Rozdział 10 Kontynuacja

115 5 9
                                    

Rzucam się wkurzona na swoje łóżko i zaczynam analizować wszystko w głowie.

Jeśli ojciec był z matką to znaczy że nie był na wyścigach więc może chociaż w tym mnie nie okłamują, ale dlaczego do cholery nie powiedzieli mi o tym klubie.

Czuje że coś jeszcze jest na rzeczy.

A do tego dochodzi ten zakaz widywania się z Oliverem, skąd on wie jakim typem jest Devil, u nas w mieście mało się gada o nim czy o jego rodzinie.

A co jeśli się znają i stąd tak bardzo zależy mu na tym żebym nie widywała się z chłopakiem, ale nie to niemożliwe przecież Oliver by mi powiedział że zna mojego ojca czy coś.

Sama już nie wiem co myśleć, ale coś w głębi duszy mówi mi że Devil wie więcej niż myślę ale żeby się tego dowiedz muszę sama się go o to spytać.

Bez namysłu podnoszę się z łóżka i układam pod kołdrą poduszki tak żeby wyglądało że śpię, gaszę światło i kieruje się na balkon. Ojciec mnie zabije jeśli zobaczy że nie ma mnie w domu ale mam nadzieję że do tego nie dojdzie. Muszę pojechać do chłopaka i dowiedzieć się czy zna się z moim ojcem albo czy wie cokolwiek co jest istotne  bo inaczej oszaleje.

Zerkam na godzinę jest przed pierwszą w nocy  jeśli szybko się uwinę to do drugiej powinnam wrócić.

W miarę dobrym tempie przechodzę po roślinach zwisających z balkonu i staje na trawie, po cichu obchodzę cały dom dookoła, zamawiając taksówkę kieruje się za bramę.

Ostatnio podpatrzyłam w telefonie Dawida adres Olivera więc podaje go taksówkarzowi.

Droga zajmuje nam z jakieś dwadzieścia minut, ale mija mi jak zwykle za szybko.

Płace i wysiadam zerkając na tą przeklętą kamienicę.

Szary nie duży budynek skąpany w mroku. Wchodzę do klatki i uderza mnie zapach starego drewna od razu kieruje się na drugie piętro bo z tego co pamiętam to właśnie stamtąd uciekałam jednego poranka.

Staje przed drzwiami z numerem 4 i przez emocje gotujące się we mnie po kłótni z ojcem wale w drzwi parę razy.

Po chwili otwiera mi chłopak a ja nie patrząc na niego wpycham się do środka mieszkania.

-Posłuchaj muszę wiedzieć czy...- słowa zamierają mi w gardle gdy zerkam jak wygląda Oliver. Ma na sobie tylko szare dresy, cała jego klatka piersiowa jest w fioletowych siniakach. Unoszę wzrok na jego twarz gdzie widzę rozcięty łuk brwiowy i rozcięte usta.

-O mój boże, kto ci to zrobił?- pytam kładąc ręce na swoich ustach.

-Nie twój interes Wilson- syczy piorunując mnie wzrokiem.

-Po co tu przyszłaś?- pyta mnie chłopak a ja nie zwracam na to uwagi gdy widzę jak z jego łuku brwiowego sączy się krew.

-Trzeba to opatrzeć, gdzie masz łazienkę?- pytam hardo na co chłopak przewraca oczami i pokazuje na prawe drzwi.

Kieruje się przez nie a on podąża za mną i zapala światło. Ukazuje mi się ładna nie duża biała łazienka. Ładna porcelanowa szafka nad którą znajduje się lustro obok prysznic i toaleta.

Od razu sięgam do jedynej szafki pod lustrem gdzie odnajduje czerwoną apteczkę.

-siądź tam- wskazuje ręką toaletę, chłopak bez zbędnego sprzeciwu siada na niej.

W apteczce odnajduje kilka gazików które namaczam wodą utlenioną, biorę też ręcznik który wisi obok i wkładam go pod wodę.

Odwracam się z ręcznikiem w ręce i podchodzę do chłopka na co ten rozsuwa nogi  a ja staje między nimi i zaczynam przecierać jego łuk brwiowy i usta na co  przymyka oczy.

POKUSA 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz