Rozdział szesnasty

95 9 22
                                    


Hej!

Przypominam że na moich social mediach można śledzić spojlery dotyczące rozdziałów i je komentować :). 

Instagram i Tik Tok : i_poczytane

Pov James

Uwielbiałem moją pracę w naszym warsztacie. Od kiedy udało nam się z Theo pogodzić, trzymaliśmy się razem. Razem przeciwko wszystkim. Kochaliśmy auta, grzebanie w nich i rozmowy o najnowszych samochodowych trendach. Warsztat był wspólny, ale tylko ja przebywałem w nim każdą wolną chwilę. Theo na co dzień zajmował się czymś innym, grzebanie w autach było dla niego całkowitą odskocznią od wszystkiego. Dla mnie, praca w nim była całym życiem. Jestem człowiekiem który nie potrafi usiedzieć na miejscu, zawsze muszę znaleźć jakieś zajęcie, przez co często działam impulsywnie, wiele rzeczy zaczynam robić jednocześnie. Ciężko mi się skupić na czymś dłużej niż na parę chwil. Praca w warsztacie daje mi poczucie stabilności, chociaż w głębi serca chciałbym już się ustatkować. Przez całe życie, w ogół mnie zawsze miałem wianuszek kobiet, potrzebowałem ich żeby nie czuć się tak samotny. Nie znałem swoich rodziców, odkąd pamiętam moje życie dotyczyło sierocińca, póki się nie zbuntowałem i uciekłem. 

Od kiedy mam przy sobie Theo, czuję się psychicznie lepiej. Mam kogoś na kim zawsze mogę polegać, mojego brata. Cieszę się że trafiliśmy na siebie, chociaż nasze początki nie należały do łatwych. Ostatnio jednak czuję się dziwnie, tak jakby nie wystarczył mi już przyjaciel, wieczny wianuszek napalonych lasek. 

- Siema młody! - Theo jest ode mnie o rok starszy, a i tak głąb uważa mnie za młodszego brata, którego wiecznie trzeba pilnować.

- eh... hej. Co tam? Widzę że skończyłeś już pracę na dzisiaj. 

- tak...- odpowiedział zamyślony.- Jak się dziś czujesz James? 

- kurwa... przestań traktować mnie jak dziecko, które trzeba wiecznie obserwować. Dobrze się czuję, tzn tak jak zawsze. Nie, nie mam ochoty o tym gadać. Tak wiem, jeśli będę miał ochotę wiem gdzie mam się zgłosić. Skończmy w końcu wałować wiecznie te same pytania. A właśnie ! Propos wałkowania tego samego, kiedy masz zamiar opowiedzieć mi o Twoim spotkaniu z naszą perełką? - kończąc swój monolog, wrzuciłem ostatnie narzędzia do skrzynki, złapałem za paczkę fajek i wyszedłem przed garaż. Brunet podążył za mną.

- eh...James, mam już dość wiecznych pytań o Leę. - przeciągle westchnął. - Dobra już ! Pojechałem pod ten opuszczony supermarket, wiesz który? Ten co od wielu lat jest w remoncie. Wiedziałem że tam pojedzie. Wysiadłem, wkurwiłem się, wygarnąłem jej że ma się zająć sobą i nie wpieprzać się na na swój teren, i tyle. 

-  zawsze spokojny Theo , lekko się odpalił. - popatrzyłem na niego. Znałem go już tak długo, wiedziałem że nie powiedział mi całej prawdy, w przeciwieństwie do mnie, on nie lubił rozmawiać o emocjach, wolał wszystko dusić w sobie, a tak być nie powinno. Poklepałem go po ramieniu, wyrzuciłem niedopałek i uśmiechnąłem się przyjacielsko. - Znam Cię i wiem że to tylko mała część tego co się działo, pamiętaj że jestem z Tobą i jeśli będziesz chciał możesz mi opowiedzieć więcej, nie będę oceniać.

- wiem, dzięki James. - westchnął - Jakie masz plany na dziś ? Może pogramy na konsoli. 

Nagle, jak to w moim mózgu bywa, zakiełkowała mi myśl, pomysł na wieczór. 

- dzięki stary. Dziś mam plany. Może jutro.

- ok....pamiętaj tylko żeby trzymać się zdala od Lei. Samiemu naprawdę na tym zależy James, nie możemy jej spłoszyć, wiesz że tylko ona może nam pomóc. 

First RaceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz