Kontynuacja Rozdział 3

134 6 5
                                    





Po powrocie do domu nie zastałam nikogo wiedziałam że tato jest w pracy ale nie miałam pojęcia gdzie była mama przecież nie pracowała.. była godzina 17.00 Mollier miał być po mnie za trzydzieści minut, wiedząc że to luźne spotkanie nie zamierzałam się szczególnie stroić przebrałam się tylko w czarne jeansy i białą koszulkę z dekoltem w literkę V, makijażu nie poprawiałam bo wyglądał i tak dość dobrze miałam lekko pomalowane rzęsy usta muśnięte tylko balsamem, moje proste blond włosy po wyprostowaniu dosięgały mi pod łopatki o dziwno czułam się naprawdę dobrze. Gdy schodziłam na dół poczułam wibracje w kieszeni spodni

Mollier: Już jestem pod twoim domem.

Maddy: Idę.

Szybko nałożyłam swoje czarne vansy i wyszłam zamykając drzwi na klucz. Na podjeździe pod domem zobaczyłam czerwone Porsche i uśmiechniętego za kierownicą Lucasa bez zastanowienia wsiadłam na miejsce pasażera

-witam pana to gdzie pan mnie dzisiaj zabiera- uśmiechnięta zapytałam chłopaka, miałam zamiar się dzisiaj wyluzować i dobrze bawić

-co powiesz na po prostu śmieciowe żarcie czyli KFC- odparł i cieszyłam się bo miałam ochotę właśnie na takie jedzenie

-czytasz mi po prostu w myślach- rzuciłam

-o i jeszcze coś dołączy do nas mój kolega dawno się nie widzieliśmy bo był u matki w Londynie przez co głupio było mi odmówić spotkania z nim, nie masz problemu prawda? – powiedział czekając na moją odpowiedź

-nie no oczywiście że nie- szczerze naprawdę nie miałam problemu cieszyłam się że będzie ktoś z nami i to ktoś nowy a nie nikt kogo już do tej pory znam

-A on jest w naszym wieku czy młodszy, starszy?- dopytywałam ciekawa

-W naszym wieku, a co chcesz się z nim umówić? Chętnie ci pomogę jestem zajebista swatką- chłopak niby zaśmiał się ale mówił to z dość dobrym przekonaniem

-nieee, jestem po prostu ciekawa ale nie szukam nikogo na stałe także spokojnie i niestety ale musisz szukać kogoś innego na swatanie- rzuciłam

-zobaczymy co powiesz jak już go poznasz, bo chodź jest moim kumplem muszę przyznać że jest cholernie przystojny ale nie tak przystojny jak większość chłopaków on jest po prostu idealny ale w sumie tak jak wszyscy z jego rodziny- dodał co mnie bardzo zaciekawiło

- zakochałeś się- specjalnie rzuciłam żartem, chłopak zaśmiał się tylko ale już nic nie odpowiedziałam

Około 5 minut później byliśmy już pod KFC wysiedliśmy szybko i skierowaliśmy się do drzwi wejściowych

-a o której będzie twój kolega?- zapytałam

-w sumie to zaraz powinien być więc znajdź jakiś stolik i go zajmij a ja pójdę nam zamówić jedzenie- powiedział na co skinęłam głową i ruszyłam w stronę ostatniego stolika przy oknie dzięki któremu miałam widok na cały lokal i Lucasa stojącego w kolejce, nie mogłam się doczekać spotkania z tajemniczym znajomym bo z opowieści Molliera wynikało że jest naprawdę ciekawą osobą, z zamyślania wyrwał mnie dzwoneczek nad drzwiami który zawsze dzwonił gdy ktoś wchodził a chwilę później po nich pojawił się chłopak wysoki z uśmiechem godnym anioła miał ciemne włosy widoczne rysy twarzy ale nie przesadzone, był ubrany w czarne jeansy i czarną klasyczną bluzę a mimo to wyglądał tak jasno miałam pewność że to jest ten tajemniczy znajomy i się nie myliłam zobaczyłam jak Lucas wita się z chłopakiem po czym chwilę gadają i wskazuje palcem na mnie tajemniczy chłopak bez wachania zaczyna iść w moją stronę, patrząc na niego miałam wrażenie że skądś go znam czułam się jakbyśmy się już poznali, nie mając czasu na długie namysły chłopak znalazł się już obok stolika

-czy to ty jesteś Maddy czy to ja podeszłam do złego stolika?- zapytał uśmiechnięty

-tak to ja siadaj śmiało- odparłam

-jesteś taka miła jak opisywał cię Lucas ale nie dodawał że też bardzo ładna- powiedział, przez co się trochę speszyłam nie byłam przyzwyczajona że chłopak o jego wyglądzie prawił mi komplementy, chłopak zasiadł na wprost mnie wyciągając rękę w moją stronę

-och gdzie moje maniery jestem Dawid Devil- powiedział a mnie przez chwilę zatkało miałam nadzieję to nazwisko to zbieg okoliczności i chłopak siedzący na wprost mnie nie jest bratem tego idioty Olivera, przecież oni byli zupełnie różni Oliver był jak pustka, ciemność a jego brat jak promyczek słońca, nie wiele myśląc wypaliłam głupio bez zastanowienia

-nie gadaj że jesteś bratem Olivera?- zanim zdałam sobie sprawę że zadałam to pytanie to już było za późno, ale czy ja chciałam znać odpowiedź na nie?

Chłopak prychnął śmiechem po czym zaczął

-widzę że mój brat jest dość sławny że nawet nowa dziewczyna w mieście go zna, ale niestety tak jesteśmy braćmi- powiedział

-ale spokojnie nie jestem takim dupkiem jak on, właściwie nie jestem w ogóle podobny do niego- rzucił szybko żeby rozluźnić trochę atmosferę chyba widział że spięłam się gdy opowiedział mi na pytanie

-właściwie jak cię zobaczyłam miałam wrażenie że już cię znam a tu proszę wszystko się wyjaśniło- powiedziałam o dziwno nie czułam się niekomfortowo w rozmowie z nim, był taki inny nie dało się nie chcieć z nim rozmawiać

-o ciekawe, a skąd znasz mojego brata- zapytał a ja zmuszałam się co mam odpowiedzieć

-ach powiedzmy że znamy się już dość długo- to była jedyna odpowiedź jaką mi przyszła do głowy

-ooo jak się poznaliście- ciągnął dalej a ja naprawdę nie miałam ochoty opowiadać że jego brat nie dawał mi żyć parę lat temu i teraz też jest uciążliwy, na szczęście nie musiałam odpowiadać bo ukazał się Mollier z jedzeniem

-widzę że już się poznaliście i jak, ale sądząc że Maddy nie uciekała po tym jak dowiedziała się że jesteś jednym z Devilów to musiałeś ją oczarować- uśmiechał się do mnie mówiąc to po czym usiadł i rozdał jedzenie

-mam nadzieję że jest tak jak mówisz- powiedział Dawid spoglądając na mnie przez co tylko lekko się uśmiechnęłam

Zaczęliśmy jeść i rozmawiać o wszystkich dużo opowiadaliśmy sobie o swoim życiu czułam się jakbym znała ich już dobre parę lat.

-słuchajcie robię imprezę u siebie z okazji tego że wróciłem, ty Lucas wiem że będziesz ale Maddy bardzo bym się ucieszył jakbyś ty też się pojawiła- Dawid patrzył na mnie z błagającym spojrzeniem

-proszę cię obiecuję ci że będzie fajnie i spokojnie mojego brata nie będzie- szybko dodał, nie rozumiałam dlaczego zależy mu tak żebym się tam pojawiła

-czyżby komuś wpadła w oko nasza Wilson- Lucas powiedział to w stronę Dawida i dostrzegłam przez chwilę w jego wyrazie twarzy zirytowanie

-zamknij się, po prostu polubiłem Maddy i myślę że będzie fajnie jeszcze się spotkać nie sądzisz?- szybko wybrnął z tego chłopak

-W sumie dlaczego nie, jeśli mówisz że nie będzie tam twojego brata to myślę że naprawdę możemy się dobrze bawić- powiedziałam, cieszyłam się że uda mi się pobawić z przyjaciółmi w spokoju

-kiedy ta impreza?- zapytałam

-w piątek, zaczyna się o 21.00-powiedział

-dobra super, przynieść coś ze sobą?-

-no coś ty wszystko będzie, przynieść tylko dobry humor- powiedział po czym mrugnął do mnie zalotnie

Reszta wieczoru minęła nam szybko Mollier odwiózł mnie do domu w którym dalej nikogo nie było ale zobaczyłam że mama wysłała mi sms gdy siedziałam z chłopakami

Izabella: będziemy jutro po południu bo tacie wypadło ważne spotkanie w pobliskiej miejscowości, na stole masz pieniądze na śniadanie, kocham cię malutka.

Maddy: Dzięki, ja ciebie też.

Nie dziwiło mnie to wcale, rodziców często nie było albo gdzieś wyjeżdżali na dłużej niby byłam do tego przyzwyczajona ale zawsze jakoś robiło mi się smutno że muszę spać sama na dodatek spać sama w nowym domu.

POKUSA 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz