Rozdział 13 15:10 do Maldoni

51 3 3
                                    


Od koronacji mojego brata Bena minęło kilka miesięcy. Od tego czasu Mal i jej przyjaciele się tu odnaleźli. Ja oczywiście porozmawiałam z Reksiem i Kretesem o tym że ukryłam przed nimi prawdę nie byli na mnie źli, a wręcz przeciwnie zrozumieli mnie. Teraz akurat Melody córka Ariel małej syrenki szykuje się do wyjazdu do Maldoni. Zaprosiła ją Tifany córka Tiany i Nawina.

- Ok wiecie co gdzie jest mam nadzieję. Gdyby Reksio z Kretesem przyszli to wiecie co robić.- Powiedziała Melody już chyba po raz drugi.

- Oczywiście nie martw się dany sobie radę.- Powiedziała Pauline córka Pocachontas.

- Mamy podać jedzenie na zwykłej zastawie czy na pozłacanej ?- Zapytała żartobliwie Marika.

- Na zwykłej na pozłacanej jak jest Ben.- Powiedziała Melody.

- A na poszczerbionej ?- Zapytała Ashley.

- Na poszczerbionej to jak są Jey z Carlosem.- Powiedziała Melody zamykając torbę.- Ok wszystko w waszych rękach dziewczyny wierzę w was.

- No tak jedzenia starczy chyba jak dla wojska. A na ile ty wyjeżdżasz do Maldoni ?- Powiedziała Pauline.

- Jutro wracam. OK ciasto wzięłam pasztet wzięłam.- Powiedziała Melody nie mogłam już tego znieść zaraz przecież będzie pociąg.

- Melody odjazd 15:10 jak się nie pośpieszymy to nie zdążymy.- Powiedziałam zaglądając do pokoju dziewczyn.

- Oczywiście, oczywiście.- Powiedziała Melody i założyła na ramie torbę wyszła wreszcie z tego pokoju.- Oj telefon.- I zaraz się wróciła.- Oj, oj słaba bateria.

- Nie podłączyłaś go ?- Zapytałam zaskoczona.

- No nie zdążyłam.- Powiedziała Melody i zaraz znowu się wróciła.

- Melody.

- No idę, idę.- Powiedziała i siadła na fotelu wszystkie spojrzałyśmy na nią zaskoczone.- Zapomniałam przysiąść jak wróciłam po telefon.- Zaskoczona Ashley dalej na nią patrzyła.- Co ty tak patrzysz to jest taki przesąd chyba, dobra już.- I tym razem wyszła z tego pokoju. Pokręciłam głową przecież nie wszyscy powinni wierzyć w przesądy że czarny kot przebiegnie komuś drogę albo że stłuczenie lusterka przynosi pecha i to na 7 lat. Zdążyłam jeszcze bez problemu kupić bilet na stacji.

- No widzisz i jeszcze normalnie udało się kupić bilet.- Powiedziałam.

- A ty widziałaś Ros numer na tym bilecie.- Powiedziała Melody pokazując bilet.- 13, 13,13.

- Zwykła kombinacja cyfr.- Powiedziałam.

- A co z tym czarnym kotem który przebiegł nam drogę. Może ja jednak jutro pojadę.- Powiedziała Melody.

- Proszę cię to są zwykłe zabobony przecież prawdziwy katolik nie wierzy w takie rzeczy.- Powiedziała,

- Ja jestem katoliczką ale, swoje wiem.- Powiedziała Melody rozejrzałam się po wagonie dostrzegłam sporo wolnych miejsc.

- Widzę że jest sporo wolnych miejsc.- Powiedziałam.

- Bo to jest kurs objazdowy przez Nowy Orlean będziemy się jakieś trzy albo nawet i cztery godziny jakimiś bocznymi ulicami przemieszczać.- Powiedziała Melody w tę jakiś człowiek chciał się przywitać jak zauważyłam był lekko podpity.

- Przepraszam bardzo pozwoli pani że się przedstawię.

- Eee proszę pana.

- Panie, panie, panie.- Powiedziała Melody unosząc ręce i się odsunęła przepuszczając człowieka który chciał zdaje się pocałować Melody w rękę.

Następcy: Piękna i PiratOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz