ROZDZIAŁ 22 - Plan

19 4 1
                                    

POV. OLIVER

W mojej głowie pojawił się plan. Miałem nadzieję, że wszystko wyjdzie tak jak to sobie wymyśliłem. Siedziałem na ławce pod mieszkaniem Nadyi i w końcu po chwili zastanowienia wysłałem wiadomość.

Oliver Fleur: Jestem niedaleko twojego mieszkania, wyjdziemy gdzieś? ;)

Nadya Rogers: Tak!! daj mi 5 minut.

Czekałem więc na dziewczynę stresując się. Za chwilę miałem z nią skończyć i mimo, że nie chciałem już więcej z nią być to i tak było mi przykro. Parę minut później faktycznie zobaczyłem rudą dziewczynę zmierzającą w moją stronę. Przytuliłem ją na przywitanie i zaczęliśmy iść w stronę pobliskiego parku. Zastanawiałem się jak zacząć te rozmowę. Wiedziałem tylko, że chcę ją trochę podejść tak by myślała, że jestem po jej stronie i właśnie jej wierzę.

Początkowo rozmawialiśmy o wszystkim jak zawsze. Musiałem sprawiać pozory, że nic się nie zmieniło i nadal patrzę na nią tak samo. Gdyby tylko wiedziała jak bardzo chciałem to skończyć już w tym momencie. Parę minut później weszliśmy do parku i usiedliśmy na pierwszej lepszej ławce która była wolna.

Przedstawienie czas zacząć.

- Nadya, mam nadzieję, że nie przejęłaś się zbytnio oskarżeniami Tiffany. Jest mi naprawę przykro, że próbuje Cię wrobić w takie coś.

Teraz liczyłem tylko na to, że dziewczyna zacznie w to brnąć i potwierdzać, że nie miała z tym nic wspólnego.

- Nie musisz mnie przepraszać, jest okej. Nie rozumiem czemu ona mnie tak nienawidzi... Nic jej nie zrobiłam złego. - powiedziała udając smutną.

Jedno musiałem przyznać. Zdecydowanie nadawała się bardziej na studia aktorskie niż prawnicze. Gdyby nie to, że znam całą prawdę pewnie nawet uwierzyłbym w tę smutną minę. Ale w sumie, ja też byłem chyba nie zły patrząc na to jaką szopkę miałem właśnie odegrać.

- Tiffany od zawsze taka była. Jak ona sobie coś wmówi to tak zostanie do końca nie ważne jak bardzo ktoś próbowałby zmienić jej zdanie. Widocznie obrała sobie za cel nienawidzenie Ciebie. Ale nie przejmuj się nią, nie mam zamiaru utrzymywać kontaktu z takimi osobami.

Tutaj mała poprawka: Nie mam zamiaru utrzymywać kontaktu z takimi osobami jak Nadya.

- Dziękuję. Mam nadzieję, że kiedyś mimo wszystko zmieni zdanie, w końcu jesteście rodzeństwem. Będziesz musiał ją zaprosić na ślub. - zaśmiała się.

Szkoda, że do takiej sytuacji nigdy nie dojdzie. Mimo takiej myśli również się zaśmiałem starając się brzmieć jak najbardziej szczerze.

- Idziesz dzisiaj do Daisy? Twoja siostra nieźle ją wczoraj załatwiła. Jak w ogóle można tak postąpić skoro się przyjaźniły?

To pytanie powinno być skierowane do niej samej.

- Byłem tam rano. Czuję się lepiej ale lekarze w nocy próbowali oczyścić jej organizm z tych narkotyków i jest trochę słaba. Powinna wyjść jeszcze dzisiaj więc pewnie się znowu zobaczymy.

Nadyi rano nie było w szpitalu. Lekarze zadzwonili tylko do mnie, Tiffany, Liama, Ryana i o dziwo Blaze'a. Nie zauważyłem aby złapała z nim lepszy kontakt ale mimo to pojawił się on w ośrodku. Do reszty osób Daisy napisała wiadomość, że spotkają się gdy wypiszą ją ze szpitala.

Bardzo cieszył mnie fakt, że Nadya była wśród osób które dostały jedynie wiadomość. Chociaż moim zdaniem nawet na to nie zasługiwała.

- A mimo tego co wydarzyło się na końcu imprezy, jak sie wczoraj bawiłaś? Nie mieliśmy zbyt dużo czasu razem bo ja próbowałem naprawić relacje z siostrą a ty byłaś z dziewczynami przez długi czas.

Red DaisiesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz