Eric

413 33 0
                                    

Jak tylko stałem się człowiekiem ruszyłem w kierunku domu Katie. Nie zauważyłem jak obok mnie pojawiła się Mo.
- Idziesz do niej? - spytała Mo.
- Tak.
- Tylko uważaj na siebie. Nie chciałabym, żeby Sam cię przyłapał.
- Spokojnie. Dam sobie radę - powiedziałem odchodząc.
Kiedy znalazłem się przy drzwiach usłyszałem, że ktoś je otwiera. W progu stała Katie. Wyglądała na bardzo zmęczoną, ledwo stała na nogach.
- Co się stało? - spytałem.
Katie nie odpowiedziała. W ostatniej chwili ją złapałem. Zemdlała.
Chwilę później otworzyła oczy, ale zaraz je zamknęła. Na szczęście tylko zasnęła. Oparłem się o ścianę, położyłem jej głowę na swoich kolanach i zamknąłem oczy. Wsłuchiwałem się w jej spokojny oddech.
Dwie godziny później Katie się obudziła.
- Co się stało? - spytała.
Otworzyłem oczy i spojrzałem na nią.
- Otworzyłaś drzwi i zemdlałaś.
- Ile byłam nieprzytomna?
- Nieprzytomna tylko chwilę, resztę czasu spałaś.
- Czyli ile?
- Dwie godziny. Coś ci jest? - spytałem.
- Jestem tylko zmęczona.
- Obiecałaś, że się wyśpisz.
- I tak było, ale...
- Ale co?
- Ktoś mnie gonił od plaży aż do obozu.
- Kto?
- Rudy wilk.
Natychmiast wstałem i zacząłem chodzić od jednej ściany do drugiej.
- Kto to był? - spytała.
- Jesteś pewna, że był rudy?
- Raczej tak. Tego samego widziałam kiedy ostatni raz się widzieliśmy.
- Jak to widziałaś?
- Wybiegłam za tobą, wiem, że to było głupie. Stał naprzeciwko mojego domu.
Westchnąłem. Niedobrze. Bardzo niedobrze.
- Kto to? Dlaczego jesteś taki zdenerwowany?
- Nie powinnaś wychodzić wtedy za mną.
- Wiem. Przepraszam.
- Przepraszam nam nie pomoże - zatrzymałem się. Stałem odwrócony do ściany.
- To co mam zrobić? - wstała, podeszła do mnie i chwyciła mnie za ramię.
- Nic już nie można zrobić. Katie... - spojrzałem na nią. - Rudy wilk to Sam.
- Nie...
- Tak.
- Eric, ja przepraszam. Nie chciałam... - usiadła przy ścianie i oparła głowę na kolanach. Płakała.
Podszedłem do niej i objąłem ramieniem.
- Uspokój się Katie. Już dobrze.
- Nic nie będzie dobrze. Sam już wie. Nie jesteś bezpieczny.
- Ważne, żebyś ty była bezpieczna. Nie wychodź z obozu. Macie tojad?
- A to działa? - podniosła głowę.
- Tak.
- To dlatego Sam nie wszedł do obozu.
- Zaprowadziłaś go do obozu?
- A co miałam zrobić? Jeśli nie wbiegłabym do obozu Sam by mnie złapał. Ledwo udało mi się wbiec i zemdlałam. Myślałam, że to już koniec, rozumiesz?
- Przepraszam.
Siedzieliśmy przez chwilę w ciszy. Zastanawiałem się co teraz zrobić. Co zrobi Sam? Nagle usłyszałem, że ktoś otwiera drzwi wejściowe. Na szczęście skrzypiały, więc nikt nie był w stanie się zakraść. Nawet wilkołak. Bezgłośnie kazałem Katie się schować. Natychmiast się ukryła. Niestety jeśli to był Sam szybko ją znajdzie, ale może uda mi się go odciągnąć na tyle, żeby zdążyła zamknąć za sobą drzwi. Nagle pojawiła się jakaś osoba, ale to nie był Sam.
- Mo? Co ty tu robisz?
- Przyszłam cię ostrzec. Musisz uciekać. Najlepiej jak ona też zniknie - powiedziała wskazując na kryjówkę Katie. Pokazałem jej, że może wyjść, ale stanęła w dość dużej odległości ode mnie. - Sam ją widział. Mówił, że prawie złapał. To prawda? - spojrzała na Katie, ale ta chyba nie miała zamiaru odpowiadać. Minęło trochę czasu, więc ja odpowiedziałem:
- Tak. Niewiele brakowało.
- Nie możesz wrócić do nas. Uciekaj. Teraz.
- A co z tobą i Maxem? Nie mogę go tak po prostu zostawić.
- Gdyby nie on nie mogłabym cię ostrzec, więc doceń to i uciekaj.
- A co...
- Sam go przesłuchuje. Max powiedział, że to przeciągnie, a ja mam cię ostrzec. Poza tym Sam nie puściłby Maxa. Wie, że jesteście przyjaciółmi, i że Max by cię ostrzegł.
- A co z wami? Sam się w końcu domyśli.
- Znajdziemy cię - wybiegła na zewnątrz.
- Chodźmy - powiedziałem do Katie. Podniosłem z ziemi klucz, który upuściła, gdy zemdlała i otworzyłem drzwi. Ale Katie nadal nie drgnęła. - O co chodzi?
Patrzyła mi prosto w oczy, ale nadal nic nie mówiła.
- Katie, o co chodzi? Jeśli nie chcesz nie musimy uciekać przez tunel. Ty nie musisz uciekać...
- Ufasz jej? - przerwała mi.
- Mo? Oczywiście. Dlaczego pytasz?
- Jesteś pewien, że ja mogę jej ufać?
- O co ci chodzi? Mo jest po mojej stronie.
- Co nie znaczy, że jest też po mojej.
- O czym ty mówisz? Nie rozumiem.
- No tak... Ty oczywiście nic nie zauważyłeś.
- Nie rozumiem.
- Jak ona na ciebie patrzy. Naprawdę myślisz, że chce mi pomóc? Nie wydaje mi się. Dała mi to jasno do zrozumienia.
- Niby kiedy?
- Nie wszystko trzeba mówić. Czasem wystarczy jedno spojrzenie.
- A może źle to odebrałaś. Nie pomyślałaś o tym? Może ma dobre intencje?
- Jest w tobie zakochana po uszy i na razie to ja jestem przeszkodą.
- Przestań, dobrze? Przyznaj się, że jesteś zazdrosna - podszedłem i objąłem ją w pasie.
- Nawet jeśli, to co to zmienia.
- Dlaczego jesteś zazdrosna?
- Chociażby dlatego, że gdybyś był z nią nie musielibyście się ukrywać.
- Mi to nie przeszkadza. Poza tym Mo jest tylko przyjaciółką. Kocham cię - pocałowałem ją. - Chodźmy już.
Chwyciłem Katie za rękę i pociągnąłem za sobą. Zamknąłem za nami drzwi. Zamknąłem kolejny rozdział mojego życia. Zostawiłem za drzwiami dotychczasowe życie. Przede mną wiele nieznanych dróg, ale mam przy sobie kogoś, kto będzie tu zawsze. Będziemy szli razem trzymając się za ręce.
Cokolwiek się stanie będziemy razem. Ona pomoże mi pokonać przeciwności. Da nadzieję na powrót do normalnego życia. Życia jako człowiek.

Katie i onOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz