ROZDZIAŁ 11 - Pogodziliście sie

31 9 3
                                    

  Ten tydzień był dla mnie bardzo intensywny. Wracając w czwartek wieczorem do mojego mieszkania pierwsze co zrobiłam, to położyłam się do łóżka.

  Od wtorku siedziałam w Londynie. W niedziele wieczorem gdy prosiłam Liama aby podwiózł mnie do przyjaciół rozmawiał on z moim ojcem. Można się już domyślić po samym tym fakcie, że zainteresował się tym gdzie się wybieram. Wiadomo, że nie spodobała mu się wiadomość o tym, że byłam u znajomych z którymi w ten sam weekend byłam w parku rozrywki i z którymi spotykam się wieczorami conajmniej 2 razy w tygodniu. Jego zdaniem powinnam się tylko i wyłącznie uczyć żeby później robić jak najlepsze wyniki w pracy.

  Czasami naprawdę zastanawiałam się czy na pewno ja jestem jego dzieckiem a nie Liam. Nawet jeśli mój chłopak nie był jego dzieckiem to tata traktował go lepiej niż własne dzieci. Naprawdę było mi przykro bo paręnaście lat temu on jak i moja mama byli dla mnie wzorem. Kochałam ich bardzo i nadal uważałam moje dzieciństwo za mega udane.

  Szkoda tylko, że nastoletnie lata już nie były dla mnie tak fajne. Żałowałam tego jak się wtedy zachowywałam jak niczego innego.

  Zawsze zastanawiałam się, czy rozwód rodziców nie jest winą moją i Rosalie. W końcu przecież rozwodu chciał mój ojciec żeby odejść do innej kobiety z którą nie ma ani jednego dziecka. Może on poprostu nie chciał mieć dzieci. Może był inny powód.

  Wiedziałam jednak, że nie mogę się obwiniać i moja mama zawsze mi to powtarzała. Zawsze odpowiadałam jej, że to wiem ale w rzeczywistości nie wierzyłam jej w to w stu procentach.

  Po przyjeździe do domu ojca i jego żony oczywiście była pogadanka o tym, że nie powinnam spotykać się tak dużo ze znajomymi a zacząć się więcej uczyć. Później powiedział, żebym została na dwa dni żeby mogli mnie bardziej wprowadzić w życie prawnicze.

  Tak więc całą środę i czwartek spędziłam w kancelarii. Liam na początku pokazywał mi tam różne rzeczy, później wziął do tego jakąś kobietę która tu pracowała. Na samą myśl o tym, że niedługo ja mam tu pracować robiło mi się słabo.

  Przecież ja sobie nie poradzę z tak poważną pracą. To była jednak jedyna możliwość dla mnie. Gdybym się sprzeciwiła ojcu odciął by mnie od kasy i zostałabym sama z niczym. 

  Sprawa która zdziwiła mnie najbardziej podczas całego pobytu w Londynie to temat ślubu mojego i Liama.

  Nawet nie byliśmy zaręczeni.

  Jane nalegała, żebyśmy pobrali się już w wakacje i mój chłopak się z tym zgodził. Ja byłam przeciwna temu pomysłowi. Nie chciałam brać ślubu w tak młodym wieku. I w dodatku z osobą która stawia swoją pracę wyżej niż swoją przyszłą żonę.

  Próbowałam odciągnąć ich od tego pomysłu mówiąc, że nie będę miała czasu na organizację ślubu przez studia. Ale Jane wyszła z inicjatywą pomocy. A w zasadzie ogarnięcia wszystkiego.

  To było jeszcze gorsze. Ślub był na tyle ważnym dniem, że chciałabym mieć wszystko pod kontrolą i sama decydować o tym jak to ma wyglądać. Miałam wtedy wrażenie, że jak jeszcze jeden raz usłyszę słowo ślub to się popłacze.

  Te dni były dla mnie intensywne, bo ciągle coś robiłam. Pozostawałam w stałym kontakcie ze znajomymi i często pisałam z nimi na naszej grupie. Czasem również pisaliśmy na prywatnym czacie ale to jedynie z Tiffany i Oliverem. Dowiedziałam się, że na jedne z zajęć muszę przygotować jakiś projekt. Na szczęście Oli powiedział, że zrobimy to razem bo to grupowe projekty. Dotyczyło to tego jak byśmy przeprowadzili daną rozprawę sądową.

Red DaisiesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz