Kontynuacja Rozdział 4

120 5 3
                                    

Bawiliśmy się i upijaliśmy w najlepsze gdy dochodziła godzina 4.00 nie wiedziałam gdzie jest Daniela i Lucas czy już pojechali do domu gorsze było to że nie miałam jak wrócić a nocować u Dawida też było mi głupio a przez to że byłam pijana najlepszym pomysłem wydawało mi się wtedy wyjście i nie mówienie nic dla Dawida że nie mam jak wrócić. Jeszcze wtedy nie wiedziałam jak potoczy się  sytuacja  przez mój idiotyczny pomysł.

Zataczałam się schodząc po schodach kamienicy na dół, ludzi przed nią była już garstka, byłam taka pijana że ledwo szłam gdy  doszłam do ulicy za kamienica ale nie dałam rady musiałam siąść na krawężnik zaczęłam nie udolnie szukać telefonu w torebce gdy go znalazłam ekran mi się rozmazywał nie mogłam wpisać numeru mamy mimo że wiedziałam że zabije mnie gdy zobaczy to jak się upiłam ale nie miałam innego wyboru. Gdy siedziałam tak i próbowałam walczyć  z telefonem usłyszałam warkot silnika, samochód który jechał zatrzymał się obok mnie i usłyszałam trzask zamykających się drzwi zaczęłam podnosić głowę ale nie mogłam oczami złapać obrazu gdy dopiero chłopak zbliżył się do mnie i dostrzegłam pieprzonego Olivera Devila ze wszystkich ludzi na ziemi musiał to być akurat on.

-Nie no kurwa nie, znowu ty – bełkotałam sama do siebie widząc że chłopak podchodzi coraz bliżej

-proszę zostaw mnie nie mam siły na kłótnie dzisiaj- mowialam dalej a chłopak się nie odzywał, podszedł do mnie złapał mnie za talię i podniósł do góry zarzucając na siebie próbowałam się szarpać ale nie dałam po prostu rady z nim walczyć

-nie walcz ze mną- krzyknął a ja zesztywniałam, chłopak posadził mnie na miejscu pasażera zapiął mi pasy i podał mi torebkę szybko zamknął drzwi i obszedł samochód wsiadając na miejsce kierowcy, i zaczął powoli jechać

-proszę cię nie zabijaj mnie będę dla ciebie miła naprawdę- mówiłam jak najęta przez alkohol z którym przesadziłam tego wieczoru a on się nie odzywał siedział za kierownicą spokojny jakby to była codzienność

-o nie nie nie nie możesz mnie zawieść do domu rodzice mnie zabiją jak mnie zobaczą-- zaczęłam krzyczeć i łapać za klamkę na szczęście auto było zamknięte bo tak wyskoczyłabym jak durna z jadącego auta

-to gdzie mam cię odwieźć- odezwał się z irytacją

-zabierz mnie do siebie- wypaliłam i zdałam sobie sprawę z tego co powiedziałam przecież ja nie chciałam do niego jechać nie do chłopaka który rujnował mi życie to chyba strach mówił za mnie dlatego że rodzice jak mnie zobaczą to uziemią na cały rok w domu

Chłopak tylko westchnął a ja nie miałam odwagi się już odezwać czy pytać gdzie mnie zabierze oparłam się głową o szybę i nawet nie wiedzą kiedy zasnęłam, przebudziłam się czująca jak ktoś łapie mnie i podnosi do góry nie miałam siły nawet  otworzyć oczu, można było robić ze mną wszystko a ja nie była bym w stanie nic zrobić, byłam cholernie zła że się tak upiłam ale co ja mogłam gdy byłam w rękach chłopaka którego nie nawidziałam a który niósł mnie nie wiadomo gdzie, czułam jak wchodzimy po schodach i jak szuka kluczy w kieszeniach po czym powoli otwiera drzwi i wchodzi do mieszkania, gdy położył mnie na kanapie i zaczął zdejmować mi buty

-Oliver..muszę do toalety- bełkotałam bo czułam że zaraz wyrzygam wszystko co wypiłam

-będziesz wymiotować?-zapytał cichym zachrypniętym głosem na co dałam radę tylko kiwnąć głową a on podniósł mnie i zaczął iść do toalety po czym uklęknął przy toalecie razem ze mną cały czas mnie trzymając

-chcesz wody do picia- pytał na co kiwnęłam głową przecząco, chłopak oparł mnie o toaletę i  zaczął wstawać i wychodzić ale nie mógł zostawić mnie samej nie teraz, zdążyłam ledwo ręką złapać go za jego rękę i mimo że praktycznie nie kontaktowałam byłam pewna że chłopak na mój dotyk spiął się

-proszę nie zostawiaj mnie- powiedziałam z głową leżąca na toalecie, czy warto było tak pić?

Oliver siadł za mną i zaczął brać moje włosy do tyłu, tkwiliśmy tak nie wiem ile czasu ale  aż nie miałam czym wymiotować i o dziwo naprawdę czułam się lepiej

-chodź pomogę ci wstać i pójdziemy cię położyć- mówił i delikatnie złapał mnie w tali i podniósł do góry, wyszliśmy i zaczęliśmy przemierzać salon w stronę sypialni.

Chłopak powoli położył mnie na łóżku i zaczął zdejmować mi sukienkę, gdyby ktoś mi kiedykolwiek powiedział że po tej imprezie skończę u Devila w domu to pewnie bym go wyśmiała ale w tamtym momencie byłam mu kurewsko wdzięczna.

-chcesz jakąś moją koszulkę?-zapytał

-tak- po czym wyciągnął z szafy białą koszulkę i ubrał mnie w nią nie byłam wcale skrępowana mimo że widział mnie teraz w mojej koronkowej czerwonej bieliźnie

Nakrył mnie kołdrą która pachniała cała nim tak jak poduszka na której leżałam mimo że byłam w stanie jakim byłam tego zapachu nie dało się nie czuć.

Zaczął powoli wstawać i wychodzić

-Oliver- szeptałam a w tej głuchej ciszy mój głos odbijał się o ściany pokoju

-tak?- zapytał tak samo cicho jak ja

-czy możesz się ze mną położyć- czy będę tego żałować następnego dnia? Cholernie tak. Ale czy w tamtym momencie jednego czego pragnęłam to tego żeby ten cholerny chłopak położył się obok mnie. Tak.

-to zły pomysł, śpij położę się na kanapie- rzucił

-proszę- chyba nigdy nie prosiłam go tyle razy co dzisiaj ale o dziwo nie odmówił ani nie wyśmiał mnie po prostu zaczął się rozbierać i wchodzić pod kołdrę po drugiej stronie łóżka.

Dzięki temu że byłam pijana nie bałam się wręcz przeciwnie miałam odwagę na to żeby pytać go o rzeczy których na trzeźwo bym nawet nie pomyślała

-dlaczego mnie tak nienawidzisz?- szeptałam tak cicho że byłam pewna że tego nie słyszy

- nie nienawidzę cię- powiedział ale wiedziałam że kłamie chciał żebym w to uwierzyła żebym mu dała spokój i szła spać ale ja nie mogłam dać za wygraną mimo że następnego dnia pewnie nie będę tego pamiętać

-nie musisz kłamać wiem że tak jest tylko nie rozumiem czemu nic ci przecież nie zrobiłam ani teraz ani kiedyś, dla innych jesteś inny-wypluwałam z siebie słowa jak  maszynką produkującą

-więc dla ciebie jaki jestem?- zapytał

-kiedy? zawsze gdy łapiesz mnie za nadgarstki na których potem mam siniaki czy jak mówisz mi te wszystkie niemiłe słowa- mówiłam dalej

-a teraz ?- powiedział a ja nie rozumiałam o co mu chodzi albo nie chciałam zrozumieć

- co teraz?- powiedziałam

-teraz nie jestem miły?- i z tymi czterema słowami zamarłam, bo miał rację ja robiłam mu pijana wyrzuty u niego w domu gdy on pomógł mi we wszystkim mimo że nie musiał ale po co, żeby się ze mnie naśmiewać następnego dnia czy żeby opowiadać wszystkim że może pijana sama wlazłam mu do łóżka. Myśli w mojej głowie tworzyły się było ich coraz więcej bezwładnie spłynęły mi łzy po policzku nawet nie wiedziałam dlaczego, może dlatego że popełniłam największy błąd w życiu zamiast zostać na tej cholernej imprezie i zanocować u Dawida ja leżałam w łóżku jego brata z jego bratem a gorsze było to że naprawdę było mi przy nim dobrze, chyba naprawdę muszę przestać pić  bo alkohol mnie ogłupia mówiłam sama do siebie w myślach.

Odwróciłam się tyłem do chłopaka chciałam zapomnieć że jestem u niego a rano jak najszybciej ulotnić się do domu, w pustym i ciemnym pokoju można było słyszeć  tylko nasze oddechy  przez które nawet nie wiem kiedy odleciałam w sen.

POKUSA 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz