🕷Jesteś alkoholikiem?...🕸

103 5 12
                                    

Kiedy rano się obudziłem czułem że mam ogromnego kaca. Gwen już nie było obok mnie czyli że się obudziła. Wziąłem z szafki okulary przeciwsłoneczne i do tego owinąłem się kocem. W taki sposób wszedłem do jadalnio salonu gdzie od razu na wstępie było widać że wszyscy są w dobrych chumorach. Och na serio? Czy tylko ja czuję jakbym miał zaraz eksplodować? I po chuj ja tyle piłem. Dosłownie wszyscy z wczorajszej imprezy teraz siedzieli przy stole jedząc obiad śniadanie? Nie wiem ale nawet Gwen się wśród nich odnalazła i widać że bardzo pasowało jej to towarzystwo.

- O hejj. - zawołała Natasha która jako pierwsza mnie zauważyła. - Kacyk? - spytała z śmiechem. Odburknąłem jej w odpowiedzi niezrozumiałe tak i poszedłem do kuchni.

- Ej a pamietacie jak na stole Peter z Clintem pięknie śpiewali? - spytał Stark z szczerym uśmiechem na ustach. Tylko że jak dla mnie to spytał trochę za głośno..

- No Jasne! Nie zapomnę tego przez następną dekadę! - rzucił Steve.

- Proszę... - powiedziałem ściągając na siebie uwagę wszystkich jednocześnie stojąc do nich tyłem przy blacie i zaciskając powieki z bólu. -... Możecie być o ciupinkę ciszej?

- Tak jasne sorki. - powiedział Pietro. A ja usłyszałem jak ktoś wstaje i do mnie podchodzi następnie przytula się do mnie od tyłu. Gwen.

- Tak skarbie? - spytałem delikatnie.

- Masz niezłego kaca nie? - pokiwałem lekko głową. - ojeju mój malutki chłopczyk.. - nadal przytulała mnie od tyłu jednak długą ręką zaczęła delikatnie ciągnąć mnie za końcówki przez co zacząłem niekontrolowanie cicho mruczeć. Wiedziałem że avengersi przyglądają nam się uważnie i na...

- Aaaa! - krzyknąłem i wziąłem szybko Gwen na ręce wybiegłem z krzykiem z kuchni do salonu przy okazji spadł mi koc. Odstawiłem dziewczynę na dywan a ja sam wskoczyłem na kanapę jak najdalej od kuchni.

- co się stało? - spytała zaalarmowana Natasha. Wtedy usłyszałem śmiech mojej brunetki. Wręcz wiła się ze śmiechu na dywanie a ja zacząłem czuć bardzo nieznośny ból z powodu nagłego ruchu i głośnego dźwięku.

- Pająk! - wykrzyczałem łapiąc za jakąś gazetę na stole i trzymając ją w pozycji obronnej wskazując na kuchnię.

- Czekaj czekaj chwila... - odezwał się Stark ledwo powstrzymując śmiech kiedy reszta już się nie krępowała i wiła się ze śmiechu tak jak brunetka przy mnie. - ... Masz pajęcze zdolności do tego nazywasz się spider-man ale boisz się... Pająków? - spytał również zaczynając się śmiać.

- Tak kurwa bardzo śmieszne niech go ktoś stamtąd weźmie. - powiedziałem dalej stojąc na kanapie. - No dalej proszę.. - powiedziałem załamany że oni dalej się śmieją a ja walczę o życie. W końcu zlitowała się nade mną Wanda i swoimi zdolnościami przeniosła pająka z blatu na balkon dzięki czemu bezpiecznie mogłem wyjść z salonu i ponownie wrócić do kuchni.

Kiedy już tam wróciłem czułem ból nie doopisania za rzuciłem ponownie na siebie koc i wyjąłem flaszkę z szafki zawsze zapijałem ból. I nie miejcie mnie teraz za alkoholika bo sięgam po niego tylko w najgorszych chwilach bólu. Czułem wręcz jakby rozrywało mi czaszkę i jednocześnie wykręcało wnętrzności. Otworzyłem butelkę i na raz wypiłem pół tyle mi wystarczyło. Schowałem butelkę i miałem już iść do windy kiedy usłyszałem głos Starka.

- Jesteś alkoholikiem? - spytał poważnie. Szczerze? Zaśmiałem się.

- Tak kurwa jestem i codziennie piję wódę połączoną z wishy i winiaczem. - popatrzyłem na niego z uniesioną brwią. - czy wyglądam Ci na alkoholika? W ciągu dnia piję jedynie kiedy mój ból jest już nie do zniesienia tylko i wyłącznie wtedy nie licząc jakiś imprez urodzin i tego typu przyjęć. - powiedziałem pewnym głosem.

- To czemu nie weźmiesz tabletki? - spytał Bruce.

- Nie wiesz bo nie było cię wtedy ale mój organizm totalnie wszystkie takie środki ignoruje. Po prostu ma je w piździe. - powiedziałem przypominając sobie że wtedy kiedy mówiłem to avengers nie było Bruca bo był chyba w laboratorium.

- A to ciekawe... - powiedział przyglądając mi się na co reszta wydała z siebie dźwięk przypominający "oho".

.

I jak? Koniec wakacji wracamy do tego burdelu zwanym szkołą.

Zjebałeś StarkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz