Rozdział 22

231 16 1
                                    

Jake

    Po wyjściu ze szpitala nie od razu wróciłem do szkoły. Jeszcze przez tydzień byłem w domu i wykonywałem zalecane przez Christiana ćwiczenia na wzmocnienie kręgosłupa. Codziennie chodziłem z Winter na lodowisko, aby z powrotem wyćwiczyć moją zwinność na łyżwach. Każdego wieczora przed snem, kiedy Winter już wróciła do swojego domu dzwoniłem do Aidena i pytałem go o wszystko co przyszło mi do głowy, ponieważ obiecałem sobie, że każdego dnia chociaż na kilka minut oderwę go od myślenia o chorobie, która zabiera mu ostatnie dni, a może nawet godziny życia.

    Mój przyjaciel każdego dnia wyglądał coraz gorzej. Miał podkrążone oczy, czerwone białka i matowe spojrzenia. Poszarzała skóra nie miała w sobie już żadnego blasku. Był wychodzony, bo nowotwór zjadał go od środka. Miał zapadnięte policzki, a gdy się uśmiechał, to widziałem, że nawet jego uśmiech przestał mieć ten Aidenowy blask.

    Cały czas pamiętam moment, w którym Aiden uśmiechnął się przy mnie po raz pierwszy. To było któregoś razu na stołówce. Siedzieliśmy tam we dwoje i czekaliśmy na Sophie. Pamiętam, że zapytałem go wtedy skąd ma książki o bobrach. Na początku nie wiedział o co mi chodzi, ale po chwili zastanowienia spojrzał na mnie przerażonym wzrokiem, a ja zacząłem się śmiać z jego reakcji. Najpierw wydawał się skołowany i przytłoczony, bo wszyscy na nas spojrzeli, ale potem on też się zaczął śmiać. Jego śmiech był jednym z tych ładnych, melodycznych, których chciało się słuchać.

    W tamtym momencie zacząłem zastanawiać się nad tym jaki Aiden był przed chorobą. Jak wyglądało wtedy jego życie. Miałem wrażenie, że był tym jednym błaznem w grupie przyjaciół. Zawsze jest błazen. Wtedy do mnie dotarło jak bardzo choroba zmienia ludzi. To było straszne. To jakby powiedzieć dziecku, że Mikołaj nie istnieje.

    Każdego wieczora, kiedy żegnałem się z Aidenem płakałem. Wypłakiwałem w poduszkę całe litry łez. A potem z wyczerpania zasypiałem.

***

    Kiedy w końcu po trochę ponad trzech miesiącach wróciłem do szkoły przeżyłem szok. Cały budynek szkoły był udekorowany w barwy drużyny hokejowej, a na szafkach i ścianach były porozwieszane moje zdjęcia przerobione tak, że wyglądałem jakbym odbierał Puchar Stanleya. Było zabawnie to oglądać. Kiedy w końcu stanąłem przy mojej szafce i ją otworzyłem wyleciała z niej chmara balonów i na każdym był numer mojej koszulki. Wszystkie wyleciały pod sufit, bo były wypełnione helem. W końcu zdołałem włożyć moje książki, odwróciłem się i  zobaczyłem, że wzrok każdego ucznia był skierowany w moją stronę. Wszyscy mnie nagrywali i uśmiechali się do mnie. Po kolei zaczęli do mnie podchodzić i cieszyć się, że wróciłem do szkoły.

    Najpierw podeszła drużyna cheerleaderek footballu z Vansessą na przodzie. Dziewczyny mnie przytuliły, ale kiedy chciały pocałować mnie w policzki to szybko je odsunąłem, bo nie czułem, że to było potrzebne. Potem podeszła drużyna i Alex. Po kolei zacząłem zbijać ze wszystkimi męską piątkę. W końcu przyszła do mnie maskotka mojej drużyny. Zatańczyliśmy fragment poloneza na środku korytarza. Chłopacy z drużyny zaczęli mnie klepać po tyłku, ale widziałem, że się cieszyli, że w końcu wróciłem. Potem przyszła Victoria i Nate, a na końcu moja Śnieżynka. Przyciągnąłem ją do siebie i pocałowałem. Uśmiechnęła się w moje usta, a ja z jej scałowałem wiśniową pomadkę, którą codziennie nakładała. Złapałem ją ramieniem w talii i ruszyliśmy w kierunku klasy, w której mieliśmy literaturę.

    Razem z Nathanielem standardowo usiedliśmy razem w ławce, a przed nami nasze dziewczyny. Każdy kto wchodził do klasy witał się ze mną i cieszył moim powrotem. W końcu zadzwonił dzwonek, a drzwi do klasy otworzyły się jeszcze raz. Fitzy wszedł do klasy i już w trakcie przejścia do biurka włączał projektor i opuszczał ekran. Kiedy tylko usiadł przy laptopie to praktycznie od razu na ekranie wyświetliła się okładka jednej z moich ulubionych książek Byliśmy Łgarzami. Okładka jest bardzo ładna. Przedstawia trójkę ludzi, którzy o zachodzie słońca pływają na mieliźnie, co nawiązuje prawdopodobnie do trzech zabitych osób, którzy już są po drugiej stronie.

Through the FateOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz