśli, a miałem ich teraz natłok. Sytuacji nie poprawiał fakt, że większość ludzi była już w stanie upojenia lub po mocniejszym dymku. Jednak jedna rzecz się nie zmieniła, wzrok Theo, co chwilę czułam go na sobie, chodź on sam był w swoich sławnych okularach przeciwsłonecznych. Właśnie dołączył do niego James. W międzyczasie okazało się że nasi "bracia", mają dziś się ścigać ze sobą. Z tego co dowiedziałam się od Alexa, urządzali takie pokazy dwa razy w roku. Ich wyścigi były inne niż wszystkie, chociażby ze względu na to że na metę zawsze dojeżdżali wspólnie, lecz po drodze prowadzącej do mety pokazywali swoje charaktery. Czyli dzisiejszy dzień miał być poświęcony im, stąd tak dużo osób które zniecierpliwione czekały na pokaz braci.

I wtedy wjeżdżamy my...całe na biało :)

Z Luną ustaliłyśmy, że najlepiej będzie im popsuć tą całą pożal się Boże imprezę, wjeżdżając na tor dokładnie przed nimi. Każdy będzie oczekiwał tego po co przyjechał, czyli "pokazu" braci, wtedy droga wjazdowa będzie idealnie przejezdna, bo ma czekać na przejazd chłopaków. Razem z blondyną nie oddalałyśmy się od swoich wozów, bracia nie dali nigdzie informacji o której mają zamiar startować, więc trzeba było się wbić w idealny moment przed nimi.

Zamyślona, analizująca po raz setny wjazd, cały układ i otoczenie, podskoczyłam przestraszona zaraz po tym jak ktoś od tyłu złapał mnie mocno za szyję, a w tym samym momencie pocałował też w żuchwę. Kurwa, co jest do cholery?!- wypowiedziałam dość głośno. Wkurwiona, z mordem w oczach, gwałtownie przekręciłam głowę aby spojrzeć kto taki, narusza moją przestrzeń osobistą.

- James?!- byłam w takim cholernym szoku, że oczy dosłownie wyszły mi z orbit. Przecież Sami kazał im się nie zbliżać do mnie, w taki właśnie sposób. Luna i Alex którzy byli przed chwilą zajęci rozmową, również na nas spojrzeli z szokiem wypisanym na twarzy. Lepiej ! Jakaś większość osób w okół nas, jak nie wszyscy, mieli miny takie jak bliźniaki. Myślałam że się spalę że wstydu, dobrze że było ciemno, bo moje policzki zażyły się pewnie już jak węgielki na rozgrzanym ogniu.

- Siema piękna. Widziałem że również przyjechałaś obejrzeć nasz występ. Nie widziałem Cię tu wcześniej, jesteś pierwszy raz?

- Hej, już raz byłam. James, powiedz mi jedno. Na chuj robisz teraz taką szopkę? Przed kim się chcesz popisać? Wkurwiłeś mnie. Na następny raz, za taką akcję odstrzelę Ci twoje klejnoty. Zgoda?- zakończyłam wypowiedź chamskim uśmieszkiem. Wkurzył mnie i niech o tym wie, że na następny raz nie będę taka miła.

- No już, już, nie unoś się. Uwielbiam zwracać na siebie uwagę innych. Jara mnie to. - sturchnął mnie ramieniem.- Ludzie mają tak kurwa nudne życie, że taka akcja jest dla nich wielkim wow. Poza tym, jak dobrze się przyjrzysz to wkurwiłem nie tylko Ciebie. - był bardzo blisko mnie, ręce również splecione na klatce piersiowej, stykaliśmy się ramieniem. Patrzył mi prosto w oczy, z tym swoim szelmowskim uśmieszkiem. Kiwnął głową w miejsce gdzie stało zielone Audi. Gdy tam spojrzałam, Theo z wyraźnie napiętą szczęką i ustami zaciśniętymi w wąską linię, machnął do niego dłonią i wsiadł do auta. Pewnie szykując się do swoich cyrkowych pokazów. O nie doczekanie !

- Nasza Perełko, zapraszam Cię osobiście do oglądania mojego występu. Mówię mojego, bo ten głąb to tylko dodatek. - Powiedział z pewnością siebie, puścił mi oczko, uniósł moją dłoń, pocałował i odszedł do swojego wozu. Czy on chciał zrobić na złość Theo? Ale po co...może...może mu się podobam. Szybko straciłam się w myślach za te głupie stwierdzenie.

First RaceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz