POV: OLIVER
Nie pamiętam kiedy ostatni raz bawiłem się tak dobrze. No znaczy... Mówiłem to samo ostatnim razem, ale potem nie było zbyt ciekawie więc zmieniam zdanie, ta była lepsza. Śpiewałem piosenkę Britney Spears razem z moimi przyjaciółmi.
Gdzieś w oddali przy stolikach Tiff, Daisy i Nadyę. To niesamowite, że każda z nich wyglądała zupełnie inaczej a wszystkie były takie piękne. Miały inne kolory włosów i oczu, ale wszystkie miały w sobie coś wyjątkowego. Po za moją mamą były trzema najważniejszymi kobietami w moim życiu. Nawet jeśli z siostrą jestem pokłócony, z moją dziewczyną nie spotykam się już tak często bo zwyczajnie nie chce przebywać w jej mieszkaniu ze wzgledu na jej współlokatorkę, a z przyjaciółką mieszkam ale czuję, że już zaczynam działać jej na nerwy tak jak Liamowi. Nie wyobrażam sobie, że którejś z nich miałoby w moim życiu zabraknąć.
Chwilę później trójka dziewczyn do nas wróciła. Objąłem Nadyę w pasie i zaczęliśmy tańczyć. Czułem się spełniony przy nich wszystkich. Wiedziałem, że na każdego z moich przyjaciół zawsze będę mógł liczyć. Wypiłem już trochę dużo, więc brało mnie na takie przemyślenia. Zawsze po alkoholu myślałem o tym więcej niż zwykle. W sumie to myślałem wtedy o wszystkim. Wspomniałem też różne momenty z mojego życia. Teraz akurat przypomniałem sobie moją bójkę z Jakiem.
Dobrze, że dziś nikt nie ucierpiał.
Po kilku minutach ledwo trzymałem się już na nogach przez wypite procenty oraz przez ciągłe tańczenie. Gardło także już mi wysiadało od darcia się. Wszyscy przeżywali prawdopodobnie to samo bo zeszliśmy zmęczeni z parkietu i ponownie tego wieczoru skierowaliśmy się do naszego stolika. Teraz już tylko rozmawialiśmy o wszystkim. Typowa pijacka rozmowa. Zastanawiałem się gdzie podziali się Ryan i Daisy. Chłopaka nie było tu już od jakiegoś czasu, a dziewczyna gdzieś poszła chwilę temu. Jednak długo się tym nie zamartwiałem bo przemyślenia przerwała mi moja siostra.
- Oli... chciałam cię przeprosić za to, jak sie zachowałam. Wiem, że nie powiedziałam się wtrącać między ciebie a Nadyę, ale czułam się jeszcze źle z tym wszystkim i naprawdę przepraszam, że nie ogarnęłam tego wcześniej i wyładowywałam emocje na tobie. Dzisiaj uświadomiła mi to Daisy. - powiedziała.
- Spoko. Ja też nie zachowywałem się świetnie. Powinienem dać ci więcej czasu na to wszystko, ale gdy powiedziałaś, że myślałaś, że zerwałem z Nadyą, czułem się jakbyś chciała mnie kontrolować. Więc... tez przepraszam. - powiedziałam i uśmiechnąłem się lekko.
Dziewczyna od razu wtuliła się w moje ciało a ja odwzajemniłem uścisk.
- Brakowało mi Ciebie. Wrócisz do mieszkania? - zapytała podnosząc głowę by na mnie spojrzeć.
- Jutro się spakuje i wrócę. Czuje, że gdybym był tam przez jeden kolejny dzień Liam wyrzuciłby mnie przez okno. - zakpiłem na co posłała mi pytające spojrzenie. - Nie lubi mnie. - dodałem.
- Cześć, ma ktoś z was naładowany telefon? Jakaś dziewczyna mdleje pod klubem i muszę wezwać karetkę a mój i chłopaka, który z nią jest są rozładowane.
Dziewczyna podbiegła do nas bo nasz stolik znajdował się najbliżej wejścia. Spojrzałem na ekran mojego telefonu, miałem siedemnaście procent.
- Ja mam. - powiedziałem i wstałem.
Dziewczyna wymamrotała coś pod nosem i wskazała ręką abym poszedł za nią. Gdy przeszedłem przez drzwi to co zobaczyłem mnie zamurowało.
Dziewczyną, która mdlała przed klubem była Daisy.
Od razu, gdy się ocknąłem, rzuciłem dziewczynie poznanej przed chwilą, mój odblokowany telefon, aby mogła wezwać pomoc a sam podbiegłem do przyjaciółki.
- Co z nią? – zapytałem Ryana.
- Dostała jakiegoś ataku kaszlu i potem ledwo ją złapałem gdy nogi zaczęły się pod nią uginać. Dobrze, że ktoś przechodził obok bo nie mogłem nic zrobić. Nie zostawiłbym jej samej w takiej sytuacji.
- Karetka już jedzie. Na serio jest aż tak źle? Może zaraza się wybudzi i będzie w porządku. - powiedziała dziewczyna, która ponownie do nas podeszła.
- Siedzę przy niej od paru minut i nadal nic. - odpowiedział jej Ryan.
- Przy okazji jestem Leila. - powiedziała oddając mi mój telefon.
- Oliver. To jest Ryan. - wskazałem na niego.
Szczerze nie miałem ochoty na poznawanie ludzi w takiej sytuacji ale mimo wszystko starałem się być miły. Ryan dalej próbował wybudzić w jakiś sposób Daisy co niestety nic nie dało. Parę minut później na miejsce przyjechała Karetka. Powiedzieli, że nie możemy jechać z nimi i żebyśmy wezwali taksówkę do szpitala. Od razu wróciłem do reszty przyjaciół i opowiedziałem im co się stało. Zamówiliśmy dwie taksówki i paręnaście minut później byliśmy już w szpitalu.
Czekaliśmy na korytarzu jakiś czas aż ktoś w końcu poinformuje nas co z Daisy. Może trwało to parę minut, może godzinę a może więcej, straciłem poczucie czasu. W końcu z sali wyszedł jakiś lekarz więc wszyscy nagle wstaliśmy i podeszliśmy do niego.
- Co z nią ? - zapytała Tiffany.
- Państwo są rodziną Pani Daisy? - zapytał.
- Tak. - skłamałem ale musiałem się dowiedzieć.
- Dziewczyna była pod wpływem silnych narkotyków. Tak zareagował na tą dawkę jej organizm więc podejrzewam, że to pierwszy raz gdy coś wzięła. Czy ktoś z was może wie co to było i dlaczego to zrobiła?
Byłem w totalnym szoku. Nie potrafilem uwierzyć w to, że Daisy moglaby wziąć jakieś narkotyki. Ktoś musiał jej to podać. I po tej myśli coś do mnie dotarło...
- Daisy nie wzięłaby sama... Ktoś jej to musiał dodać do picia. - popatrzyłem w stronę osoby o której myślałem. - Ty... Ty jej to podałaś, prawda? - prychnąłem.
Tiffany otworzyła szerzej oczy.
- Ty sobie robisz ze mnie żarty? Myślisz, że naprawdę mogłabym dodać przyjaciółce cokolwiek? Błagam cię. - odpowiedziała Tiff.
- A niby kto inny miał to zrobić? Na chwilę zeszłyście z parkietu się napić.
- Pamiętaj o tym, że była tam również twoja dziewczyna. Może ona to zrobiła. A nie... Przepraszam, Nadya jest super i ona nie mogłaby tego zrobić. - powiedziała sarkastycznie.
- Ona nie miała ku temu żadnych powodów Tiffany ale ty już tak. Bolało Cię to, że z nią aktualnie mieszkam a z tobą nie rozmawia. Ale wiesz co? Mogłaś chociaż podać to mnie a nie jej. Ona nie jest niczemu winna.
- Ale czego ty nie rozumiesz, nic jej nie dodałam! Nie dotknęłam nawet jej szklanki Oliver! Poszłyśmy do łazienki a twoja idealna dziewczyna miała nam coś zamówić. Ona pewnie jej coś dodała ale oczywiście nie wierzysz mi bo to ja jestem zła!
Po tych słowach wyszła z budynku. Popatrzyłem po twarzach wszystkich obecnych tu osób. Byli zdziwieni ale nic nie mówili. Miałem już dość wszystkiego. Jeśli naprawdę moja siostra jej czegoś dodała to nigdy jej tego nie wybaczę. Jakoś nie wierzyłem w jej wersję zdarzeń. Jedyne co mi zostało to czekanie aż Daisy się obudzi. Może będzie cokolwiek pamiętać. Jeśli nie to jestem gotowy iść do tego klubu i zapłacić im za przeglądnięcie monitoringu.
Ten sam lekarz który wcześniej z nami rozmawiał znowu wyszedł z sali i poinformował nas, że Daisy w końcu zaczęła kontaktować, ale nie jest jeszcze w tak dobrym stanie na rozmowy i wysłał nas do domu.
Tak więc około czwartej wracaliśmy wszyscy do siebie. Ja jedynie postanowiłem spać dziś u Lucasa. Liam by mnie nie wpuścił o tej godzinie w dodatku bez Daisy. Miałem plan aby z samego rana ponownie pojawić się w szpitalu i porozmawiać z przyjaciółką. Musiałem się dowiedzieć prawdy.
CZYTASZ
Red Daisies
RomanceDaisy Davies wychowuje się w szczęśliwej rodzinie razem ze swoją siostrą Rosalie, mamą Grace I ojcem Martinem. Z dnia na dzień wszystko się zmienia I jej życie rozpada się na kawałki. Parę lat później mama Daisy umiera na raka więc zmuszona jest pr...