Eric

457 39 0
                                    

- Znowu uciekasz? - usłyszałem głos za sobą.
- Tak.
- Eric, powiedz mi co się dzieje?
- Muszę przemyśleć kilka spraw, to wszystko.
- Dlaczego nie chcesz mi powiedzieć prawdy?
- Bo nikt nie powinien jej znać! - nie wierzę, że przyznałem się do kłamstwa. Ale Max mnie przetrzymywał. Nie chcę, żeby Katie czekała na mnie.
- Nawet najlepszy przyjaciel?
- Nawet. To zbyt niebezpieczne - powiedziałem już spokojniejszy.
- Eric... Skoro to takie niebezpieczne może nie powinieneś...
- Max, ja muszę i chcę to robić. Zrozum.
- Łatwiej by było mi zrozumieć, gdybym wiedział o co chodzi.
- Niestety tego ci nie powiem. Zaufaj mi, lepiej żebyś nie wiedział.
- Zaczynam się ciebie bać. Może powinienem cię śledzić? - spytał uśmiechnięty. Dobrze znał odpowiedź.
- Spróbowałbyś - szturchnąłem go w ramię. - Idę. Nie chcę się spóźnić.
- Tylko nie rób nic głupiego - krzyknął za mną Max.
- Za późno.
Usiadłem przy drzwiach i nasłuchiwałem. Chwilę później usłyszałem, że właz się otwiera. Po tym jak wczoraj David prawie nas przyłapał wolałem się nie odzywać. Mógłbym narobić Katie kłopotów. Za chwilę szczęknął zamek. Ktoś chciał wyjść. Schowałem się w cieniu.
- Eric? Jesteś? - to była Katie.
- Tak - powiedziałem wyłaniając się z cienia.
Już prawie zapomniałem jak wygląda. Jej czarne włosy w lekkim nieładzie opadały falami. A jej oczy świeciły. Widać było, że mało spała.
- Co się stało? Dlaczego wyszłaś? To niebezpieczne - powiedziałem szeptem.
- Możecie wszyscy przestać traktować mnie jak małą dziewczynkę? Mam tego dosyć - powiedziała zamykając drzwi.
- Spokojnie. Nie o to mi chodziło. Po prostu... Co jakbym nie był sam?
- Ufam ci.
- Naprawdę?
- Tak. Czy to takie dziwne?
- Szczerze, nie spodziewałem się tego.
- Cieszę się, że Cię zaskoczyłam.
- Ale wracając do sedna. Dlaczego wyszłaś?
- Kończy nam się jedzenie. Niewielu pomyślało, żeby coś zabrać kiedy uciekaliśmy. Muszę coś załatwić, bo inaczej David się tym zajmie. Nie mogę mu na to pozwolić.
- Chcesz narażać swoje życie, żeby David nie stał się wilkołakiem?
- Tak. David jest dla mnie ważny. Poza tym ma małą siostrę. Ja zostałam sama.
- A czy to znaczy, że możesz się narażać? Powiedziałaś mu co chcesz zrobić?
- Nie. Jakbym mu powiedziała nie pozwoliłby mi. Zamknąłby mnie w obozie.
- W tym wypadku bym się z nim zgodził.
- Dobrze. Skoro nie chcesz mi pomóc, to nie. Sama sobie poradzę - powiedziała wymijając mnie.
Chwyciłem ją za nadgarstek.
- Zaczekaj. Nie powiedziałem, że ci nie pomogę. Poza tym nie puściłbym cię samej.
- W takim razie chodźmy.
- Nie o to mi chodziło. Wataha, jak już wcześniej ci mówiłem, nie przepada za mną. Gdyby zobaczyli nas razem w mieście ciebie by zabili, albo torturowali, żebym sam się zabił. Dlatego zaczekaj tu. Ja załatwię co chcesz - delikatnie wyjąłem klucz z jej kieszeni i otworzyłem drzwi. - Wejdź do środka, zamknij się i zaczekaj na mnie.
- Ty też? Przestań...
- Katie, proszę. Nie traktuję cię jak dziecko. To zupełnie inna sytuacja. Gdyby nie to, że jestem kim jestem może pozwoliłbym ci iść.
- Może bym ci uwierzyła, gdybyś nie powiedział „może".
- Proszę. Jeśli choć trochę ci na mnie zależy, przestań się spierać i zrób to o co cię proszę.
- Ehh... No dobrze. Tylko się pospiesz - weszła do tunelu i zamknęła drzwi.
A ja ruszyłem do sklepu.

Katie i onOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz