ROZDZIAŁ 7 - "Daisy, Ryan"

22 6 1
                                    

  Głośno śpiewaliśmy piosenki lecące w radiu z Oliverem, Tiffany i Molly. Na początku bardzo mi się podobało, ale po czasie gdy bolała mnie już głowa, a Oli i Tiff nie mieli zamiaru przestać, miałam dość. Czasami to, że byli takimi ekstrawertykami było przytłaczające.

  Po trochę ponad dwóch godzinach dojeżdżaliśmy w końcu do miejsca docelowego. Od razu wróciły mi chęci do życia i energia. Kochałam takie miejsca. Mogłam jeździć na rollercoasterach całymi dniami.

  - Aaa, w końcu! - krzyknęła Tiffany.

  Dziewczyna mówiła wcześniej, że trochę boi się takich ekstremalnych kolejek, ale mimo to obiecała mi, że dopóki jej serce nie stanie wejdzie ze mną na każdą. Uważałam to za mega słodkie z jej strony, bo o to nie prosiłam.

  Oliver miał jednak takie samo nastawienie do tego, jak ja, a z kolei Molly takie samo jak wcześniej wspomniana blondynka.

  - Ubierasz moje buty. - zwróciłam się w stronę blondynki, która na nodze miała już jednego buta a drugiego właśnie zakładała.

  Kochałam ściągać buty w samochodzie, gdy jechałam w dłuższe podróże. Było o wiele wygodniej. Wszyscy, po za Molly która prowadziła samochód, to podłapali. Ja i Tiffany miałyśmy takie same buty, jednak ona miała o rozmiar większe. Mimo wszystko ja od razu zauważyłam różnice. Moje miały z tyłu małą literę "S".

  Jak byłam młodsza, zawsze z moją wcześniejszą przyjaciółką Sophie, pisałyśmy swoje pierwsze litery imienia ma butach. Później nasz kontakt się znacznie pogorszył, przez moją wyprowadzkę do ojca. Początkowo pisałyśmy codziennie, i bardzo często rozmawiałyśmy przez telefon. Spotykałyśmy się też co jakiś czas. Mimo to, ciężko jest utrzymywać kontakt na odległość.

Ostatni raz, pisałam z nią chwilę przed rozpoczęciem studiów. Miałyśmy coraz mniej tematów do rozmów, więc nasza przyjaźń zanikła. To jednak nie powstrzymało mnie przed uchronieniem naszej tradycji z inicjałem na butach. Była moją pierwszą prawdziwą przyjaciółką i wiedziałam, że zapamiętam ją do końca życia.

  - Kurcze.. No możliwe. - powiedziała krzywiąc się lekko. - Dlatego stały się jakieś ciaśniejsze.

  Zaśmiałam się a dziewczyna zaczęła ściągać buty. W końcu się zebraliśmy i wyszliśmy z auta. Reszta naszych znajomych już stała przy samochodzie Lucasa, wiec do nich podeszliśmy.

  Ja stanęłam najdalej od wszystkich. Blaze I Ryan palili. A ja nienawidziłam zapachu papierosów. Zawsze, gdy przechodziłam obok kogoś kto pali, wstrzymywałam oddech. Było to dla mnie ohydne, i każdy to szanował. Nigdy nie palili przy mnie, jednak nie zdążyłam poinformować o tym jeszcze wszystkich z moich obecnych znajomych. Po chwili Oliver popatrzył na mnie ze zdziwieniem i potem otworzył trochę szerzej oczy przypominając sobie coś.

  - Możecie nie palić? To trochę obrzydliwe. - zapytał.

  - Nie raz paliłeś ze mną. - powiedział Blaze i prychnął. - Nie przesadzaj większość z nas pali i ci nigdy nie przeszkadzało.

  - Ale teraz przeszkadza. - przewrócił oczami. - Możemy już iść? I tak już po otwarciu więc mamy mniej czasu.

  Chwilę później chłopaki zgasili papierosy z niezadowoleniem i ruszyliśmy w stronę wejścia. Czułam na sobie czyjś wzrok ale nie chciałam się tym zbytnio przejmować. Dzisiaj jedynie chciałam się dobrze bawić.

  Na samym początku wchodziliśmy na atrakcje mniej ekstremalne. Ivy Molly Tiffany i Lucas nie byli zwolennikami szybszych kolejek. Po każdym zjeździe mieli wystraszone miny, co wyglądało komicznie.

Red DaisiesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz