Siedziałam w jasnym, chłodnym pokoju przesłuchań, starając się zachować spokój. Przede mną siedzieli dwaj śledczy, którzy czekali na moje zeznania. Przez chwilę panowała cisza – każdy szczegół tego miejsca, od białych ścian po metalowy stół, przypominał mi, że ten moment może zmienić wszystko. Zebrałam siły, biorąc głęboki oddech, i zaczęłam mówić.
– Złożyłam tutaj zeznania nie tylko o moich doświadczeniach... – zaczęłam, ale głos mi się załamał. Przełknęłam ślinę i kontynuowałam z większą determinacją. – Przedstawię również dowody dotyczące działalności moich rodziców, zarówno wobec mnie, jak i ich firmy.
Mówiłam o wszystkich nadużyciach, które widziałam na własne oczy – o dokumentach, które przypadkiem znalazłam, o transakcjach, które wydawały się podejrzane. Przypominałam sobie rozmowy, które podsłuchałam, i momenty, w których czułam, że ich wpływ sięga daleko poza nasze rodzinne sprawy.
Każde słowo było jak wyzwanie, ale wiedziałam, że muszę to zrobić. Śledczy słuchali uważnie, zapisując każde zdanie, każde szczegóły, które przywoływałam. Czułam, jak serce wali mi jak młotem, gdy mówiłam o manipulacjach finansowych, o zastraszaniu i presji, które nakładali na pracowników, a także na mnie. O tym, jak zmusili mnie do bycia ich marionetką, próbując zaaranżować relacje, by zabezpieczyć swoją pozycję i majątek.
Kiedy skończyłam, poczułam, jak opada ze mnie napięcie, ale pozostał dziwny, ciężki spokój. Przesłuchujący wymienili między sobą spojrzenia, po czym jeden z nich skinął głową.
– Dziękujemy, Sooyeon. Zrobiliśmy kopie twoich dowodów, a twoje zeznania bardzo pomogą w tej sprawie.
Opuściłam salę przesłuchań, czując jednocześnie ulgę i niepokój. Gdy tylko zamknęły się za mną drzwi, zobaczyłam na korytarzu znajomą sylwetkę – Heeseunga. Stał tam, jakby czekał tylko na mnie, a jego widok dodał mi siły, której już prawie nie miałam.
– Heeseung... – wyszeptałam, czując, jak ogromny ciężar spada z moich ramion. Był tu, naprawdę był, i jego obecność w tej chwili znaczyła dla mnie więcej, niż mógłby sobie wyobrazić.
Podszedł do mnie, jego wyraz twarzy pełen troski i zrozumienia, jakby wiedział dokładnie, co przeszłam za tymi drzwiami. Przez chwilę nie mówił nic, po prostu patrzył na mnie, a potem delikatnie przyciągnął mnie do siebie w cichym, kojącym geście. Oparłam głowę o jego ramię, pozwalając sobie na moment spokoju po wszystkim, co właśnie powiedziałam.
– Wszystko w porządku? – zapytał cicho, odsunął się lekko i spojrzał mi w oczy.
Kiwnęłam głową, próbując powstrzymać emocje. – Tak, chyba tak... Cieszę się, że to już za mną, ale... to było trudne.
Na jego twarzy pojawił się cień zrozumienia.
– Wiedziałem, że dzisiaj to dla ciebie wielki dzień – powiedział cicho. – Sam miałem złożyć zeznania w sprawie włamania, ale pomyślałem, że... może będziesz potrzebowała wsparcia.
Jego słowa sprawiły, że poczułam ciepło rozlewające się po sercu. Spojrzałam wokół, zauważając, że korytarz jest pusty, a menadżerowie i ochroniarze musieli zajmować się swoimi sprawami.
– Heeseung... – szepnęłam, chwytając go za rękę. – Może po prostu wymknijmy się stąd. Chociaż na chwilę.
Spojrzał na mnie z błyskiem w oku, jakby czytał mi w myślach, i bez słowa ścisnął moją dłoń mocniej. Wspólnie, trzymając się za ręce, wymknęliśmy się z komisariatu, gotowi na moment oddechu z dala od tego wszystkiego, co nas przytłaczało.
Gdy tylko opuściliśmy komisariat, szybko założyliśmy maseczki i okulary przeciwsłoneczne. Byliśmy świadomi, że każde nasze wyjście mogło przyciągnąć uwagę, więc chcieliśmy uniknąć jakichkolwiek dodatkowych komplikacji.
CZYTASZ
Fatal trouble || Lee Heeseung
FanficFatalny kłopot, takie samo wspomnienie Inna historia, która mnie zatrzęsła Fatalny kłopot