25. Nie wierz w to co widzisz, to tylko iluzja.

133 3 0
                                    

                                                                                                  [Chase]

      Jak zwykle siedziałem sobie na łóżku, przeglądając media społecznościowe, jak więkrzość dzieciaków 21 wieku. Robiłem to bardzo często, była to moja odskocznia od rzeczywistości.

     Gdy była już z jakaś osiemnasta i słońce, świeciło wielkim czerwonym światłem, zadzwonił do mnie Aiden, tak wstrząśnięty jak nigdy do tond.

      - Chase, Emilie jest w pustostanach ! - wykrzyczał, tak głośno że prawie ogłuchłem.

      - Których pustostanach ? - zapytałem sięgając pamięcią, do wszystkich pustostanów w których byłem. 

      - Na połączeniu Bostonu i Concord !

      Od razu sobie o nich przypomniałem.

      - Jadę do ciebie. - wstałem i zaczołem się zbierać.

      Jedyną odpowiedź którą dostałem potem było "ty jedź do niej, a nie do mnie" ale to było mało istotne. A jeszcze mniej istotnie było moje dość powolne tempo, bo przecież komu chciało by się chodzić, szybko w sobotę.

                                                                                                  [Emilie]

      Siedziałam na drewnianym, niewygodnym krześle, do którego, moje ręce i nogi zostały przywiązane, długą liną. Była tak mocna że nie dałam rady jej rozerwać, a przecież już kilka razy, to robiłam. 

      Gdy z mojej głowy został zmięty worek, zamarłam. 

      Przede mną stały, trzy postacie w identycznych, czarnych, przewiewnych szatach i maskach wyglądających jak lekarzy w średniowieczu. Był to straszny widok, a jeszcze straszniejsze było to, że Aiden mnie zabije, bo zostawiłam w domu nasze dziecko (czyli Tobiasa). Ale po co się martwić,i tak w każdym momencie mogłam zginąć, i osierocić biednego kota. 

      - Emilie-Rose Adams - powiedziała jedna z postaci, chodząc wokół mnie, w kółko - co się sprowadza w nasze, skromnie progi ? 

      - Gdzie jest Chad ? - zapytałam, wciskając malutki guziczek w moim pierścionku, z którego od razu wysunęło się malutkie ostrze. Miałam go na wszelki wypadek taki jak ten. Do przecinania lin idealny. 

      Drugi z zamaskowanych, zaśmiał się i powiedział, dziwnie znajomym mi damskim głosem :

      - Chad ? W szopie. Mamy do ciebie sprawę.

      - Tia... co mam zrobić ? - zapytałam, próbując przeciąć liny tak szybko, jak tylko umiałam, lecz przypomniało mi się że przecież nie mam związanych tylko rąk. 

      - No cóż, - trzecia postać zaczęła bawić się scyzorykiem, który kilka minut wcześniej wyciągnęła z kieszeni szaty. - musisz zrobić nam przysługę. 

      - Jaką przysługę ? 

      - Przyprowadzisz tu Chase'a Alysona. 

      - Po co on wam jest ? 

      - Podobno od niedługiego czasu jesteś jego dziewczyną. A to oznacza że jak coś to jest gotowy oddać za ciebie życie. 

      - Czym on wam na winił ? - zapytałam już prawie rozcinając linę. 

      - Masz do niego zadzwonić, i go tu ściągnąć - powiedziała pierwsza postać która wreszcie przestała wokół mnie krążyć. 

      - A co jeśli tego nie zrobię ? 

Znajomi z kosza i sprawa potrójnego pobicia 1tomOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz