- Sorry. - powiedziałem a oni spojrzeli na mnie nie rozumiejąc. - za to. - podniosłem wyżej metal. Natychmiast znieruchomieli najbardziej Stark a ja rzuciłem aby metal w głąb salonu przez co upadła z nie małym chukiem.
- Co to było?! - spytała zaaferowana Gwen.
- Nie nic skarbie tylko... Metal.
- Nie nie mów że wyrwałeś skądś poręcz... - powiedziała załamana. No cóż... To nie pierwszy raz..
- okej to nie mówię. - powiedziałem z uśmiechem na ustach.
- jesteś niemożliwy. - powiedziała również chichocząc.
- Więc skarbie teraz masz ważne zadanie... - powiedziałem skupiony. Wanda już nie dawała rady. - Mów coś cokolwiek opowiem ci jak wrócę skracając całkowicie mam tu czarodziejkę do ogarnięcia. Musisz mnie zagadać. - powiedziałem poważnie. Ohh to będzie skąplikowane ona sama nie da rady wyjść z tej fazy więc muszę jej pomóc i to w chuj. Tym bardziej że Kas jeszcze trochę ją atakował. Co próbowałem też ogarnąć.
- ohh - powiedziała tylko.
- Dosłownie mam tą samą reakcję. - powiedziałem śmiejąc się. Następnie nie przedłużając zamknąłem oczy i skupiłem się. Po chwili słyszałem jak Gwen zaczyna gadać coś.
Mieliśmy to już opracowane jej głos zawsze bez wyjątku mi pomagał jak musiałem się skupić na przykład na takim opanowaniu czarownic a heh znam ich już trochę i to nie pierwszy raz za każdym razem po prostu za każdym nie słuchają kiedy im mówię by nie próbowały bo może im się coś stać... Ale dzięki temu chociaż ze mną już nigdy tego nie próbują. Jest jakiś plus.
Czułem w sobie Wandę. Jak cały czas próbuje się przedostać i mnie atakuje. Jednak... Nie umie zrozumieć że tu się nie dostanie. I tak jak mówiła miała rację straciła kontrolę. Z Kasem mieliśmy tak że jak właśnie jest taka sytuacja to umiemy ją po prostu wyrzucić z głowy tak by nic jej się nie stało jednak musimy być oboje bo to się nie uda i również jest to wymagające.
- Zamów mi jeszcze 2 pudełka. - powiedziałem z zamkniętymi oczami do Starka. Przez co Gwen się na chwilę zamknęła.
- Co? - japierdole on nie umie skojarzyć o czym mówię?
- Zamów mi jeszcze 2 pudełka jebanej pizzy. - powiedziałem akcentując każde słowo. - Już możesz kochanie. - dodałem jeszcze do Gwen.
Czułem że Wanda nie jest taka jak inne czarodzieji jakie dotychczas opanowywałem.. Ona jest silniejsza.. Jednak od razu wiedziałem po prostu czułem że używa tylko ledwo garstkę swoich mocy pewnie nawet o tym nie wie... Zacząłem już naprawdę się skupiać na tym by bezpiecznie wyprowadzić ją.
To było naprawdę dziwne bo jednak próbowała się przedrzeć przez barierę w mojej głowie co robiło też to że musiała tam być jednak miałem pewność że nic nie zobaczyła ani nie usłyszała tego czego nie chce... To dość skąplikowane.. Wstrzymałem powietrze i włożyłem ćwiartkę mocy by ją bezpiecznie wynieść z głowy bo jednak jak bym to zrobić od razu to byłoby dla niej bardzo mocno niebezpieczne.. Wiedziałem że i tak już jest na skraju do omdlenia. Następnie tak jak mówiłem z pomocą Kasa usunęliśmy Wandę tak by już nie była ode mnie uzależniona. Przez co ona od razu to odczuła i zaczęła rozglądać się dookoła zdezorientowana. Otworzyłem oczy z małym uśmiechem..
- Udało się Gwen. - powiedziałem zwracając uwagę Maximoff na sobie.
- Nie miałam co do tego wątpliwości. - powiedziała jak znam ją to również z uśmiechem a następnie się rozłączyła.
- Spokojnie Wanda. Tylko następnym razem się mnie posłuchaj jak każe ci odpuścić okej? - spytałem delikatnie.
- Tak przepraszam.. - powiedziała po czym Pietro się na nią rzucił by ją przytulić. Ja tylko westchnąłem i usiadłem na poprzednie miejsce szczerze to lekko przysypiając.
![](https://img.wattpad.com/cover/375097951-288-k807444.jpg)
CZYTASZ
Zjebałeś Stark
Teen FictionPotrzebował go.... a on go ignorował. Opowiadanie o tym jak Parker potrzebował Starka jak jeszcze nigdy ale ten go bezczelnie zignorował. Ps. Nie pokrywam kosztów za leczenie!! Nie polecam. :( Inspiracja od kochanej @Tobimilobi polecam wpaść na jej...