23 | The accident

103 57 0
                                    

Obudził mnie silny ból. Bolał mnie każdy centymetr mojego ciała. Każdy oddech przypominał o tym, jak bardzo jestem poturbowany. Spróbowałem się poruszyć, ale wszystko we mnie krzyczało, żebym tego nie robił. Otworzyłem oczy, a pierwsze, co zobaczyłem, to białe ściany szpitalnej sali. Nie było wątpliwości – byłem w szpitalu.

Ból pulsował mi w głowie, a obrazy z poprzedniego dnia powoli wracały do mnie, jak przebłyski wspomnień, których nie chciałem odtwarzać. Zaciągnąłem ciężko powietrze i wtedy zauważyłem, że nie jestem sam. W rogu pokoju, na krześle, siedział Jungwon. Jego twarz była blada, a oczy nieco zapuchnięte, jakby nie spał od wielu godzin. Kiedy zobaczył, że się obudziłem, podniósł głowę, a ulga malowała się na jego twarzy.

– Hyung... – odezwał się cicho, wstając z krzesła i podchodząc bliżej. – Jak się czujesz?

Próbowałem odpowiedzieć, ale gardło miałem suche, a ból uniemożliwił mi wydobycie z siebie więcej niż ledwie słyszalny szept.

– Żyję – wymamrotałem, choć byłem pewien, że to nie była cała prawda. Czułem się, jakbym został zmiażdżony przez coś znacznie większego od siebie.

Jungwon spojrzał na mnie z troską, jego oczy pełne były zmartwienia. Nigdy wcześniej nie widziałem go tak przejętego.

– Lekarze mówią, że będziesz musiał odpocząć przez jakiś czas – powiedział, opierając się o krawędź mojego łóżka. – Nic poważnego, ale... powinieneś o siebie zadbać.

Widziałem, że coś jeszcze kryło się za jego słowami. Chciał powiedzieć więcej, ale jakby wahał się, czy powinien.

– Co się stało? – zapytałem w końcu, czując, że muszę wiedzieć, jak tu trafiłem. Ostatnie, co pamiętam, to... chaos, migoczące światła, i... twarz Sooyeon.

– Miałeś wypadek z Sooyeon – powiedział Jungwon, a jego słowa uderzyły mnie mocniej niż ból rozchodzący się po całym ciele.

Wszystko nagle zaczęło wracać – obrazy, hałas, krzyk... Sooyeon. Była tam. Przez moment widziałem jej twarz, przestraszoną i pełną paniki. Nasze auto zderzyło się z czymś, a potem... pustka.

– Sooyeon... – wymamrotałem, próbując podnieść się na łóżku, ale natychmiast poczułem ostry ból w żebrach. – Gdzie ona jest? Co z nią?

Jungwon położył mi rękę na ramieniu, starając się mnie uspokoić.

– Nie wiem, ale mogę zadzwonić do Beomgyu – powiedział Jungwon, jego głos był spokojny, choć wyczuwałem w nim napięcie. Wyciągnął telefon z kieszeni, już szukając numeru, podczas gdy ja leżałem, starając się zapanować nad rosnącym lękiem.

Beomgyu... jeśli ktokolwiek mógłby wiedzieć, co dzieje się z Sooyeon, to właśnie on. Zawsze miał nad nią oko, a teraz... teraz to było jeszcze ważniejsze niż kiedykolwiek. W głowie krążyły mi myśli, ale wszystkie sprowadzały się do jednego: Sooyeon musiała być cała.

Jungwon przyłożył telefon do ucha i czekał, aż Beomgyu odbierze. Czułem, jak cisza wypełnia pokój, każda sekunda wydawała się przeciągać w nieskończoność. Po chwili Jungwon przemówił:

– Beomgyu, jestem z Heeseungiem... Tak, obudził się. Chce wiedzieć, co z Sooyeon.

Spojrzałem na Jungwona, próbując wyczytać cokolwiek z jego twarzy, ale trzymał emocje w ryzach. Kilka sekund później odezwał się znowu:

– Dobrze, zaraz przyjedziesz? – zapytał, a ja odetchnąłem z ulgą, że Beomgyu mógł dać mi jakieś odpowiedzi. – Dzięki, czekamy.

Jungwon schował telefon do kieszeni.

Fatal trouble || Lee HeeseungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz