Rozdział 3

38 3 1
                                    


Noah

         Od razu ze szpitala pojechałem do domu Chrisa, przy okazji dzwoniąc do reszty chłopaków żeby przyjechali do naszego przyjaciela. Myśli cały czas krążyły mi wokół ostatniej sytuacji i tajemniczej brunetki. Zastanawiałem się czym i komu zdążyła już podpaść, skoro z tego co mówiła jej mama są nowe w mieście, a może i kraju? Nie byłem pewny, ale wiedziałem, ze niedługo moja niewiedza się skończy. Do domu kumpla jechałem jak na autopilocie. Drogę do niego i trójki reszty chłopaków znałem tak dobrze jak do swojego własnego. 

        Wysiadłem przed jego domem około dziesięć minut później. Na podjeździe zauważyłem już samochód i motor co oznacza, że wszyscy już na mnie czekali. Wszedłem do domu i od razu udałem się do salonu. Tak jak się spodziewałem na kanapie siedziała już czwórka chłopaków, którzy tylko czekali na wyjaśnienia związane z ściągnięciem ich tutaj. Nie zamierzałem przeciągać niepotrzebnie tej chwili, bo sam już marzyłem aby podzielić się z nimi sytuacją sprzed kilku godzin.

       - Nie chce być wredny, ale wyglądasz jak zmoknięta kura. Co Ci się stało, do jeziora wpadłeś czy jak?- zapytał Jacob jeszcze nie mając pojęcia jak bliski jest prawdzie. Na razie jednak powtrzymałem się od tłumaczeń i poprosiłem Chrisa, żeby przyniósł mi jakieś ciuchy na zmianę. Od tych wszystkich wydarzeń, aż sam zapomniałem, że chodzę w mokrych ubraniach.

       Odebrałem suche ciuchy i szybko się przebrałem w łazience obok. Gdy wróciłem nagle wszyscy ucichli i czekali, aż ja zajmę głos. Nie zamierzałem się za bardzo rozwodzić z opowieściami, bo sam jeszcze nie wiele wiedziałem. Opowiedziałem więc, w skrócie jaki miałem dzisiaj ciekawy dzień i gdy skończyłem nastała krótka cisza, podczas której wszyscy przetwarzali moje słowa.

       - Żartujesz prawda? Ja pierdziele  nie mogę w to uwierzyć.- pierwszy odezwał się Leo, patrząc na mnie jak na debila, który wymyśla niestworzone historyjki.

       - Wiem, że jest to dziwne, ale niestety prawdziwe- odpowiedziałem – Ale nie mówiłem wam tego, żeby rozwodzić się nad abstrakcją tego co się stało tylko, dlatego że potrzebuje waszej pomocy. – kiwnęli głowami na znak, że mnie słuchają, więc od razu przeszedłem do setna- Sytuacja jest wyjątkowo dziwna, zważywszy na to, że dziewczyna jest tu nowa i nie zdążyła znaleźć żadnych znajomych nie wspominając o wrogach, którzy mogliby życzyć jej śmierci. Zaintrygowała mnie ta sprawa, a my i tak nie mamy za wiele do roboty w te wakacje, więc postanowiłem się jej przyjrzeć. W samochodzie dziewczyny były uszkodzone hamulce co oznacza, że ktoś musiał to zrobić na parkingu przed szkołą. Najpierw jednak zanim włamiemy się do szkolnych kamer, chciałbym wyłowić jej samochód z jeziora. Will dasz radę coś ogarnąć?- zapytałem blondyna.

       - Jasne, ale mam pytanie- udawał, że intensywnie nad czymś myśli- zaintrygowała  Cię ta sytuacja, czy dziewczyna, która jest jej główną częścią? – oczywiście mogłem się spodziewać takiego pytania po nim, a jednak nie przygotowałem na nie odpowiedzi.

        - Nie powiem dziewczyna też jest ciekawą postacią. – zacząłem – Nie wiem jak zachowują się osoby dopiero co wyciągnięte z samochodu znajdującego się na dnie jeziora i po reanimacji, ale ona była wyjątkowo spokojna. – Nie wiem może to było spowodowane szokiem, albo może trudną przeszłością? Nie mam pojęcia ale gdy wyjdzie ze szpitala idę do nich na obiad i mam nadzieje, że tam się czegoś więcej dowiem.

       - Szybko działasz brachu. – zaśmiał się Chris – Już obiadki w domu, dopiero poznanej dziewczyny całkiem nieźle.

       - To w ramach podziękowania za uratowanie życia Astrid- wyjaśniłem już tracąc powoli cierpliwość do tych głąbów.

       - Astrid. Ładne imię – stwierdził Will

       Taaa moja reakcja była taka sama.

       Pomyślałem sobie .

     - No dobra my tu sobie gadamy, a robota czeka. Już ruszać dupy panowie trzeba się dowiedzieć w co wpakowała się nasza syrenka! – rzucił Jacob na co reszta mu zawtórowała.

      Szczerze uwielbiłem tych ludzi całym sobą. No dobra może trochę przesadziłem, tak na dziewięćdziesiąt dziewięć procent. Ten jeden zostawiam sobie, gdy mnie wkurzają i ma ochotę ich zabić.

Zatopione szczęście Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz