ROZDZIAŁ 15 - Kłótnia

30 5 0
                                    

  Wstałam rano zdezorientowana. Rozejrzałam się po całym pokoju ale nigdzie nie zobaczyłam Tiffany. Czułam mocnego kaca po wczorajszej imprezie. Wszystko co się tamtego wieczoru wydarzyło momentalnie mnie otrzeźwiło i liczyłam na to, że uniknę przez to bólu głowy rano. Cóż, myliłam się. Na szafce nocnej stała szklanka wody której w nocy jeszcze tu nie było. Podejrzewałam, że to dla mnie więc od razu wypiłam całą zawartość.

  Podniosłam się do pozycji siedzącej i skrzywiłam się czując jeszcze mocniejszy ból głowy oraz mięśni. Wstałam z łóżka i skierowałam się do szafy na której wisiało duże lustro. Przejrzałam się i o Boże. Wyglądałam jak trup. I tak się też czułam. Włosy wywijały mi się w każdą stronę, pod oczami miałam takie wory jak nigdy. Dodatkowo musiałam nie zbyt dokładnie zmyć makijaż w nocy, bo zauważyłam również resztki tuszu do rzęs i podkładu na mojej twarzy.

  Wzięłam z garderoby przyjaciółki zwykłe czarne dresy i tego samego koloru bluze licząc, że się na mnie za to nie obrazi. Ubrałam wybrane ciuchy po czym wzięłam telefon do ręki. Przyjaciele od rana nie dawali spokoju i wypisywali czy wszystko z nami okej i jak czuje się Tiffany. Nie odpisałam jednak nikomu. Nie byłam osobą która powinna informować o tym co z nią. Jak będzie się czuła na siłach, sama im o tym powie.

  Wyszłam z pokoju przymykając lekko oczy ze zmęczenia. Rozejrzałam się i zauważyłam blondynkę stojącą w kuchni. Na dźwięk otwieranych drzwi odwróciła się w moją stronę a ja byłam w szoku. Wyglądała sto razy lepiej niż ja mimo, że wczoraj było z nią gorzej niż ze mną. Zastanawiałam się jak ona to robiła, że nawet po najcięższym załamaniu wyglądała bosko.

  - Hej. Zrobić ci herbatę? Miałam właśnie robić dla siebie. - zapytała.

  Skinęłam głową i usiadłam na jednym z krzeseł stojących przy wyspie kuchennej.

  - Oliver jeszcze śpi? - zapytałam.

  - Nie. Jak wstałam to już go nie było w pokoju. Napisałam do niego i odpisał, że niedługo wróci. Boję się tylko o to gdzie poszedł i po co.

  Skrzywiłam się. Wiedziałam o co jej chodziło i też zaczęłam się bać. Co jeśli postanowił zrobić drugą rundę walki z Jakiem? Starałam się odgonić te myśli i zacząć myśleć o tym, że pewnie wyszedł do sklepu. Moje starania jednak poszły na marne, bo nie mogłam wyrzucić z głowy tej pierwszej myśli. 

  - Jak się czujesz ? - zapytałam.

  Dziewczyna na chwilę stanęła bez ruchu i westchnęła. Parę sekund później wróciła do robienia jedzenia i herbaty.

  - Nie wiem. Lepiej niż w nocy to na pewno. Przemyślałam to trochę i wiadomo, zabolało mnie to i zastanawiam się co zrobiłam źle, że mi to zrobił ale... Nie byliśmy razem bardzo długo i nie zdążyłam się jeszcze aż tak przywiązać emocjonalnie. W dodatku zbliża mi się okres więc na wszystko reaguje dwa razy mocniej niż normalnie. Nawet cieszę się, że zrobił to teraz a nie na przykład po roku związku. Ale w życiu do niego nie wrócę. Zdradził raz, nie będzie się hamował przed zrobieniem tego znowu. A ty co byś zrobiła na moim miejscu? Nie wiem czy moje nastawienie do tego wszystkiego jest dobre.

  - Myślę tak samo. Nie wracaj do niego, on na Ciebie nie zasługuje. Gdyby cię kochał to by tego nie zrobił. - odpowiedziałam.

  - To nie byla miłość. Zwykłe zauroczenie, tak myślę. Ja też bym powiedziała, że go nie kocham bo to za mocne słowo ale nigdy w życiu bym go nie zdradziła.

  Cieszyłam się, że potrafiła o tym mówić. Po tej ciężkiej nocy bałam się, że totalnie się załamie i nie będzie wychodzić z pokoju przez tydzień conajmniej. Ale Tiffany już taka była. Chwilę później położyła przede mną talerz z kanapkami i kubek herbaty. Mojej ulubionej malinowej. Gadałyśmy na różne tematy takie jak studia, święta, moje wesele, sylwester i inne babskie sprawy. Temat Jake'a odszedł w zapomnienie, miałam nadzieję, że na zawsze. Oliver miał rację, źle mu się z oczu patrzyło od samego początku. Byłam ciekawa czy to była pierwsza sytuacja w której zdradził Tiff, czy powtórzyło się to już kilkukrotnie.

  Widziałam na jej ustach uśmiechy podczas rozmowy ale wiedziałam, że nie są do końca szczere. Mogła się uśmiechać i udawać, że już wszystko jest okej ale ja wiedziałam, że ta zdrada bardzo ją ruszyła. I prawdopodobnie to sprawiło, że nie będzie w stanie już zaufać tak łatwo osobie z którą miała by wejść w związek.

  Po zjedzeniu śniadania wróciłyśmy do pokoju dziewczyny. Ja położyłam się na łóżku i przeglądałam instagram a Tiffany zaczęła się malować. Nagle drzwi się otworzyły, wychyliłam się lekko nadal nie wstając z łóżka i zauważyłam Olivera. Po chwili wszedł do pomieszczenia w którym się znajdowaliśmy i się przywitał.

  - Gdzie byłeś? - zapytała jego bliźniaczka.

  - U Nadyi.

  - O... Myślałam, że wiesz, zerwaliście. - odpowiedziała.

  - Czemu mieliśmy zerwać? - prychnął.

  Też było to dla mnie dziwne. Zaczęłam się zastanawiać, czy coś mnie nie ominęło.

  - No przecież ona mieszka z Leną.

  - I co w związku z tym? Przecież nie jestem z Leną, tylko z Nadyą. Nie rozwalę swojej relacji z nią tylko i wyłącznie dlatego, że ty tego chcesz bo ten idiota Cię zdradził z jej przyjaciółką.

  - I uważasz, że to jest normalne, że nadal się przyjaźnią? Nie widzi problemu w tym, że ona dosłownie rozwaliła komuś życie? Nadal zamierzasz zadawać się z takimi osobami?

  - Z Leną nie mam zamiaru utrzymywać kontaktu a Nadya nic nie zrobiła. Ogarnij się trochę i nie ingeruj w moje życie, zajmij się swoim. Przecież logiczne, że Nadya nie popiera tego co zrobiła ale muszą mieszkać razem bo nie miałaby gdzie się podziać. Nasze mieszkanie jest zbyt małe żeby zmieścić naszą trójkę. Ja mam jednoosobowe łóżko więc musiała by spać u ciebie.

  - Jeszcze czego. Nie ma szans. Nie ufam jej tak samo jak Lenie i przysięgam, że jak ją tu zobaczę to wyjdzie tak samo szybko jak weszła.

  - To nie jest tylko twoje mieszkanie.

  - Ale nie jest też tylko twoje, więc mam prawo decydować.

  Po tych słowach wstała i obrażona wyszła do łazienki trzaskając drzwiami. Oliver uniósł brwi do góry i wypuścił powietrze z ust.

  - A ty co myślisz Dais? Kto z nas ma rację. - zapytał.

  - O nie. Ja się w to nie mieszam, obydwoje jesteście dla mnie ważni i nie zamierzam między wami wybierać. Jestem pewna, że sami dojdziecie do porozumienia. Pójdę już, a wy proszę nie pozabijajcie się tutaj.

  Wyminęłam go i wyszłam. Nigdy nie sądziłam, że są w stanie tak bardzo się pokłócić. No bo co jak co, ale nie widziałam jeszcze nigdy aż tak zgranego rodzeństwa. Nie mogłam wstawić się po niczyjej stronie bo nawet nie wiedziałam za którym z nich stanąć. Szłam przez siebie w stronę swojego mieszkania. Była już prawie godzina czternasta. Liam rano wysłał mi wiadomość z pytaniem o której wrócę ale odpisałam dopiero teraz, że za paręnaście minut będę. I faktycznie może dziesięć minut później otwierałam drzwi.

  Liam siedział na sofie przeglądając swój telefon. Przywitałam się z nim i usiadłam obok. Streściłam mu całą sytuację z nocy i z całego dzisiejszego dnia bo czułam, że muszę pogadać o tym z kimkolwiek kto będzie obiektywny w tej sytuacji. Zapomniałam jednak, że mój chłopak nie jest najlepszą osobą do gadania o takich rzeczach i stwierdził, że bliźniaki zachowują się jak dzieci kłócąc się o takie rzeczy. Włączyłam telewizor i zaczęłam z nudów oglądać jakiś paradokument gdy nagle poczułam wibracje dochodzące z mojego telefonu.

  Ryan Hill: Kawa na przeciwko uczelni dzisiaj?

  Mimowolnie lekko się uśmiechnęłam. Nie miałam humoru na wyjścia ale kawy nigdy nie odmówię. Ryan lubił kawę podobnie bardzo jak ja, więc parę razy się tam już spotykaliśmy. Pomyślałam też, że może on zareaguje jakoś lepiej niż Liam i faktycznie pomoże mi w decyzji co dalej z rodzeństwem Fleur.

  Daisy Davies: O 16?

  Ryan Hill: O 16.

Red DaisiesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz