Rozdział 12 Kontynuacja

72 3 2
                                    

Znajdujemy się teraz we dwójkę na kanapie. Nie mam pojęcia gdzie znajdują się moi znajomi. Wiem że Lucas i Daniela poszli jak to oni nazwali na łowy. Laura i Harry bawią się na parkiecie bo co raz widzę tam roześmiana minę dziewczyny.

A ja i Logan siedzimy właśnie na kanapie popijając już nawet nie wiem którego drinka.

Czuję się już dobrze wstawiona i nie powiem bo też zmęczona. Wyciągam telefon żeby rzucić okiem na godzinę gdy chłopak opowiada mi jakąś historię z dzieciństwa.

Ekran mi się rozmazuje przez co muszę zamknąć jedno oko.

Trzecia w nocy Kurwa. Miałam być w domu na pierwszą!

Podnoszę się jak poparzona z kanapy i ruszam prosto do wyjścia. Rodzice mnie zabija, jetem prawie pewna że na mnie czekają.

Wychodzę na dwór i mrużę oczy żeby wystukać w telefonie numer taxi.

Wyświetlają mi się 6 połączeń od ojca. Mam przejebane.

-Hej gdzie ty uciekasz? – Logan łapie mnie za ramię odwracając w swoją stronę.

-Wiesz przepraszam powinnam być już dawno domu- tłumaczę się bo całkowicie zapomniałam o tym że przecież siedział obok mnie i mi coś opowiadał gdy tak wybiegłam jak szalona.

-Jasne rozumiem. Mam kolegę który kieruje to cię odrzuci szybko do domu- chłopak spadł mi jak z nieba bo najważniejsze jest teraz wrócić jak najszybciej do domu.

-Jezu, super by był...- nie dokańczam nawet zdania bo wcina się ten nisko zachrypnięty ton głosu.

-Nie trzeba będzie. Ja ją odwiozę- zerkam na opartego o ścianę domu palącego Olivera.

-Co? – odpowiadamy tak samo zszokowani jego propozycja. Chyba mu się coś przewróciło w głowie jeśli myśli że wolę jechać z nim.

-Nie każ mi powtarzać Maddy- wyrzuca niedopałek na ziemię i przydeptuje go butem.

-Nie będę z tobą wracać! Idź do swojej zdziry a mi daj spokój- wyrzucam może trochę za ostro i chwytam Lucasa za rękę żeby odejść z nim dalej.

Udaje mi się odejść jeden krok gdy czuję jak tracę grunt pod nogami i zawisam przerzucona przez ramię Olivera.

-Puść mnie Kurwa!- drę się uderzając go rękami w plecy ale on nic sobie z tego nie robi tylko odwraca się do Logana.

-Wracaj na imprezę chłoptasiu- mówi to w pełni pogardliwym tonem i kieruje się w stronę swojego samochodu.

-Co ty sobie kurwa myślisz co?- drę się jeszcze głośniej a alkohol który tętni mi w żyłach podsyca jeszcze bardziej moje zdenerwowanie.

-Nie znasz go więc nie będziesz z nim wracać- stawia mnie na ziemi a gdy próbuje się wyrwać przyciska mnie rękami do swojego samochodu.

-Ciebie też nie znam!- na moje słowa prycha mi prosto w twarz.

-Od kiedy zgrywasz bohatera na białym koniu?- mówię sarkastycznie.

-A co chcesz pojeździć?- unosi dwuznacznie brwi a na jego ustach maluje się idiotyczny uśmiech.

Puszczam jego pytanie między uszy i mówię.

-Mogę wrócić taxi- odpowiadam hardo i zdaję sobie sprawę że nasze twarz znajdują się niebezpiecznie blisko. Uderza mnie zapach jego wody kolońskiej wymieszany z papierosami. Skanuje jego całą twarz i zauważam że ma małą zmarszczkę na czole gdy robi tą swoją groźną minę. Zjeżdżam wzrokiem na jego fioletowe usta i zawieszam się na nich dłużej niż bym chciała ale jego głos szybko sprowadza mnie na ziemię.

-Nie zachowuj się jak dziecko tylko wsiadaj.- puszcza mnie i otwiera drzwi pasażera a ja oddycham z ulgą bo nie wiem do czego mój pijany mózg jest zdolny w jego obecności.

Chce jak najszybciej wrócić do domu i być daleko od niego. Nawet wizja kłótni z rodzicami jest bardziej kusząca niż dłuższy kontakt z jego osobą.

Wsiadam na miejsce nie kłócąc się już bo to nie ma sensu. Oliver obchodzi samochód do okola i wsiada na miejsce kierowcy i rusza z piskiem opon.

Cisza która nam towarzyszy jest kurewsko niezręczna ale wydaje się że tylko dla mnie bo gdy zerkam ukradkiem na wyluzowanego chłopaka który jedną ręką trzyma kierownicę a drugą skrzynie biegów gdzie bardzo blisko znajdują się moje kolano przez co muska je przez przypadek palcami a ja czuję mrowienie w tym miejscu.

Jak najszybciej odsuwam nogi wtulając się w drzwi.

Oliver od razu to wyłapuje.

-Nie powinnaś się ubierać tak skąpo- odzywa się w końcu ale nie patrzy na mnie tylko na drogę przed nami.

-A ty co będziesz zgrywać teraz ojca?-  pełen jadu ton głosu który robię nawet nie siląc się na uprzejmość.

-Ojca nie, ale chce żebyś zdała sobie sprawę ilu facetów patrzyło się na ciebie i dobrze wiem co im siedziało w głowach- pan dupek ma jak zwykle wiele do powiedzenia.

-Skąd ty to możesz wiedzieć, co ?-pytam zirytowana i wbijam wzrok w jego prawy profil.

-Bo to samo chodzi po mojej- mówi to bardziej do siebie niż do mnie a ja czuję się jeszcze bardziej niekomfortowo. Nie komentuje już jego słów tylko skupiam się na widokach za oknem. Bynajmniej się staram ale w głowie cały czas huczy mi jego zdanie. Co  chodzi po jego głowie?

Nim się zorientowałam staliśmy właśnie pod moim domem co gorsza paliły się w nim światła więc rodzice czekają na mnie. A jeszcze gorzej że Oliver stanął dosłownie pod moją bramą czego nigdy wcześniej nie robił.

Nie raczej go ani jednym spojrzeniem tylko wysiadam i kieruje się prosto do domu. Mam teraz ważniejszy kłopot niż on.

Gdy przekraczam próg podwórka słyszę że chłopak dopiero teraz odjeżdża. Jak zawsze z resztą.

POKUSA 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz