Eric

456 35 0
                                    

Nie sądziłem, że jestem w stanie odważyć się nawet na to, by pocałować ją w policzek, a przyszło mi to zaskakująco łatwo. Ale dlaczego to zrobiłem? Za parę dni stąd odejdziemy i więcej jej nie zobaczę.
Wiedziałem, że im więcej razy spotkam się z Katie, tym trudniej będzie mi się pozbierać. Ale mimo to musiałem się z nią spotkać kolejny raz. Za każdym razem kiedy musiałem się z nią pożegnać coraz silniej czułem, że muszę wrócić. Wczorajsze wydarzenia spowodowały, że nie mogłem się na niczym innym skupić. Myślami ciągle wracałem do Katie. Ciągle myślałem jak mnie przytuliła. Nie mogłem się doczekać kiedy będę mógł znów ją zobaczyć.
- Eric, co dzisiaj się z tobą dzieje? - spytał Sam, kiedy jeszcze byłem wilkiem. - Musisz być skupiony, a ty bujasz w obłokach, nie wiesz co si dzieje.
- Mam kiepski dzień, Sam.
- Już trzeci dzień masz taki. Nie potrafisz współpracować.
- W końcu mi przejdzie, zobaczysz.
- Mam nadzieję, bo nikt nie będzie ci niańczyć. Pamiętaj, że jutro jest pełnia.
- Spokojnie, pamiętam - powiedziałem zmieniając się w człowieka.
Poszedłem w kierunku lasu, aby zmylić watahę, gdyby czasem chciała mnie śledzić.
- Eric, gdzie ty się znowu wybierasz? - usłyszałem głos za sobą.
- Nie twoja sprawa Max - powiedziałem odwracając się do przyjaciela.
- Obiecuję, że w końcu będę cię śledził jeśli mi nie powiesz.
- Lepiej dla ciebie, żebyś nie wiedział.
- Przestań to powtarzać. Wkurzasz mnie.
- To ty przestań pytać.
- Dobrze. Nie będę pytać.
- I nie będziesz mnie śledzić.
- Tego nie mogę ci obiecać.
- Max, jesteś moim najlepszym przyjacielem...
- No i właśnie z tego powodu powinieneś mi powiedzieć o co chodzi.
- Nie. To ty powinieneś mi zaufać.
- Jak mam ci zaufać?
- Tak jak ja tobie. Tak po prostu.
- Ile to jeszcze będzie trwało? - wetchnął.
- Dopóki nie odejdziemy.
- Ona wie kim jesteś?
- Jaka ona? - spytałem głupio.
- Nie kłam. Zaczekaj, jak ona miała na imię? Katie?
- Skąd wiesz? - spytałem podejrzliwie.
- Lepiej, żebyś nie wiedział...
- Śledziłeś mnie?! Jak mogłeś! Ufałem ci. Kiedy...
- Wczoraj. Wychodziłeś z tego sklepu. byłem ciekawy po co ci to wszystko, wic poszedłem za tobą.
- Jak to możliwe, że cię nie słyszałem?
- Byłem ostrożny. Wiedziałem, że się wściekniesz. A ty nie byłeś czujny. Zakochałeś się, prawda?
- Nie możesz nikomu powiedzieć, Max. Proszę.
- Gdybym chciał, Sam już by o tym wiedział. Ale nie rozumiem po co robisz jej nadzieję.
- Nie chcę, żeby przeze mnie cierpiała, ale bez niej ja cierpię - spuściłem głowę. - Wiem, to strasznie samolubne.
- Zakochałeś się.
- Co ty możesz o tym wiedzieć?
- A pamiętasz Maddie?
- Jasne... Byłeś w niej tak zakochany, że nie widziałeś, że ona nie zna nawet Twojego imienia. To było zabawne - zaśmiałem się.
- Zastanów się nad tym co czujesz, bo nie możesz dać po sobie tego poznać. A jak na razie widać, że coś jest nie tak.
- Dzięki, ale muszę już iść.
- Uważaj na siebie - powiedział Max odchodząc.
***
- Katie? Co się stało? - powiedziałem widząc ją siedzącą przed drzwiami.
- Pokłóciłam się z Davidem.
- Chcesz o tym pogadać? - usiadłem obok niej.
- Kiedy wróciłam do obozu zaniosłam wszystko do tak zwanej kuchni. Później, gdy rozmawiałam z Davidem podbiegła do nas Zoe i spytała Davida czy wie skąd to wszystko się wzięło. Poszliśmy do kuchni. David domyślił się, że to moja sprawka. Poprowadził mnie na skraj obozu i zaczął na mnie krzyczeć, że pozwolił mi mieć wartę przy włazie, ale nie sadził, że jestem tak głupia, żeby wrócić do miasta. Później rozmawiałam z jego siostrą. Ona twierdzi, że jest mu przykro, ale to nie zmienia faktu, że nakrzyczał na mnie za to, że wpadłam na coś, na co on nie - oparła się o moje ramię.
- Jesteś zmęczona?
- Nie...
- Kiedy ostatnio spałaś?
- Dzisiaj przed wartą.
- Ile? Pięć minut?
- Niecałą godzinę. Musiałam być tu pierwsza. Nie wiem czy David nie oddał komuś mojej warty.
- Prześpij się.
- Ale...
- Katie, długo tak nie pociągniesz. Nie mogę na to patrzeć, bo wiem, że to przeze mnie.
- Nieprawda.
- Nie śpisz w nocy, żeby się ze mną zobaczyć.
- To mój wybór.
- Przestań się spierać.
- Jutro się wyśpię.
- Nie wierzę ci.
- Przecież jutro jest pełnia. Nie spotkamy się.
- Co nie znaczy, że nie będziesz miała warty. A w ciągu dnia nie śpisz.- Staram się spać, ale jakoś nie mogę. Zbyt wiele się ostatnio dzieje... Akcja w mieście, Ty, ucieczka... Nie jest mi łatwo znaleźć chwilę spokoju, żeby zasnąć. Ciągle jestem nerwowa.
- Śpij teraz. Ja przejmę wartę, a ty prześpij się. Obiecuję, że nic się nie stanie.
- Ale...
- Żadnych ale.
- Jutro jest pełnia. Nie zobaczę Cię przez dwa dni. Nie chcę marnować dzisiejszej nocy - mi też się to nie podobało, ale ona potrzebowała tego. Musiała odpocząć.
- Wiem... Mi też się to nie podoba, ale musisz odpocząć. Poza tym nie zmarnujesz ani chwili. Przecież całą noc będę przy Tobie.
- Nie mam nic do gadania, prawda?
- Nie.
- Obudzisz mnie? Dasz mi chociaż chwilę zanim będziesz musiał wyjść?
- Dobrze.
Chwilę później już spała.

Katie i onOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz