Rozdział 18

14 2 0
                                    

Astrid

     Dom Noah prezentował się naprawdę niesamowicie. Był zdecydowanie większy od normalnego domu jednorodzinnego, pomijając duży ogród rozciągnięty za posiadłością. Promienie słońca odbijały się od jego białej elewacji, rażąc oczy, przez co musiałam je nieznacznie zmrużyć.

     Wspominałam, jak zewnętrzy wygląd domu zrobił na mnie wrażenie? Ta, no więc pamiętajmy tylko, że jeszcze wtedy nie było mi dane zobaczyć jego wnętrza.

    Wysoki sufit, szerokie, przeszklone schody. Każdy element w połączeniu z kolejnym tworzył niesamowitą harmonię. Dodatkowo panujący tutaj porządek, sprawiał wrażenie jakby dopiero co wyciągnięto go z katalogu.

    - Masz przepiękny dom. – powiedziałam z uznaniem.

   - Dzięki, moja mama uwielbia przemeblowania, więc wystrój bardzo często się tutaj zmienia.

   - O łał, to wszystko wyjaśnia. Naprawdę całkiem nieźle jej to wychodzi. – stwierdziłam dalej zachwycona.

   - Przekaże jej to, na pewno się ucieszy. – odpowiedział a w jego spojrzeniu mogłam dostrzec rozbawienie.

    Trzepnęłam go w ramię za to, że bawi go moja reakcja, na co dupek już całkowicie się roześmiał.

   - Ej no! Nie śmiej się ze mnie. Może dla ciebie, życie w tym dziele sztuki jest normalne, ale ja pierwszy raz, mogę podziwiać coś takiego na własne oczy. – powiedziałam urażona

   - Dobrze już dobrze, nie denerwuj się. – mówiąc  to złapał mnie za rękę i przyciągnął do swojego boku. Automatycznie otworzyłam szerzej oczy i spojrzałam na niego, ale on tylko uśmiechnął się szelmowsko i pociągnął mnie w stronę schodów.

     Drugie piętro było bardziej ubogie, jeśli chodzi o ozdoby, ale podejrzewam, że wynikało to z faktu, że po prostu nie było gdzie ich umieścić. 

     Noah, tym razem trzymając mnie tylko za rękę, otworzył drzwi, jak przypuszczałam do jego pokoju i lekko mnie popchnął, sugerując, żebym weszła pierwsza.

    Sypialnia, była urządzona w kolorach szarości, bieli i czerni. Panował tutaj trochę większy bałagan niż w reszcie domu, ale nie było tragedii. Oczywiście, żeby zaspokoić moją ciekawość, zrobiłam dokładny obchód i dopiero później odwróciłam się w stronę Noah. On z kolei, stał oparty o framugę drzwi i przyglądał mi się z kpiącym uśmieszkiem na ustach.

    - Co znowu? – westchnęłam z rezygnacją.

    - Nic, po prostu jesteś bardzo ciekawską istotą, nie uważasz? – podniósł wyżej jedną brew

    - Może i tak, ale Tobie nic do tego. – odburknęłam.

      Brunet odbił się od drzwi i ruszył  w moim kierunku. Nieświadomie zaczęłam się cofać, nie zrywając z nim kontaktu wzrokowego. Zrobiłam jeszcze parę kroków  wstecz, aż za moimi plecami poczułam drzwi od szafy. Staliśmy od siebie teraz w bardzo małej odległości, tak że nasze oddechy się ze sobą mieszały. 

    - Muszę wyciągnąć suche ubrania Perełko. – szepnął mi do ucha, a na mojej szyi pojawiły się dreszcze.

     Gdy do mojej głowy dotarł sens jego słów, od razu się odsunęłam i spuściłam wzrok na stopy.

   - Proszę, to są moje dresy i bluzka, przebierz się w nie, a twoje ciuchy wstawię do suszarki. – mówiąc to wręczył mi stosik ubrań.

    - Dziękuję, a gdzie jest łazienka?

    - Drzwi naprzeciwko. – wskazał palcem gdzieś za sobą.

      Nic już nie mówiąc, udała się we wskazane miejsce. Szybko się przebrałam, włosy doprowadziłam do względnego porządku i dopiero wtedy ruszyłam z powrotem do sypialni.

     Otworzyłam drzwi i zatrzymałam się jak wryta. Noah miał na sobie tylko luźne szare spodnie dresowe, nisko puszczone na biodrach i nic więcej. Żadnej koszulki, nic. Gdy odwrócił się w moją stronę, moje spojrzenie od razu wylądowało na jego umięśnionym brzuchu i wisiorku, zwisającym mu z szyi. Szybko się jednak otrząsnęłam i wróciłam spojrzeniem do jego oczu, chodź nie za bardzo mi to pasowało. Zauważyłam jednak, że on również lustruje moje ciało, więc odruchowo sama przeniosłam na nie spojrzenie. Tak, no cóż za duże dresy, które musiałam bardzo dobrze związać w pasie, żeby nie zjechały mi z dupy i wielka koszulka, nie dodawały mojemu wyglądowi plusów.

     Przygryzłam usta i nawiązałam kontakt wzrokowy z Noah. W jego oczach można było dostrzec znowu jakieś dziwne ogniki, które nie za bardzo wiedziałam co mogły oznaczać.

    - Cieplej Ci? – moje rozmyślania przerwało jego pytanie.

    - Tak. Dziękuję za ubrania.

    - Luz, daj te swoje to wstawie je, żeby się wysuszyły.

     Podałam mu moją sukienkę i koszulę, a on od razu ruszył w nieznanym mi kierunku. Swoją bieliznę zostawiłam na sobie, bo dzięki ciepłej pogodzie, w miarę zdążyła podeschnąć, poza tym nie za bardzo chciałabym ją wręczać chłopkowi.
                                                    …………………………………………

    Usiadłam na łóżku i zapatrzyłam się na obraz motoru wiszący naprzeciwko. Wtedy do mojej głowy przedostały się różne obrazy, z ostatnich lat mojego życia. Śmierć ojca, narkotyki, wypadek samochodowy i teraz kolejne nieprzyjemne doświadczenie z wodą.

    Jakiego trzeba mieć pecha, żeby dwa razy topić się w tym samym jeziorze? Najwyraźniej wystarczającego, żebym tego doświadczyła.

    Niesamowite jest, jak niewiele potrzeba, żeby nagle całe życie, zaczęło się walić jak domek z kart. Ile jeszcze zniosę? Czy jestem wystarczająco silna, by przeczekać tą burzę i zobaczyć słońce? Nie mam pojęcia, ale już niedługo się przekonam.

    Nie wiem ile czasu byłam nieobecna, ale nawet nie zauważyłam kiedy Noah zjawił się przede mną.

   - Dlaczego płaczesz? – spytał łagodnie.

    Spojrzałam na niego z niezrozumieniem a następnie podniosłam rękę do policzka. Poczułam mokre ślady, ciągnące się aż po brodę.

   - Nie… - odchrząknęłam, ponieważ mój głos był strasznie zachrypnięty, jakbym nie używała go przez dobrych kilka godzin – Nie wiedziałam, że lecą mi łzy.

    - A co je spowodowało? – drążył

    - Wspomnienia. – szepnęłam, spuszczając wzrok na moje kolana.

   - To dobrze.

    Poderwałam głowę i spojrzałam na niego jak na kosmitę.

   - Co?

   - Dobrze, że twoje łzy spowodowały wspomnienia. – odparł z powagą.

    Chyba komuś nie służą kąpiele w jeziorze.

    - Dlaczego? – zaczynałam odczuwać lekką irytacje na jego słowa.

   - Ponieważ chwile, które teraz przywołujesz przeminęły. Przetrwałaś je a one Cię nie zniszczyły. Jesteś teraz tutaj, silniejsza o te doświadczenia, a po nich został już tylko nieprzyjemny obraz, który powinien Ci przypominać, że Ci się udało. One są gdzieś tam, daleko za tobą, a ty jesteś tu, gotowa na kolejne wyzwania.

    Wpatrywałam się w niego, chłonąc każde kolejne słowo, które opuszczały jego usta.

   - Nikt, nigdy nie przestawiał mi tego w ten sposób.

   - To trochę słabo. – stwierdził z lekkim uśmiechem.

    - No trochę. – roześmiałam się – Dziękuje, naprawdę tego potrzebowałam.

    - Nie ma problemu.

    - Nie myślałeś czasem, żeby zostać psychologiem? – zapytałam szczerze ciekawa

    - I brać na siebie problemy innych ludzi? Nie, chyba podziękuje, mam wystarczająco swoich.

   - A mimo tego mi pomagasz.

   - Powiedzmy, że ty jesteś wyjątkowa.

  - W takim razie, czuje się zaszczycona. – położyłam dłoń na swojej klatce piersiowej i lekko się pochyliłam, jakbym się kłaniała.

   Pomiędzy nami nastała cisza, podczas której patrzyliśmy na siebie uśmiechając się.

   - A tak na poważnie, jak się czujesz? – przerwał

   - W porządku, nic mnie nie boli, ale chyba się nie polubię z tym jeziorem.

    - A jednak, zawsze Cię coś do niego przyciąga, a raczej wciąga. – na jego twarzy pojawił się lekki grymas.

   - Tak, ale udało mi się to przetrwać prawda? Następnym razem będzie łatwiej.

    - Nie będzie łatwiej, bo nie będzie następnego razu. – zaoponował od razu.

  - Oby.

   Między nami znowu zapadło milczenie, które przerwało burczenie mojego brzucha. Noah się zaśmiał, po czym zaproponował, żebyśmy zamówili pizzę, co też zrobiliśmy.
                                                                          …………………………………….

  Po powrocie do domu, w salonie zastałam mamę. Przywitała mnie z szerokim uśmiechem na ustach i milionem pytań, na które musiałam odpowiedzieć, zanim mogłam pójść do swojego pokoju. Nie powiedziałam jej jednak o dzisiejszej sytuacji, bo nie chciałam, żeby znowu się martwiła. Sytuacja z wypadkiem i tak dość widocznie się na niej odbiła, tym bardziej, że ona nie odpuszczała i cały czas próbowała zmobilizować policje do pomocy. Z marnym skutkiem.

   Oczywiście, nie wiedziała o naszym planie, uzyskania informacji na własną rękę.  Jednak na razie o tym również, nie zamierzałam jej wspominać.

   Po około dziesięciu minutach, w końcu udałam się do swojej sypialni. W tym momencie, nie marzyłam o niczym, jak o położeniu się w końcu do łóżka. To był naprawdę męczący dzień, który odcisnął wyraźne piętno na moim życiu.

  Wzięłam szybki prysznic i wrzuciłam ubrania do kosza na pranie. Dzięki wysuszeniu ich, mogłam do domu wrócić w moich ciuchach, z czego byłam ogromnie zadowolona, bo nie wiem jak bym wytłumaczyła mamie, dlaczego mam na sobie czyjeś ubrania. I chociaż nie wątpiłam, że były czyste po tak intensywnej kąpieli, coś po prostu nie pozwalało mi włożyć do szafy i założyć po raz drugi jakby nigdy nic.

    Pomimo dużego zmęczenia, sen nie przyszedł tak szybko jak bym tego oczekiwała. Moją głowę znowu nawiedziły przeróżne myśli.  Teraz jednak, na wspomnienia, nie zareagowałam łzami lecz lekkim uśmiechem. Słowa Noah naprawdę do mnie przemówiły i podbudowały moją psychikę, która zaczęła się załamywać.

   Nie wiem, w którym momencie moje rozmyślanie przeszło na temat bruneta, ale to myśląc właśnie o nim zapadłam w sen.

  To była bardzo spokojna noc.

Zatopione szczęście Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz