🕷Kas...🕸

341 14 7
                                    

Z dedykacją dla Julia-Harry mam nadzieję że się spodoba. 😙

P.O.V. Peter

Jak on w ogóle śmiał pokazywać się w moim domu po tym wszystkim? Czułem jak z koszulki zaczęły mi wyplątywać się nitki. O nie nie nie. On nie może się dowiedzieć. Zacisnąłem oczy muszę się uspokoić. Chodź to nie będzie problem bo jednak mam spory problem z agresją.

Kasady jest moim symbiontem i synem Venoma. To dość długa historia jak to się stało że jest ze mną więc będzie na kiedy indziej. Mieliśmy ogromny problem z komunikacją ja nie chciałem słuchać jego a on mnie jednak teraz? Jesteśmy ze sobą tak połączeni że wiem że Kasady nie opuści mnie z własnej woli aż do mojej śmierci. On również odczuwa moje emocje i jak chce coś do mnie powiedzieć to po prostu słyszę go w myślach to jest pogmatwane ponieważ ja go słyszę w swoich myślach a on mnie nie. I żeby łatwiej nam było to zawsze przybiera formę czegoś z mojej garderoby. Zazwyczaj bluzki i bluzy. Zależy od temperatury. Jednak co by się nie działo mamy taką relacje że on dba o mnie a ja o niego i będzie tak do końca... Jest on moją rodziną a jest ona tak mała że mógłbym policzyć ją na jednej ręce. Więc nie pozbierałbym się jakbym miał go stracić... Tym bardziej że ledwo po zbierałem się po stracie May.

- Zaraz wrócę. - powiedziałem pospiesznie i widziałem tylko jak przez jego oczy płynie czyste zdziwienie. Wyszedłem z kuchni która jest jednocześnie salonem, moją sypialnią i jadalnią. Czyli wszystko w jednym pomieszczeniu jedynie łazienka w osobnym. Jednak miałem jeszcze balkon tyle że był tak blisko tego gdzie siedział Anthony pierdolony Stark że jak tam wyszedłem to widział mnie i mógł usłyszeć dlatego musiałem szeptać. Kurwa jebana mać mam nadzieję że szybko stąd spierdoli.

- Kasady kurwa musimy się uspokoić. ON NIE MOŻE SIĘ O TOBIE DOWIEDZIEĆ ZROZUMIANO? - spytałem podkreślając każde słowo wyraźnie. Zawsze liczyłem się na poważnie z jego zdaniem jednak to nie podlegało dyskusji..

- No aLE CzEMu? nASTraSzyMy gO TroSZKę.

- Po prostu nie może i koniec. Wiesz że zawsze się liczę z twoim zdaniem ale to jest dla mnie zbyt ważne. Kas proszę.

- JasNE SzEfiE. - powiedział z sarkazmem.

- Kas mówię serio. - powiedziałem poważnie. - A teraz spokój bo widziałem jak już nitki idą. A poza tym czułem że chcesz wyjść.

- No bO ON jESt TaK wkURwiAjĄCy. MOżeMy gO ZJeść? PRoszĘ WrĘcz BłaGAM TAk DAWno NiC Nie jeDliśMY.

- Jak kurwa dawno?! Przecież przed chwilą pół lodówki wpierdoliłeś. Wiesz jak ciężko jest z jednej pensji wykarmić nastolatka z szybkim metabolizmem a do tego jeszcze symbionta i Gwen? Oczywiście z Gwen nie mam żadnego problemu ale sam fakt że ja sam wpierdalam dziennie tyle ile normalny nastolatek przez tydzień. PIERDOLONY TYDZIEŃ.

- ZdeCYdowANIe PoTRzeBuJeMY LEpieJ PłATnej PrAcy.

- Wiem przecież szukam lepiej płatnej. Moja wina że nigdzie nie ma takiej gdzie bym się nadawał? Dobra idę do niego a ty masz więcej takich numerów nie odstawiać zrozumiano? - nie odezwał się. - Kas!

- TsA... JAsNe ZoBAczyMY po ZA Tym PRzyPomiNAM Że OdCzUWam TWOJE EmOcJE.

- Dobra ja też będę starał się panować nad sobą ale ty masz to robić w szczególności.

Zjebałeś StarkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz