Eric

333 28 0
                                    

Katie zemdlała, Sam nie żył, szansa przepadła. Teraz kiedy nie było już sama chyba nie musiałem się martwić o Katie. Nie... Jednak nadal się o nią matwiłem. Nie wiele rozumiałem, słyszałem, a może niewiele do mnie docierało. W końcu zrozumiałem, że Mo prosi, abym zaniósł Katie do dawnego domu jej ojca, który stał pusty. Położyłem ją na łóżku, później Mo wypchnęła mnie z pokoju, a David zamknął drzwi. Chyba nie byłbym im zbyt pomocny.
Każda minuta ciągnęła się w nieskończoność i kiedy zdecydowałem się wejść do środka drzwi się otworzyły.
- Udało nam się zatamować krwawienie. Będzie żyła - Mo zawsze chciała zostać lekarzem. Niestety wataha pokrzyżowała jej plany, ale zawsze była dobra w te klocki.
- Czy mogę...?
- Wchodź - powiedział David wychodząc.
Wszedłem do pokoju i zamknąłem drzwi. Usiadłem na ziemi obok łóżka i chwyciłem Katie za rękę.
- Ja też Cię kocham, Katie.
Odgarąłem jej kosmyk włosów z twarzy. Przypomniałem sobie jak pierwszy raz się spotkaliśmy w piwnicy jej domu, jak pierwszy raz się pocałowaliśmy... To wszystko wydawało się tak odległe, mimo że to nie było wcale tak dawno.
Usłyszałem ciche pukanie do drzwi. Weszła Mo.
- Mam coś dla Ciebie - podała mi fiolkę.
- Co to?
- To eliksir. Dzięki niemu na jeden dzień możesz być człowiekiem. Ta porcja starczy na trzy razy. David dzięki niemu znów będzie człowiekiem, ale ty przeżyłeś niejedną pełnie, więc nic więcej nie mogę zrobić.
- Dzięki - uśmiechnąłem się i zrobiłem łyk.
- Nie ma za co - wyszła.
Jeszcze przez jakiś czas siedziałem w tym samym miejscu. W końcu jednak byłem zbyt zmęczony, więc pocałowałem ją i położyłem się w fotelu. Zasnąłem.
Nagle usłyszałem głośne westchnięcie. Otworzyłem oczy. To Katie próbowała wstać. Podszedłem do niej.
- Nie powinnaś wstawać. Rana nie była głęboka, ale nie mogliśmy zatamować krwawienia.
- Co się działo później? I... Dlaczego jesteś człowiekiem?
Rzeczywiście... Nie zwróciłem na to uwagi. Eliksir zadziałał.
- Mo pomogła mi stworzyć eliksir, ale to tylko jednorazowe. Zostało mi go tylko na dwa, może trzy razy. Jutro wszystko wróci do normy. A później ratowaliśmy ci życie. Co ty sobie myślałaś? Co to miało być? To była jedyna możliwość - mimo wszystko byłem jej wdzięczny. Pozbyła się Sama, a ja nadal żyłem.
- Nie mogłam ci na to pozwolić. Może nie jestem wilkołakiem, ale mówiłam prawdę. Słyszałam, jak rodzice o tym rozmawiali. Nie kłamię.
- Ale nadal nie rozumiem, dlaczego sądzisz, że by się nie udało... - ja też tak uważałem, gdy powiedziała o dobrowolnej ofierze. Nie chciałem umierać!
- Jeżeli nadal coś do mnie czujesz, to sądzę, że chciałabym zrobić to samo. Chciałabym się poświęcić, żeby ci pomóc. Zrobiłabym dla Ciebie wszystko. Ale może się myliłam...
- Katie? - David wszedł do pokoju. - Tak się cieszę, że nic ci nie jest.
- Zostawię Was - wyszedłem z pokoju.
Chciałem już wyjść, ale zatrzymała mnie Mo.
- Co ty robisz?
- Słucham?
- Zostawiasz ją. Nie wiem co ci chodzi po głowie, ale to nie jest ok. Kochasz ją, a ona Ciebie.
- Nie cieszy cię to, że nie będę z nią?
- Nie.
- Cóż... Podjąłem decyzję.
- Eric? - już skończyli? - Katie chce z Tobą porozmawiać.
- Dobrze.
Wszedłem.
- Nie mam za dużo czasu. Wataha się zbiera. Musimy wybrać przywódcę. Później zmywamy się. Odstawimy Was do domu - powiedziałem nie patrząc na nią. Inaczej bym się odmyślił.
- A co z Tobą?
- Idę z nimi.
- Nie żartujesz?
- Nie - głos mi się łamał.
- Spójrz na mnie. Powiedz mi to prosto w oczy.
- Katie, ja... - nie mogłem. Wtedy prawda wyszłaby na jaw. Nie mogłem na to pozwolić.
- Nie możesz. Powiedziałam ci, że Cię kocham. Wiem, że ostatnio nie zachowałam się fajnie, ale czułam się zraniona. Żałuję tego, ale czasu nie cofnę. Jednak wiem, że nie poradzę sobie bez Ciebie. Proszę, nie zostawiaj mnie - rozpłakała się, ale starała się grać twardą. Mnie też to wykańczało. Spojrzałem na nią. - Przepraszam, nie chciałam, żeby to tak zabrzmiało. Cóż... - spojrzała mi w oczy. Czułem jej ból. Zraniłem ją tak wiele razy... - Nie będę cię zatrzymywać. Powodzenia.
Odwróciła się. Chciałem coś powiedzieć, ale gdy otworzyłem usta nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Wyszedłem.
- Co ty robisz? - spytał David zanim wyszedłem.
- Zostawiam ją w dobrych rękach - chwyciłem klamkę.
- Uciekasz?
- Nie mam wyboru - wyszedłem.
Zaczęło się zebranie. Mo powiedziała, że nie będzie alfą i nie zostanie z nami. Wtedy pojawił się David.
- Eric!
- Nie wrócę. Nie mogę.
- Nie o to chodzi. Choć trochę też, ale... Katie uciekła.
Natychmiast ruszyłem na jej poszukiwania. W końcu ją znalazłem. Leżała na chodniku. Miała zamknięte oczy.
Podniosłem ją.
- Gdzie mnie niesiesz?
- Tam skąd przed chwilą uciekłaś.
Czułem na sobie jej wzrok.
- Postaw mnie - zatrzymałem się.
- Żebyś znowu leżała na chodniku? Gdzie się wybierałaś?
- Do domu.
- Przecież powiedziałem, że Was odstawimy. Po zebraniu - nie rozumiem jej...
- Nie wracam z wami.
- A to niby dlaczego? Widzisz jak zakończyła się Twoja samotna wędrówka.
- Postaw mnie. Nie wracam tam, nie rozumiesz?! - zaczęła na mnie krzyczeć. I miała powód, nie jeden. Ale nie miałem zamiaru jej postawić. Musiałem zadbać, aby bezpiecznie wróciła do własnego domu.
- Jesteś uparta...
Prychnęła. I wtedy przyszedł mi do głowy pomysł.
- Dobrze. Pójdźmy na kompromis. Puszczę Cię i pozwolę wrócić samej, ale obiecasz mi, że poczekasz z tym, aż wydobrzejesz - oczywiście miałbym ją na oku. Z daleka...
- Nie ma mowy. Nie będę czekać.
- To tylko kilka dni.
- Powiedziałam. Nie.
- Co w tym takiego trudnego?! - czy ona musi być taka uparta?!
- Nie rozumiesz, że zbyt wiele rzeczy w tym miejscu sprawia mi ból! - wiem, że chodziło jej o mnie. Zaczęła wierzgać nogami.
- Na przykład? - szepnąłem.
- Nie ważne.
Nie zgodziła się za mój pomysł, więc postanowiłem odstawić ją na miejsce.
- Niedługo wszystko się skończy. Wrócisz do siebie. Razem z Davidem. I będziecie szczęśliwi - beze mnie.
- David będzie szczęśliwy, ale pod warunkiem, że Mo będzie chciała z nim zostać - David i Mo? To dlatego...
- To tłumaczy dlaczego nie chce być alfą.
- A ty?
- Co ja?
- Chcesz być alfą?
- Nienadaję się - uśmiechnąłem się na samą myśl.
- Dlaczego?
Bo jestem w Tobie bezgranicznie zakochany? Bo nie jestem w stanie racjonalnie myśleć, gdy nie wiem czy jesteś bezpieczna? Bo tylko ty jesteś w mojej głowie? Bo nie mogę bez Ciebie żyć?
- Nie miałem być wilkiem. Kto chciałby mnie słuchać?
- Kłamiesz.
Skąd ona to wie? Chyba nie czyta mi w myślach?
- Przestań...
- Albo inaczej. To nie jest jedyny powód.
- Nawet jeśli, to nic ci do tego.
Zatrzymałem się przed drzwiami. Postawiłem ją na werandzie. Stanęła do mnie przodem, ale nic nie powiedziała.
- Katie, ja...
- Wiem - przerwała mi. - Musisz już iść.
Odwróciła się i otworzyła drzwi.
- Nie to chciałem powiedzieć.
- Co w takim razie? - nie odwróciła się.
- Nie mogę cię znowu zranić. Dlatego muszę odejść.
Spojrzała na mnie ze łzami w oczach.
- To jest powód? Właśnie teraz najbardziej mnie ranisz. Odsuwasz się ode mnie, ale ja tego nie chcę. Kocham Ciebie. Tylko Ciebie.
Podszedłem do niej i zrobiłem to, czego nie powinienem robić, skoro chciałem odejść. Pocałowałem ją.

Katie i onOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz