Przez ostatnie kilka lat czułem, że czegoś mi brakuje, a raczej kogoś. Kiedy Sooyeon znowu pojawiła się w moim życiu, miałem nadzieję, że ten brak w końcu zniknie. Ale mimo jej powrotu, dalej czułem pustkę. Wyglądała tak samo, ale była kimś innym. Było w niej coś, co sprawiało, że nie potrafiłem jej rozpoznać. Starałem się dostrzec w niej dziewczynę, w której zakochałem się kilka lat temu, ale na próżno. Była inna.
To nie oznaczało, że przestałem się nią interesować. Wręcz przeciwnie, ta nowa wersja Sooyeon fascynowała mnie, choć jednocześnie przerażała. Z każdym dniem spędzonym z nią coraz bardziej rozumiałem, że muszę pogodzić się z tym, że nie jest już tą samą osobą. I chociaż nie mogłem jej odnaleźć w dawnym kształcie, moje uczucia do niej wcale nie osłabły. Były po prostu inne, bardziej skomplikowane.
To wszystko wpłynęło na mnie głębiej, niż byłem w stanie przyznać, nawet przed samym sobą. Potrzebowałem znaleźć sposób, aby poradzić sobie z tą mieszanką emocji, które nie dawały mi spokoju. I wtedy, z tego chaosu, narodziła się nowa piosenka. Pierwsza, którą napisałem od początku do końca samodzielnie.
Był to dla mnie pewien rodzaj katharsis, możliwość wyrażenia tego, co kryło się wewnątrz mnie. Kiedy przedstawiłem ją producentom, byłem gotów na krytykę, na propozycje zmian. Ale ku mojemu zaskoczeniu, nie chcieli niczego poprawiać. Dla nich tekst był idealny, a melodia oddawała wszystkie emocje, które próbowałem uchwycić.
Zaproponowali, żeby od razu zabrać się za produkcję. Ich entuzjazm był zaraźliwy, ale ja czułem się niepewnie. Czy naprawdę chciałem podzielić się tym wszystkim z fanami? Moje przeżycia były zbyt osobiste, zbyt świeże. Obawiałem się, że zbyt wcześnie odsłaniam przed światem swoje uczucia. A może właśnie tego potrzebowałem? Może to była szansa, by w końcu zrozumieć, co tak naprawdę czuję?
Wpatrywałem się w zapisane nuty i słowa, które powstały w chwilach największego zagubienia. Ta piosenka była jak most między mną a Sooyeon, pomostem łączącym przeszłość z teraźniejszością. Być może, dzieląc się nią, mógłbym w końcu odnaleźć spokój. Albo przynajmniej zrobić krok w stronę zrozumienia tej nowej wersji siebie i tego, co nas łączyło.
Jake milczał przez chwilę, wpatrując się w ekran, jakby szukał właściwych słów. Wiedziałem, że to nie była łatwa rozmowa, ani dla niego, ani dla mnie. Wszyscy byli świadomi, jak bardzo ta piosenka była osobista, jak bardzo dotykała najgłębszych zakamarków mojej duszy.
- Heeseung, to jest... naprawdę wyjątkowe - powiedział w końcu, a w jego głosie było coś więcej niż tylko podziw. - Ale jesteś pewny tego, hyung? Jesteś gotów, by to wypuścić na światło dzienne?
Zacisnąłem usta, nie wiedząc, co odpowiedzieć. Wszystko we mnie walczyło. Z jednej strony czułem, że ta piosenka była czymś, co musiało wyjść na powierzchnię, jak krzyk, który nosiłem w sobie zbyt długo. Ale z drugiej strony... obnażenie tych uczuć przed całym światem wydawało się przerażające.
- Nie - westchnąłem w końcu, pocierając skronie w geście zmęczenia. - Sam nie wiem. Kiedy okazało się, że idealnie pasuje do konceptu Dark Moon, produkcja zaczęła naciskać, żeby znalazła się na nowej płycie. Ale ja... Sam nie wiem, co mam o tym wszystkim myśleć.
Jake kiwnął głową, ale to Jungwoon odezwał się jako pierwszy, z powagą w głosie, której nie słyszałem u niego zbyt często.
- Heeseung, wiesz, że zawsze będziemy cię wspierać. Niezależnie od tego, co zdecydujesz. Ale musisz zrozumieć, że to, co czujesz, jest ważne. Rozumiemy, że to dla ciebie trudne, ale... może właśnie dzięki tej piosence uda ci się pogodzić z tym, co się teraz dzieje. Wiesz, że nie musisz udawać przed nami, że wszystko jest okej. Wiemy, że nie jest.
CZYTASZ
Fatal trouble || Lee Heeseung
FanfictionFatalny kłopot, takie samo wspomnienie Inna historia, która mnie zatrzęsła Fatalny kłopot