Eric

293 30 0
                                    

Nie mogłem uwierzyć. Mo należy do rodu pierwotnych? Chociaż to tłumaczyło skąd wiedziała o rytuale.
Biegłem szukając jej, aż w końcu...
- Mo?
- Eric? Nadal tu jesteś?
- Wiem od Sama kim jesteś i potrzebuję pomocy - czasem nie warto owijać w bawełnę. Ja nie miałem na to czasu.
- To znaczy?
- Chcę to zakończyć.
- Ale przecież... Umrzesz... Ja nie mogę ci na to pozwolić.
- Proszę, ja wiem co robię i nie ma innego wyjścia.
- Zastanów się jeszcze. Pomyśl o Katie.
- Właśnie o niej myślę. Chcę, żeby jej życie wróciło do normy. Zanim spotkała watahę, zanim poznała mnie.
- A czy ona tego chce?
Po tym co mi ostatnio powiedziała, pewnie nie. Ale miała Davida...
- Nie ważne. Pomóż mi, proszę. Sam cię zabije jeśli nie zrobię tego co powinienem.
- Dobrze.
- Dziękuję. W takim razie chodźmy.
Pobiegliśmy na miejsce spotkania z Vikiem. On już na nas czekał.
- Myślałem, że stchórzyłeś - powiedział Vic na powitanie.
- Chcę to zakończyć.
- Witaj, Mo - powiedział Vic.
- To wy się znacie? - spytałem zdziwiony.
- Oczywiście, przecież jesteśmy pierwotnymi - odpowiedziała mi Mo.
- Co?! - nie tego się spodziewałem. Przecież Vic wyglądał na dużo starszego, a Mo była, a przynajmniej wyglądała na tyle co ja.
- Wilki, dziwnym trafem, starzeją się wolniej. Vic porzucił wilczą naturę, więc starzeje się wolniej niż człowiek, ale szybciej niż wilk.
- Aaa... - byłem skołowany, ale musiałem wziąć się w garść. - Katie i David za chwilę tu będą, więc przygotujmy się.
Vic wręczył mi wszystko co potrzebne: trzy świece S, B, W, każda z inną literą dla każdego przedstawiciela, dwa srebrne noże (trzeci dałem Davidowi), księgę i kredę, którą narysowałem trójkąt równoboczny. Na każdym wierzchołku umieściłem świecę.
- Eric! - odwróciłem się w kierunku, z którego dochodził głos. To David i Katie.
Nic nie mówiąc Katie zajęła swoje miejsce.
- Co ty robisz? - spytałem zdziwiony. Potrzebowałem tylko kropli jej krwi, nie chciałem, żeby tu była. W odpowiednim momencie miał się zjawić David z kroplą jej krwi na nożu.
- Jak to co. Potrzebujesz mnie. Bez mojej obecności się nie uda - powiedziała wyjmując srebrny nóż.
- Zacznijmy - powiedziałem zabierając jej ostrze.
Mo i Vic zajęli swoje miejsca, a ja zacząłem czytać wersy z księgi.
,,Ród wilków zagrożeniem się staje, dlatego ja Eric jestem tu, aby to zakończyć. Krew trzech pierwotnym potrzebna. Blood - podałem nóż Mo, Wolf - teraz Vikowi, i Steward - na koniec z wielkim trudem podałem ostatni Katie, są ze mną z własnej woli i dokonali wyboru. Niech teraz krople ich krwi połączą się i zerwą klątwę."
Cała trójka zrobiła niewielkie nacięcie na dłoni. Wiedziałem, że to okropnie musi boleć, w końcu noże były ze srebra. Spojrzałem na Katie, gdy upuszczała kroplę na ziemię i zobaczyłem błysk w jej oku. Miała jakiś pomysł i to mnie przeraziło. Nie wiem co jej chodzi po głowie. Zauważyłem, że nie ma Davida...
- ,,A teraz przypieczętuję koniec swoją śmiercią..."
Już wyciągałem nóż z kieszeni, kiedy Katie krzyknęła.
- Nie rób tego!
- Muszę.
- Nie wiesz wszystkiego. Vic ci nie powiedział, że ofiara musi być dobrowolna inaczej Twoja śmierć pójdzie na marne.
- Skąd to wiesz? - wyprzedził mnie z tym pytaniem Vic.
- Podsłuchałam kiedyś rozmowę rodziców - odpowiedziała patrząc nadal na mnie. - Wtedy tego nie rozumiałam, teraz już wiem o co chodziło.
- A dlaczego sądzisz, że moja ofiara nie jest dobrowolna?
- Widzę to w Twoich oczach. Ty nie chcesz umierać, ale chcesz się poświęcić. To nie to samo.
- Muszę spróbować.
- Chyba nie sądziłeś, że ci tak łatwo pozwolę.
- Katie! - to był David.
- Co ty wymyśliłaś? - spytałem cicho jednak nie odpowiedziała mi. W naszym kierunku biegł Sam. - Katie, co to ma znaczyć?
Odwróciła się dokładnie w momencie, gdy Sam był tuż za nią. Chwilę po tym Sam wił się na ziemi z wbitym w serce nożem. Srebrnym nożem...
- Chyba nie sądziłaś, że mnie przechytrzysz? - to były jego ostatnie słowa. Tylko o co mu chodziło? I wtedy Katie spojrzała na swoją rękę. Była cała we krwi. Myślałem, że to krew Sama, ale wtedy zobaczyłem w jego ręce nóż...
- Katie! - krzyknąłem, gdy ugięły się pod nią kolana. Złapałem ją zanim upadła. - Coś ty wymyśliła...
- Tego nie było w planie... - zemdlała.

Katie i onOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz