Kontynuacja Rozdział 5

121 5 5
                                    

-cześć co tak pichcisz po nocach?- rzuciłam w jej stronę

-o cześć skarbie nawet nie wiedziałam że wróciłaś, jakoś tak naszło mnie na wypieki- widziałam że lekko się miesza z odpowiedzią więc byłam już pewna że coś ją trapi

-coś się stało, widzę że czymś się zadręczasz?- zapytałam zmartwiona, nie lubiłam gdy czymś się zamartwiała

-nie to nic takiego nie przejmuj się tym i wcinaj cynamonke- nie dała mi nawet odpowiedzieć bo wsadziła mi do buzi świeżo zrobioną bułeczkę gdy już udało mi się ją przełknąć mogłam droższy temat dalej ale wiedziałam że nic mi to nie da bo taka była Izabella wyszyło o wszystkich chciała wiedzieć ale gdy działo się coś w jej głowie nie pozwala nikomu do tego dojść więc postanowiłam dać sobie spokój i zmienić temat.

-a tata gdzie dalej w pracy ?- zapytałam bo ostatnio bardzo mało było go w domu ciągle pracował przez co praktycznie się tylko mijamy

-zaraz powinien być- na słowa mamy usłyszałyśmy trzask otwieranych głównych drzwi

-jestem!- krzyknął Henryk

-co tak ładnie pachnie?- dodał kierując się do kuchni gdzie siedziałyśmy

Wszedł i zobaczył najpierw mnie podchodząc ucałował mnie w tył głowy potem podszedł do mamy i ucałował ją w usta na przywitanie

-moje dziewczyny pieką cynamonki- uśmiechnął się po czym bez namysłu wsadził do buzi gorącą bułeczkę, lubiłam wyluzowane wersje swoich rodziców gdy pozwalali sobie na normalne chwile mówiąc normalnie mam na myśli takie jakbyśmy byli przeciętna rodziną z przedmieścia a nie wysoko posadzonymi ludźmi. Kochałam tatę był często surowy i wiele jego zasad nie rozumiałam ale zawsze mogłam na niego liczyć gdy w podstawówce coś się działo lub ktoś mi dokuczał jemu jedynemu potrafiłam powiedzieć co się dzieje i tylko od potrafił mi pomóc kiedy w czwartej klasie podstawówki jakiś chłopak codziennie ciągał mnie za moje zrobione przez mamę warkoczyki gdy powiedziałam o tym tacie przez co dowiedziała się mama ona uważała że chłopak się zakochał i nie wie jak do mnie zagadać i żebym sama pierwsza do niego zagadała ale tato powiedział żebym następnym razem uderzyła go w delikatne miejsce to na pewno da mi spokój oczywiście wolałam wybrać pomysł taty więc następnego dnia jak pociągnął mnie za warkocz obróciłam się w jego stronę i sprzedałam mu takiego kopa w klejnoty że biedy rozpłakał się i do końca szkoły nigdy więcej się do mnie nie odezwał, czy było mi z tego powodu przykro? Nie.

-tak jakoś naszła mnie ochota na wieczór- z zamyślenia wyrwał mnie głos mamy

-odrobina słodyczy każdemu się przyda- mówił tato

Chwilę gadaliśmy o różnych rzeczach o szkole albo jak u nich w pracy gdy siedząc i zajadając się już trzecią cynamonką przypomniałam sobie o tym że muszę wymyślić coś żeby puścili mnie w środę na ten wyścig niby mogłabym uciec przez tyle wyjście ale jeśli by się zorientowali nie wypuścili by mnie do końca życia z domu.

-mam do was takie pytanie, czy mogę w środę zanocować u Danieli musimy zrobić wspólnie projekt?- musiałam skłamać tylko nie wzięłam pod uwagę jednego że będę musiała zapytać się Dawida czy mnie przenocuje bo nie mogę powiedzieć Danieli że idę na wyścig bo też będzie chciała a chłopak pewnie się nie zgodzi żeby pilnować nas obie.

-w środku tygodnia?-zapytał tata jakby czuł jakiś przekręt

-tak, bo to projekt na poniedziałek a w weekend Daniela wyjeżdża więc nie mamy innego wyjścia- kłamałam dalej

Rodzice wysłali sobie porozumiewawcze spojrzenie tak jakby rozmawiali ze soba w myślach

-dobra możesz ale normalnie idziesz do szkoły w czwartek- odparła mama

POKUSA 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz