21 Wyjaśnienie

157 7 1
                                    

Rano gdy się obudziłem Andrzeja już nie było obok.

Dalej byłem zły na siebie przez to co zrobiłem. Tym bardziej, że on tyle dla mnie zrobił.

Ja też czułem że chciałbym zrobić coś dla niego, ale co ja mogę skoro jestem nieiwonikiem i nic nie mam nawet ciało nie należy do mnie. Nie chce go znowu namawiać do tego, że bo ostatnio źle się to skończyło.

Chociaż z drugiej strony nie powinienem narzekać. Po tej sytuacji mieliśmy szczerą rozmowę i wtedy naprawdę uwierzyłem mu, że chciał mi tylko pomóc i było mi tu znacznie lepiej.

Podniosłem się do pozycji półsiedzącej i w tym samym czasie słyszałem, że ktoś wchodzi. Byłem pewny, że to Andrzej ale to jednak była Pani Anastazja.

-Śniadanie jest już gotowe i Andrzej cie prosi do kuchni.

Chciałem wstać i iść, ale ona mnie jeszcze zatrzymała.

-Andrzej powiedział ci prawdę o poprzednim niewolniku ? - zapytała trochę zmartwiona.

Ja tylko pokiwałem głową.

-Staraj się unikać tego tematu dla Andrzeja to był bardzo trudny czas. Ciągle się obwiniał nie chciał spać jeść nawet nie chciał się myć strasznie zaniedbał siebie i swoją pracę. Ja próbowałam go wspierać i mówić, że nie mógł nic zrobić ani tego przewidzieć. Nawet zadzwoniłam do jego rodziny i nocowała u niego kilka dni zgodził się też na kilka wizyt u psychologa. Na szczęśnie już z nim lepiej i prawie o tym nie myśli i nie chce, żeby to się zmieniło...

Przyznam, że byłem trochę w szoku. Wiedziałem, że dla niego nie było to łatwe, ale nie wiedziałem, że było tak źle.

-Dobrze nie będę - odpowiedziałem jej po czym udałem się do kuchni.

Zszedłem na dół i zobaczyłem Andrzeja który już siedział przy stole, a na nim 2 herbaty i talerz z korowymi kanapkami.

-Widzę, że pani Anastazja się postarała.

Andrzej dziwnie na mnie spojrzał. Nie wiem co miało to znaczyć. Powiedziałem coś nie tak?

-Tak właściwie to ja zrobiłem te kanapki zanim przyszła do pracy - odpowiedział.

Tego się nie spodziewałem. Byłem pewny, że nie gotuję. Niby kanapki to nic trudnego, ale myślałem, że od posiłków i sprzątania jest tylko pani Anastazja.

-Przepraszam panie, znaczy Andrzej w sensie pan...ty...ja nie chciałem - sam nie wiem co chciałem powiedzieć. Trochę spanikowałem myślałem, że zrobiłem mu przykrość albo go nie doceniłem.

Wtedy on położył mi rękę na nodze i uśmiechnął się delikatnie.

-Spokojnie uznam, że powiedziałeś, że ja się postarałem. Zresztą rozumiem, że pomyślałeś o niej w końcu od kiedy tu jesteś to ona zawsze gotowała.

-Coś się stało z panią Anadtazją? - zapytałem

-Nic spokojnie, po prostu chciałem wspólne śniadanie i sam chciałem je zrobić dla nas.

On już chyba za dużo zrobił a mimo wszystko chciał jeszcze coś.

-Słuchaj Ray chciałem cię przeprosić za ostatnią sytuację.

-Nie masz za co przepraszać przecież ja uciekłem i mało tego nie dostałem za to kary.

-Przez ze mnie uciekłeś! - krzyknął tak głośno, że aż podskoczyłem przerażony.

-J-jak przez ciebie? - ledwie to z siebie wydusiłem ze strachu, ale nie rozumiałem jakim cudem przez niego uciekłem.
Przecież nie otworzył mi drzwi i nie wyniósł mnie poza ogrodzenie.

-Zawsze cenilem sobie szczerość. Nie lubię oszukiwania i zatajanie prawdy, a mimo wszystko i tak to zrobiłem i widzisz jak to się skończyło. Gdybym od początku powiedziałabym ci prawdę tego wszystkiego by nie było - odpowiedział tym razem spokojniej.

Może faktycznie to miało trochę sensu, ale i tak czułem, że nie powinienem uciekać.

I tak czułem, że muszę coś dla niego zrobić.





Świat niewolnikówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz