Jake
Dni w szpitalu ciągnęły się jak smród po gaciach. Mam wrażenie, że siedzę tu już conajmniej ze dwa lata. Wszystkie sekundy zlewają się w jedną, tak samo minuty, godziny i całe dnie. Nie do końca dobrze radzę sobie z nic nie robieniem. Mogę jedynie siedzieć i grać na stołówce z innymi, albo siedzieć w pokoju a Aidenem, który z każdym dniem jest coraz bardziej zrzędliwy. Przyzna, że czasami, a raczej bardzo często, mam go dosłownie po dziurki w nosie.
Aiden jest typem człowieka, który zrodził się z chaosu i się nim otacza. Nawet teraz, kiedy jest przykuty do łóżka sprawia wszystkim problemy. Jest zrzędliwy, wkurwia wszystkich i generalnie stara się utrudniać życie każdej otaczającej go osobie.
Najbardziej działa mi na nerwy w momencie, kiedy zaczyna zaczepiać moją Winter. To są właśnie takie momenty jak ten obecny.
- Aiden rozumiem, że jest ci nie dobrze, ale czy mógłbyś chociaż na chwilę się zamknąć i dać mi uczyć.
Tak, Winter obecnie siedzi przy stoliku obok mojego łóżka i zakuwa na jakiś sprawdzian w szkole ciągle prosząc mnie, abym ją z czegoś odpytał, a Aiden wydziera się jak chory na umyśle albo naciska magiczny przycisk, aby pojawiła się pielęgniarka.
- To nie jest twój pokój, więc jeśli coś ci nie pasuje, to możesz wyjść i nie wracać, pani balerina się znalazła.
Niesamowicie wkurwiają mnie jego teksty względem Winter, która mimo wszystko stara się być dla niego uprzejma.
- Ej Aiden? - odezwałem się jak to mam w zwyczaju. Spojrzał na mnie natychmiastowo. - Możesz zamknąć mordę? To, że ciebie nikt nie odwiedza, nie oznacza, że ja też mam siedzieć sam więc łaskawie się ucisz, albo idź z kimś porozmawiać, bo zaczyna mnie boleć od ciebie głowa.
Jego spojrzenie i wyraz twarzy były bezcenne. Wyglądał na zupełnie zszokowanego, ale mnie to nie za bardzo obchodziło. Wychyliłem się delikatnie na łóżku i sięgnąłem po pilota z czerwonym przyciskiem. Już po chwili do sali weszła pielęgniarka. Zawsze do mnie przychodziły, bo nie nadużywałem ich tak jak mój współlokator.
- Co tam, Jake? - przeszedłem z większością z tych kobiet na stosunki bardziej przyjacielski, bo przyznam, że tak się po prostu lepiej czuję. - Coś się stało?
- W zasadzie to kurde tak. Aiden zupełnie postradał zmysły i mam już go po dziurki w nosie, więc albo dajcie mu coś na uspokojenie, albo mnie gdzieś przenieście, błagam.
Kobieta wyglądała na zupełnie zszokowaną, bo jeszcze nigdy tak do niej nie powiedziałem. Nigdy nie skarżyłem się na chłopaka i starałem się być wyrozumiały, ale ostatnio mam już go naprawdę dość.
- Bardziej skłaniałbym się do tej drugiej opcji. - wyznałem szczerze.
Cała trójka, Winter, Aiden i pielęgniarka zamarli w szoku. Wydaje mi się, że pacjenci nie często proszą o takie rzeczy, więc to może być przyczyna, ale nie interesuje mnie to. Aiden wyżywa się na Winter za swój ból, a ona jest niczemu winna. Mówiąc zupełnie szczerze wolałbym przechodzić przez ten cały szpital od początku niż patrzeć za każdym razem na zbierające się w oczach Winter łzy, kiedy Aiden daje upust swoim emocjom.
Dobrze. Zobaczę co da się zrobić. - powiedziała pielęgniarka, po czym opuściła w ciszy salę.
- Chcesz mnie zostawić?
Usłyszałem cichy głos chłopaka bardzo wyraźnie. Nie odpowiedziałem na jego pytanie i po prostu odwrócił się do Winter i spojrzałem w jej oczy. Niemo dałem jej do zrozumienia, żeby na chwilę wyszła z sali. Podniosła się z małego krzesełka, a następnie prawie bezszelestnie wycofała się z pomieszczenia.
CZYTASZ
Through the Fate
RomancePierwszy tom trylogii Fate: Jake co ciekawe, jak nie przystało na gracza hokeja, zawsze marzył i wielkiej miłości. Kiedy więc do domu obok wprowadza się zabójczo piękna łyżwiarka stawia sobie jeden cel, sprawić, aby stała się jego. Prawda o dziewczy...