Rozdział 1

62 5 1
                                    

Noah 
       Wracałem z tego piekła po ukończeniu mojej kary za wandalizm.  Szczerze, nie cierpiałem tego miejsca całym sobą.  Całe szczęście jeszcze rok i uwolnię się od tego miejsca, już na zawsze. Jechałem drogą za jakimś samochodem, który nie powiem mnie zdziwił, zważywszy na to że w czasie wakacji prawie nikt tędy nie jeździ.  Nie powiem, zaciekawił mnie powód, dla którego ten ktoś tędy jechał. Jednak nie poświęcałem temu zbyt dużej uwagi, bo z natury nie byłem ciekawskim człowiekiem.  Moją uwagę jednak, przykuły dziwne ruchy kierowcy i prędkość jaką otrzymywał. Nie wiedziałem czy to był jakiś wariat, kaskader, czy po prostu, ktoś wszedł za kółko po pijaku. Wszystkie podejrzenia rozpłynęły się niczym mgła, gdy w lusterku samochodu obiła się twarz, młodej i przerażonej dziewczyny. Widziałem jak próbowała zapanować nad pojazdem, niestety nie za bardzo jej to wychodziło. Naprawdę trzymałem za nią kciuki i miałem nadzieje, że sobie poradzi, ale nie od dziś wiadomo, że moje prośby nigdy się nie spełniają. Tak było i tym razem. Samochód zjechał z drogi i spadł w przepaść, kończącą się jeziorem. Od razu obleciał mnie strach i przerażenie.  Czym prędzej zjechałem w dróżkę prowadzącą nad jezioro i wyskoczyłem z samochodu niczym poparzony. Ściągnąłem buty i wskoczyłem do jeziora płynąc do miejsca, z którego na powierzchnie wypływały jeszcze bąbelki powietrza. Wziąłem głęboki oddech i zanurkowałem w głąb. Szczęście w nieszczęściu, że samochód znalazł się w najpłytszym miejscu  jeziora. Zanurzałem się coraz niżej i niżej, aż w końcu dopłynąłem do zatopionego samochodu. Zauważyłem, że przednia szyba była popękana tak jakby dziewczyna jeszcze przed straceniem przytomności próbowała wydostać się na zewnątrz o własnych siłach. Nie powiem ułatwiło mi to sprawę, w całkowitym pozbyciu się szyby. Chwyciłem dziewczynę za rękę i pociągnąłem za sobą.

       Gdy wypłynąłem na powierzchnie, zaczerpnąłem łapczywie powietrza i zacząłem płynąc do brzegu. Przy końcówce już prawie całkowicie opadłem z sił, ale wiedziałem, że nie mogę się zatrzymać i odpocząć. Wyszedłem z wody i położyłem dziewczynę płasko na plecach. Sprawdziłem czy oddycha i niestety  musiałem rozpocząć reanimacje. O wezwaniu pogotowia nawet nie było mowy, ponieważ dojazd tutaj jest zbyt wąski, żeby karetka się zmieściła. Powtarzałem podstawowe kroki reanimacji trzy razy. Naprawdę zacząłem tracić już nadzieje na uratowanie jej, aż dziewczyna zaczęła kaszleć, pozbywając się wody z płuc. Przekręciłem ją na bok, żeby ponownie nie zachłystnęła się wodą. Ulga jakiej wtedy doświadczyłem była nie do opisania.

      Dziewczyna przestała wypluwać wodę, w końcu spojrzała na mnie oczami pełnymi dezorientacji i strachu.  Podniosła się do siadu i chwile po prostu na mnie patrzyła, pewnie próbując ogarnąć co się stało. Chyba puzzle w jej głowie zaczęły wskakiwać na właściwe miejsca, bo otworzyła oczy jeszcze szerzej i zaczęła się chaotycznie rozglądać wokół siebie.

     -Jak się czujesz? Coś Cię boli? Duszno Ci, albo coś innego?-Zdecydowałem się w końcu  odezwać pierwszy.

     Ponownie zwróciło to uwagę dziewczyny na mnie. Zaczęła chyba analizować moje pytania i zastanawiać się nad odpowiedzią. W końcu się odezwała…

      -Nie, wszystko w porządku. C- czy ja, c-czy ty, co się stało?- Zapytała jąkając się, cały czas będąc w dezorientacji.

      -Powiedzmy, że miałaś mały zjazd do jeziora, ale już jesteś bezpieczna i nic Ci nie jest.-Chciałem lekko rozluźnić napięcie widoczne w dziewczynie.

     - Popłynąłeś taki kawał, zanurkowałeś i jeszcze pociągnąłeś mnie na brzeg zupełnie sam?- Zapytała ze zdziwieniem i czymś na znak niedowierzania.

     -Tak, właściwie to tak. – Odpowiedziałem z uznaniem dla samego siebie, bo faktycznie nie należało to do najłatwiejszych zadań, a jednak mi się udało.

     Dziewczyna chciała już coś odpowiedzieć, ale znowu zaczęła kaszleć i wypluwać wodę. Chyba opiła jej się więcej, niż mógł bym przypuszczać.

     - Chodź zabiorę Cię do szpitala. -  Oznajmiłem wstając z klęczek i wyciągając dłoń do dziewczyny, Która łapczywie nabierała teraz powietrza.

     Wstaliśmy i zaczęliśmy powoli iść do mojego samochodu, ponieważ dziewczyna była jeszcze mocno osłabiona.  Gdy doszliśmy do samochodu mruknęła coś pod nosem, że zmoczy mi fotele, jednak po zobaczeniu, że ja wsiadam na miejsce kierowcy również postanowiła do mnie dołączyć.

     Jechaliśmy w ciszy analizując ostatnie dwadzieścia minut. I chociaż w życiu robiłem wiele rzeczy wartych zapamiętania, to, bez dwóch zdań zapadnie mi w pamięć najbardziej.

     - Tak w ogóle, to jak masz na imię? – zapytałem, gdy wszystko już sobie przeanalizowałem.

    - Astrid, a Ty? – zapytała zerkając na mnie.

      Nie ukrywam przez siedemnaście lat, poznałem wiele dziewczyn, ale żadna nie miała tak na imię. Jest ono dość charakterystyczne ale… bardzo ładne.

     -Noah- odpowiedziałem po chwili, gdy zauważyłem, że Astrid cały czas mi się uważnie przygląda.

     - Dlaczego jechałaś z taką prędkością?- zapytałem w końcu, bo to była jedyna rzecz, na którą nie znałem wytłumaczenia, i która nie dawała mi spokoju.

     - Próbowałam, ale hamulce przestały działać. Nie wiem dlaczego. Samochód jest właściwie nowy i przeszedł przegląd. Nic nie wskazywało na to, że coś jest zepsute bądź niesprawne. Tym bardziej, że w drodze do szkoły, wszystko było w porządku. – opowiedziała zamyślona.

      Nic z tego nie rozumiałem. Jakim cudem, gdy jechała do szkoły wszystko działało, a gdy wracała to już nagle nie. Coś mi tu nie pasowała i już wiedziałem, że nie zostawię tak tego tematu…

      Do szpitala dojechaliśmy około dziesięć minut później. Wysiadłem  z samochodu i pomogłem zrobić to samo brunetce. Przyjęła moją pomoc z wdzięcznością i ruszyła do szpitala. Przy recepcji opowiedzieliśmy w skrócie co nas tu sprowadza i zostaliśmy zaprowadzeni do odpowiedniej sali. Matka dziewczyny, również została już poinformowana o wypadku. Gdy zostaliśmy w sali sami, poinformowałem Astrid, że przyjrzę się jej samochodowi i spróbuję coś ustalić. Była mi naprawdę wdzięczna, chociaż jeszcze nic nie zrobiłem. Następnie zapytała się czy możemy wymienić się numerami telefonu, na co przystałem.

      Zostałem z dziewczyną do przyjazdu jej matki, która wpadła do Sali niczym torpeda i od razu podbiegła do córki. Najpierw sama upewniła się, że jej córka jest cała a następnie odwróciła się w moją stronę.

     - Nie wiem jak mam Ci dziękować chłopcze. – zaczęła – Gdyby nie ty moja córka pewnie by nie…- nie dokończyła, słowa ugrzęzły jej w gardle. Zamiast tego podeszła do mnie i mocno przytuliła. Biło od niej to matczyne ciepło, którym matki obdarzały  swoje dzieci.

     - Nie ma za co. – odpowiedziałem – Każdy na moim miejscu postąpił by tak samo.

     - Właśnie w tym sęk, że nie każdy mój drogi. – powiedziała z łzami w oczach. – Gdy Astrid już dojdzie do siebie przyjdź do nas na obiad. W ramach podziękowań. – zaczęła – wiem, że to nic w porównaniem co dla nas zrobiłeś, ale chociaż tak będę mogła ci się odwdzięczyć.

       Widziałem w jej oczach jak ważne dla niej to było. Dlatego się zgodziłem, co od razu poskutkowało ogromnym uśmiechem na jej twarzy.

     - Zgaduje, że będziecie chodzić do tej samej szkoły mam racje? – dodała kobieta

     - Tak, na to wychodzi, jestem w ostatniej klasie. – odpowiedziałem uprzejmie

     -To tak samo jak Astrid. – Nieco zdziwiła mnie ta informacja, bo dziewczyna wyglądała na dużo młodszą niż okazało się, że jest w rzeczywistości. – Cudownie, że poznała już jakiegoś nowego kolegę jeszcze przed rozpoczęciem roku, tylko szkoda, że w takich okolicznościach.- dodała ze smutkiem.

     Jeszcze wymieniliśmy kilka zdań, gdy w końcu zdecydowałem się opuścić szpital. Pożegnałem się z kobietą i pomachałem do Astrid. Już miałem chwycić za klamkę , gdy zatrzymał mnie słaby głos brunetki.

     - Noah– odwróciłem się i spojrzałem w jej duże brązowe oczy – Dziękuje- powiedziała uśmiechając się słabo. Oddałem uśmiech i kiwnąłem głową na znak, że nie ma za co. W końcu opuściłem szpital. Jednak to nie koniec roboty na dziś. Czas zagłębić się w powód tego incydentu…

Zatopione szczęście Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz