Rozdział 8

86 7 3
                                    

Fang:
Pora na spotkanie z Edgarkiem. 🥰
Robimy projekt na angielski. Mam nadzieję, że Edgar ma jakąś wiedzę o tym przedmiocie. Bo ja mam z tego średnią 1.12.

Ostatnio dostałem 2- i mi się średnia poprawiła. A Edgar... On ma chyba coś około 3.00, więc chyba git. Mamy robić coś na temat Past Simple. Czyli cofamy się do 5 klasy podstawówki.

W sumie moja wiedza się zakończyła na momencie kiedy omawialiśmy pogodę w trzeciej klasie podstawówki.

Pamiętam, że to ma być nasza praca wzięta na bardzo poważnie. A więc... Zależy w 80% o ocenie na semestr. Ja mam dość opłakaną sytuację, więc muszę mieć przynajmniej 3 żeby zaliczyć semestr. ( Tu na niby jest listopad).

Przyszedłem pod jego dom. Usłyszałem wrzaski:
- JAKIM CUDEM TRAFIŁAM NA CHESTERA!?
To nie był Edgar. A skoro nie Edgar to Colette. No tak, trafił jej się Chester. Myślenie nie jest moją mocną stroną.

Zadzwoniłem dzwonkiem. Po chwili otworzył mi Edgar.
- O Fang, wchodź- powiedział czarnowłosy.
- Hej, to co robimy?
- A po co tu przyszedłeś?
- Żeby robić projekt?
- No właśnie debilu, co się głupio pytasz.
Debilu, ale twój.

- A jaką ty masz średnią z angielskiego?- zapytałem.
- 3.69, a co?
- Nic, nic...
- A ty?
- 1.12.
- A kto w ogóle jest z kim?
- My razem, Kotlet z Chesterem, Żancia z Lolą, Szelka z Amber, Melcia z Maisie, Buster z Coltem, a Cameron z Ginny.
- Kim jest Ginny?
- Ginny to dziewczyna, która sobie poprawia oceny lizając się z nauczycielami. Ma duże wiesz co i dodatkowo chodzi cały czas w jakiś obcisłych topach.
- To dlatego Melanie była taka wkurzona.
- No raczej.

Usłyszeliśmy nagle dzwonek do drzwi. Kto to może być? Chester?
Edgar poszedł otworzyć temu komuś drzwi.

Edgar:
Gdy otworzyłem w drzwiach zobaczyłem Żanetę.
- To nie jest najlepszy moment Żanetko.
- Edgar, muszę z nią porozmawiać.
- Nie rozumiesz, że nie przyszła do szkoły przez ciebie i nie chce cię
widzieć.
- Tak to patrz

Kopnęła mnie w piszczel. Auuu.

Colette:
Ktoś wszedł mi do pokoju. Była to prawdziwa córka Timothèe'ego Chalamet i Georginy Rodriguez. Inaczej: Janet.

Co prawda mam dwubiegunowość, ale nie umiem się na nią gniewać.

- Colie, musimy pogadać.
- Yhm...
- Colette, czy ja ci się podobam?

Zamurowało mnie to pytanie.

- Janet, skąd niby to wiesz?
- Edgar mi powiedział .

Zabije go.

- Nie to nie jest prawda, to tak jakbym powiedziała, że  Melanie nie jest zazdrosna o Ginny.
- Aha ok... To ja już idę, muszę się opiekować siostrą, chcesz mi pomóc?
- A w sumie, co mi tam. I tak nie mam co robić.

Jako siostry, Janet i jej młodsza siostra, Bonnie są do siebie bardzo podobne.
Kurka, nie mam ich zdjęcia. Smuteczek...

Szłyśmy i szłyśmy aż doszłyśmy. Do domu Janet oczywiście.

Ptzywitała nas mama Janet. Była to niska kobieta o chudej sylwetce, dużych oczach i różowych włosach z ciemno brązowym odrostem.

- O Janet, przyszłaś i przyprowadziś koleżankę?- słowo koleżanka zostało przez nią podkreślone. Brakowało żeby podniosła brwi 2 razy w górę.
- Tak to jest Colette i razem będziemy się opiekować Bonnie.- odpowiedziała  Żancia.
- Dobrze to do zobaczenia dziewczynki, bawcie się dobrze. MARIAN ZŁAŹ TU!- krzyknęła, a po chwili przybiegł do nas wysoki mężczyzna o brązowych oczach i ciemno brązowych włosach.
- Już jestem Zośka, nie wrzeszcz tak. O witam ty jesteś dziewczyną Janet?- nie muszę patrzeć na Żancię, by wiedzieć, że jest cała czerwona.
- Nie my się tylko przyjaźnimy, przyszłam tu z Janet opiekować się Bonnie.- odpowiedziałam z rumieńcami na policzkach.
- No dobrze to my już idziemy, Bonnie na was czeka.- odpowiedziała pani Zosia.

Poszłyśmy do domu do pokoju Bonnie. Tam niska około 6 letnia dziewczynka bawiła się pacynkami.

Jedna z pacynek była małpką, a druga była kaktusem. Kocham kaktusy. Nie tylko lody. Te rośliny też są ekstra.

- Cześć Janet i Colette.- powiedziała Bonnie.
- Cześć Bonnie- odpowiedziała Janet.
- Pobawicie się ze mną?- zapytała mała.
- Jasne- odpowiedziałam.

Bawiłam się pacynkami, lalkami, pluszakami, a nawet samochodzikami, ale w końcu postanowiłyśmy wspólnie, że obejrzymy "The Mitchells vs The Machines".

Śmieszny film nie powiem. Kurka ja to mam pecha. Siedzę obok mojej przyjaciółki, która mi się podoba, ale ona ma swoją dziewczynę. Chciałabym żebym była że mną, ale wiem, że jakby zerwała ze Melodie to by cierpiała. Kurwa co to za plątanina.

Jakieś trzy/cztery godziny później poszłam do domu i nie uwierzyłam co tam zabaczyłam. Od razu zrobiłam zdjęcie tym słodziakom. Ja pierdole flesz mi się włączył.

Fang:
Colette spierdzieliła do Janet i było w końcu cicho. Robiliśmy to gówno, ale raczej robił to Edgar. Jak mówiłem: ja prawie nie zdaję z tego przedmiotu i gówno z niego wiem.

Była około 22.00. Byłem zmęczony i Edgar tak samo. Zasnął. Zasnął głową na moich kolanach. Siedziliśmy na kanapie i sam za chwilę zasnąłem.

Słyszałem jedynie otwieranie drzwi i widziałem flesz chyba od aparatu. O nie... Colette.

---------------------------------------------------------
Ogólnie mierzyłam się z brakiem weny i przez cały tydzień nieobecności próbowałam napisać ten rozdział.

To z czasów kiedy byłam Genziarą

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

To z czasów kiedy byłam Genziarą. Już nie jestem od jakiś ośmiu miesięcy.

Dzięki za 200 wyświetleń.

Do następnego rozdziału.

Czy mogę ci zaufać?| Edgar × FangOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz