ROZDZIAŁ 12 - Stokrotki

32 9 3
                                    

Nacisnęłam dzwonek do drzwi i już po chwili dziewczyna mi je otworzyła a następnie uśmiechnęła się i przytuliła mnie na przywitanie.

- Wchodź. Wszyscy już są. - powiedziała radośnie przepuszczając mnie w przejściu.

Zrobiłam tak jak powiedziała i po chwili zauważyłam dwóch chłopaków i dziewczynę w salonie. Blondyn siedział na kanapie przytulając swoją dziewczynę a brunet przeglądał swój telefon. Oliver, Nadya i Ryan. Lena wciąż stała za mną.

- Cześć. - powiedziałam do nich gdy przekroczyłam próg salonu.

- No w końcuuuu. Dziesięć minut spóźnienia. - powiedział mój przyjaciel.

- Dobrze, że Ty się nigdy nie spóźniasz. - odpowiedziałam sarkastycznie i usiadłam obok.

Czułam na sobie wzrok Ryana przez co czułam się bardzo niekomfortowo i dziwnie. Jeszcze tydzień temu dosłownie mnie nie lubił. Zaczęliśmy rozmawiać o temacie naszego projektu. Trochę się ze sobą nie zgadzaliśmy ale w końcu doszliśmy do porozumienia. Przy pracy nad tym wszystkim mój wróg nie spojrzał już na mnie ani razu. Gdy coś proponowałam nie odpowiadał czy mu to pasuje czy nie więc ja robiłam to samo.

W końcu po paru godzinach stwierdziliśmy, że skończyliśmy. Mimo to nadal siedzieliśmy w mieszaniu wynajmowanym przez Lene i Nadye i poprostu rozmawialiśmy. Ryan w końcu postanowił pójść do toalety. Dla mnie nie wróżyło to nic dobrego bo spodziewałam się, że zaczniemy jego temat.

- Ej, on wcale nie jest taki zły. Nie wiem czemu się nie lubiliście, Daisy. - powiedziała Lena do mnie.

- Teraz może i nie jest. Na początku był okropny, Oliver to nawet potwierdzi. - powiedziałam i popatrzyłam na chłopaka który kiwał głową.

- Moim zdaniem fajny. I wiesz jak słodko? Przyszedł z kwiatami. Zapytał czy je przechowamy bo chce je później dać mamie.

No z tym akurat się zgodzę, to było słodkie. Może podczas naszego spotkania miał gorszy dzień i dlatego się tak zachowywał a ja źle go oceniłam. Pięć minut później Ryan wrócił do salonu więc oczywiście rozmowa na jego temat ucichła. Chwilę po jego powrocie z łazienki ogłosił nam, że musi już wychodzić.

- No to cześć. - powiedział do nas na co odpowiedzieliśmy tym samym. - A.. Jeszcze kwiaty.

Podszedł do blatu w kuchni i wyciągnął z wazonu kwiatki. I to nie byle jakie.

Stokrotki.

Spojrzał na mnie jeszcze na chwilę po czym wyszedł. Ze wszystkich kwiatów na ziemii on postanowił kupić akurat te oznaczające moje imię. Poczułam dziwne kłucie w sercu. Od razu jednak stwierdziłam, że to jedynie przypadek. Może są to ulubione kwiaty jego mamy a ja nie potrzebnie zawracam sobie głowę.

Liam West: O której wrócisz?

Po odczytaniu od razu odpisałam.

Daisy Davies: Myślę, że zaraz będę wracać.

Liam West: Przyjechać po ciebie?

Daisy Davies: przejdę się

- Ja też już będę spadać. Oli, zostajesz jeszcze czy też wracasz?

- Może zostanę jeszcze. Chyba, że chcesz to Cię odprowadzę żebyś sama po ciemku nie szła.

Widziałam niezadowoloną minę Nadyi na jego słowa.

- Zostań. Dam sobie radę spoko.

Pożegnałam się więc z dziewczynami i chłopakiem, ubrałam się i wyszłam. Włożyłam ręce do kieszeni kurtki i już miałam wychodzić przed bramę wjazdową gdy zobaczyłam tam pewną osobę z papierosem w ustach. Był to nie kto inny jak Ryan. Byłam zdezorientowana bo wyszedł już jakąś chwile temu a mimo to dalej tu siedział.

Red DaisiesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz