Rozdział 22

16 1 0
                                    

Astrid

     Siedziałam jak na szpilkach, czekając aż Leo włączy nagranie z kamer.

     Wszyscy siedzieliśmy w salonie, zwróceni ku białej ścianie, na której zaraz miał się pojawić obraz, rzucany z projektora.

    Moja noga podskakiwała rytmicznie, czego nie zarejestrowałam, dopóki na moim kolanie nie wylądowała dłoń Noah. Spojrzałam na niego i przyłapałam go na tym, że on już to robi. Nie wiedząc czemu, ale automatycznie się rozluźniłam, kiedy posłał w moją stronę pokrzepiający uśmiech.

    - Dobra mam! – zawołał triumfalnie Leo, po czym na ścianie wyświetlił się obraz.

    Oglądałam wszystko z największym skupieniem, na który mogłam się zdobyć. Nie chciałam przeoczyć żadnego szczegółu, a to tylko dla tego, że w zasadzie nie wiedziałam czego szukam. Sama świadomość, że wracam do sprawy  wypadku, po dwóch miesiącach, była dla mnie niepojęta.  Śledztwo powinno być prowadzone, już od dwóch cholernych miesięcy! I to przez policje, a nie prze ze mnie i grupkę ludzi, którzy postanowili mi pomóc. Nie było co się oszukiwać, gdyby nie oni cała sprawa została by zamieciona pod dywan.

     Moją uwagę, przykuła postać blondynki, zmierzającej w stronę mojego samochodu. Obraz, był trochę niewidoczny, a kamera miała naprawdę duże pole widzenia, przez co wszystko było małe.

    - Zatrzymaj! – powiedziałam pośpiesznie do Leo – I przybliż.

     Wszystkich wzrok od razu skupił się na blondynce.

   - Możesz zrobić większe zbliżenie na twarz? – spytał Will

    - Na tej kamerze nie, ale poszukam jej na innych, może będzie bardziej widoczna. Jeżeli to nie pomorze to postaram się złapać jej rysy z różnych profili i odtworzyć jej prawdopodobny wygląd.

    Gdy mówili mi, że mają środki podobne do tych policyjnych, w życiu bym nie powiedziała, że są one na takim poziomie.

    - Dobra puść to nagranie dalej. – zażądała Ava

     Oglądaliśmy wszystko przez następne minuty, na których widać jak dziewczyna ewidentnie miesza coś przy moim samochodzie, po czym szybko odchodzi, rozglądając się nerwowo.

    - Czekajcie, bo coś mi się nie zgadza – odezwałam się, gdy Leo wcisnął pauzę – Skoro miała od kogoś cynk i wiedziała, kiedy będę w szkole, była przygotowana, żeby wyrządzić szkodę. No bo umówmy się, po jej niepewnych ruchach od razu można było wywnioskować, że nie zna się na motoryzacji. W takim razie, jakim cudem zapomniała o kamerach?

    - Kamery przez długi czas były zepsute. – pierwsza odezwała się Luna – Nikogo nie poinformowali, że je naprawili. Najwidoczniej ona tego w żaden sposób również nie sprawdziła. No, ale dzięki temu my będziemy wiedzieć jak ona wygląda. – uśmiechnęła się zadowolona.

    - A wy skąd wiedzieliście, że są już naprawione? – zadała kolejne pytanie

     - Bo pod koniec poprzedniego roku szkolnego, również potrzebowaliśmy nagrania z kamer. Nie wiedzieliśmy, że już działają i nie mieliśmy żadnej nadziei, ale warto było spróbować, no i się opłaciło. – wyjaśnił Jacob

     - A po co wam były te nagrania?

     - To była pierdoła. – Machnął lekceważąco ręką Chris – Ktoś przerysował jeden z motorów i chcieliśmy zobaczyć kogo to sprawka. Ale luz, wszystko już jest załatwione.

    - Aha. – mruknęłam w odpowiedzi.
Może nie było to zbyt miłe, ale co ja miałam mu powiedzieć w takiej sytuacji? Przerażały mnie nieco ich możliwości i to, że wszystko było nielegalne. No ale, mówi się trudno. Trzeba sobie radzić, jak nie w zgodzie z prawem, to przeciwko niemu.
                    …………………………………………………………
     Następny dzień również chodziłam cała poddenerwowana. W głowie odliczałam minuty do momentu, aż w końcu zobaczę dziewczynę, która zrobiła mi krzywdę. Głupie było to, że pomimo tego, że  ją widziałam, nie miałam pojęcia czy ją  znam czy nie, przez niewidoczny obraz. Dopiero za klika godzin, o ile wszystko pójdzie zgodnie z planem, zobaczę twarz sprawczyni, całego zamieszania.

    - Jak tam samopoczucie kochana? – poczułam na ramieniu dłoń Luny.

    - Nerwowo. – przyznałam szczerze, lekko się krzywiąc.

    - Wszystko będzie dobrze. – zapewniła mnie – Wystarczy, że Leo ogarnie jak wygląda, a reszta pójdzie z górki.

    - Cały czas nie rozumiem, dlaczego postanowiliście mi pomóc i tak się w to zaangażowaliście.

    - Z tego co wiem to był pomysł Noego, ale jak opowiedział reszcie chłopaków co Cię spotkało to poparli jego chęć pomocy bez żadnych sprzeciwów.

     - Taaa, bardzo w to wątpię.

     - Oj nie ważne  jak to się zaczęło. – machnęła lekceważąco ręką- Teraz jesteś jedną z nas i nie ma mowy, żebyś została z tym sama. Już się od nas nie wymigasz.

     - Nie śmiałabym nawet próbować. – odpowiedziałam śmiejąc się cicho – Już wiem do czego jesteście zdolni, a przynajmniej częściowo. Nie narażałabym się aż tak, bo wiesz wbrew pozorom całkiem lubię moje życie. – rzuciłam, niby to żartem.

    - I tego się trzymajmy. – rzuciła optymistycznie Luna – A teraz chodź bo spóźnimy się na lekcje.

Zatopione szczęście Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz