- Siema ludu ! - wykrzyczał Aiden wchodząc do kuchni. W ręku trzymał telefon, na który od razu przeniosłam wzrok. - Powchodziłem na różne stronki z mapami, i znalazłem plażę. Tylko piętnaście minut samochodem - odparł pokazując mi dowody na google maps - Sydney, zawieszasz nas ?
Dziewczyna popatrzyła na niego przeszywającym wzrokiem i skinęła głową.
- Okej, ale potem wracacie na piechotę. Nie mam zamiaru wozić was wszędzie gdzie chcecie.
Przynajmniej była szczera.
- Ej Syd... - powiedziałam patrząc się na zegarek.
- Tak.
- Może, pojedziesz z nami. - zaczęłam oglądać swoje paznokcie - Poopalasz się troszkę. Zażyjesz świeżego powietrza.
- Nie ma szans.
- Oooo... twoja wypłata poleci sina dal.
- Paliwo ?
Wzruszyłam ramionami. O to mi właściwie chodziło lecz chciałam jeszcze troszeczkę ją zmotywować.
- Nie, no. Jadę z wami. Jakoś to przeboleję - odparła po czym Aiden tak się ucieszył że aż podskoczył.
Stara matka, i jej dzieciak.
[Chase]
Gdy próbowałem się obudzić, do pokoju wpadł Aiden z tym swoim "Siema lubu". Chyba nie szczaił że w tamtym momencie w pokoju byłem tylko ja. Oświadczył że jedziemy na jakąś plażę i no... że ma się ubierać i brać tyłek w troki.
Wstałem, otworzyłem walizkę a w niej tylko jakieś zużyte ciuchy, na które nie można było już patrzeć. Ale przecież nie miałem niczego innego. Okej, jakoś przeżyję.
[***]
- Ooo... siema stary - przywitał mnie Aiden - jajecznica ci wystygnie.
- Nie jestem głodny - odparłem wychodząc z pokoju, prosto na podwórko.
- Chase ! - krzyknęła moja siostra, zatrzymując mnie - musisz coś zjeść.
- Mówiłem nie jestem głodny.
- Brat - złapała mnie za nadgarstek. W jej oczach widziałem smutek pomieszamy ze złością.Pierwszy raz ona się martwiła o mnie a nie ja o nią - ... siadaj, jak nie to przywiąże cię do krzesła i będę ci karmić jak niemowlaka.
- Nie martw się nic mi się nie...
- Osiemnasty czerwca dwudziestego drugiego. - przerwała mi puszczając mnie - Miałam dwanaście lat. Nie jadłeś przez cały tydzień. Nie przejmowałam się tym zbytnio, i co... wylądowałeś w szpitalu. Tak cholernie się bałam i nie chce przeżywać tego ponownie.
- Kimi - odparłem z łzami w oczach.
- Więc powtarzam, siadasz i grzecznie jesz, dzieciaku albo będę ci karmić.
Westchnąłem i usiadłem przy stole. Wziąłem do ręki widelec i wziąłem kęs jajecznicy, od Aidena. Gdy przełknąłem posiłek, wszyscy zaczęli klaskać. Kazałem im się zamknąć, ale tego nie zrobili. Bo kto będzie słuchał Chase'a Alysona.
- Moje małe dziecko nauczyło się jeść - zaśmiała się Lindsey. Ja otworzyłem szerzej oczy, i podniosłem brwi do góry.
- A ty co ? - zapytałem - W matkę się bawisz ? Jestem starszy, o prawie siedem miesięcy.
- A głupszy o prawie siedem lat. - odparła przewracając oczyma.
- outhefulwa fulwa pul pin - nie wiedziałem co odpowiedzieć. Założyłem ręce na piersi i udałem wkurzenie.
- Mała dziewczynka się wściekła - zaśmiał się Aiden
- Nie no po prostu się skichałem, ze śmiechu.
- To przetrzyj sobie nosem i śmiej się dalej.
[Emilie]
Wymachiwałam rękami by odgonić pewną upierdliwą muchę. Przyczepiła się do mnie i nie chciała się odczepić. Przez nią prawie spadłam ze schodów.
- Jak tam jajecznica - zapytałam wchodząc w sam środek ich rozmowy. - Smakuje ?
- No... tak - odparła Lindsey - nie wiedziałam że ty ją robiłaś.
- Nie robiłam jej, po prostu rozbiłam jajka na patelni. - odparłam - Dobre skorupki ?
- Jezus. Czyli jadłem skorupki ? - zapytał Scot, wypluwając to co miał w buzi.
- Ale ty jesteś głupi. - zaśmiałam się - Przecież nie dała bym wam tego do jedzenia...
- Dziękuję ci boże - przerwał mi Aron.
-... gdyby nie było skorupek - Rayder wylał wodę na stół.
- Emilie ! - krzyknęła Lindsey - Nie rób sobie z nas jaj.
- Okej - odparłam zmierzając w stronę drzwi wyjściowych.
- Gdzie - ty - idziesz ?
- Do auta. Spakowałam już wszystko. Brać tyłki w troki i do samochodu.
[***]
Siedziałam na leżaczku mocząc w wodzie stopy. Słońce pięknie świeciło, prawie wypalając mi oczy, a reszta (oprócz Sydny) biegali sobie tam w morzu. Spróbowałam się odrobinę zdrzemnąć, lecz nie mogłam. Przez kogo ? No oczywiście że przez Chase'a.
Gdy już przysypiałam chłopak nie wiadomo jak, podniósł mój leżak i wrzucił mnie do wody. Nie była tak lodowata jak myślałam ale była zimna.
- Co ty robisz, kretynie ? - zapytałam zgarniając włosy z twarzy.
- A co, nie widać ? - zapytał trzepiąc włosami, jak mokry pies - Próbuje cię zdenerwować.
- To wiem, lecz ty chyba nie wiesz, że mogłam sobie coś zrobić.
- Wiem - jęknął - i właśnie ci się coś stanie - walnął mnie w ramię tak mocno że kolejny raz prawie się utopiłam. To było już za dużo. Odbiłam pingpongową piłeczkę i też się zaczęłam go podtapiać.
- Co wy robicie ? - zapytała Sydney patrząc jak prawie wyrwałam włosy Chase'owi.
- Nic - odparłam puszczając chłopaka, tak że wpadł do wody, prosto na jego ładną buźkę.
- Wy chcecie się pozabijać czy może popełnicie wspólnie samobójstwo ?
- Wydaje mi się że to pierwsze - odparł Alyson znowu trzepiąc włosami, sypiąc na moją głowę krople wody.
- Jesteś niesamowicie głupi - powiedziała wychodząc na brzeg z założonymi rękami.
- A ty niesamowicie piękna - powiedział po czym moje oczy tak się rozchyliły że prawie wyleciały z oczodołów.
- Ccc - co ? - zapytałam po czym Sydney zaczęła gwizdać i bić mnie po plecach.
Otwożyłam usta i odeszłam w stronę samochodu. Na miłość boską co to miało być. Myślałam że zemdleję. Nie wiedziałam o tym sądzić. Było to miłe a za razem dziwne. O co mu mogło chodzić ? A może ja jestem po prostu głupia ? Może się przesłyszałam. WTF !
CZYTASZ
Znajomi z kosza i sprawa potrójnego pobicia 1tom
Mystery / ThrillerKochałam kryminały, lecz nie chciałam się w nim znaleźć. Siedemnastoletnia, Emilie-Rose Adams, zawsze była żądna przygód. Uwielbiała kryminały, lecz nie wiedziała że znajdzie się w jednym z nich. Pewnego dnia w...