Rozdział 1 Potępieni w Auradonie

66 8 13
                                    


Wreszcie nastał dzień w którym powitamy dzieci z wyspy Potępionych. Z tej okazji została zorganizowana orkiestra. Byłam w swoim pokoju z pałacu Pięknej i Bestii i się szykowałam na powitanie potępionych. Ustaliliśmy z dyrektorką czyli Dobrą Wróżką że ja Ben i jego dziewczyna Audrey powitamy potępionych. Założyłam jasno żółtą bluzkę do niej spódnicę powiewającą i czarne leginsy z wzorem w czerwone róże. Mój tata uważa że leginsy do spódnicy nie są dobre ja jednak jestem wierna swojemu stylowi. Usiadłam przy toaletce żeby zrobić sobie leciutki makijaż czyli lekko podkreślić tuszem oko i płaszczyk na usta. Nie lubię za bardzo się malować makijaż był już gotowy więc zabrałam się za czesanie moich długich kręconych brązowych włosów. Zaplotłam z małego pasa przy czole warkocz żeby zrobić z niego opaskę lubiłam się trak czesać. Założyłam jeszcze wisiorek z czerwoną Różą na szyję to była moja ulubiona ozdoba dostałam ją od dziadka na 15 urodziny. Byłam już gotowa więc udałam się do pałacowej kuchni w której była oczywiście Pani Imbryk i jej synek Bryczek.

- Dzień dobry pani Imbryk jak się masz Bryczku.- Powiedziałam standardowe powitanie to gospodyni i jej synka. Zawsze zachodziłam do kuchni żeby pomóc przygotować śniadanie.

- Och księżniczka Rosabella, dzień dobry. Jak zawsze bardzo jest mi miło że księżniczka mi pomaga.- Powiedziała Pani Imbryk z uśmiechem.

- U mnie bardzo dobrze z resztą jak zawsze.- Powiedział z uśmiechem Bryczek machając nogami wesoło. Zawsze mi tak odpowiadał, uroczy z niego dzieciak ma już 10. Zaraz z panią Imbryk zabrałyśmy się do przygotowywania śniadania pod czas przygotowań wesoło sobie rozmawiałyśmy. Miło było spędzić czas z Panią Imbryk. Ciekawe czy na wyspie potępionych też miło spędzają czas i czy razem gotują.











W tym czasie na wsypię potępionych

Mal












Razem z moją ekipą robiliśmy raban w dzielnicy jak zawsze z resztą. W mojej dzielnicy wszyscy wiedzieli kim jesteśmy i wzbudzaliśmy postrach. Zabrałam jednemu małemu chłopcu lizaka moi przyjaciele byli zadowoleni i zaraz zaśmialiśmy się okrutnie. Zaraz jednak miny im zrzedły odwróciłam się i przede mną stało dwóch rosłych mężczyzn byli to goryle mojej mamy jak oni są to i ona jest.

- Hey mamo.- Powiedziałam Zaraz moja mama odsunęła od siebie dwóch mężczyzn i przeszła przed nich.

- Kradniemy lizaki Mal, rozczarowujesz mnie.- Powiedziała Moja mama, zawsze tak mówi.

- Od małego chłopca.- Powiedziałam Wyciągając przed nią rękę w której trzymałam lizaka.

- Ach moja wredna dziewczynka.- Powiedziała zadowolona mama biorąc lizaka zaraz splunęła na lizak i włożyła pod pachę widząc to trochę się zawiodłam, myślałam że będzie ze mnie duma mama chrząknęła i dała lizaka swojemu człowiekowi.- Oddaj to tamtemu brzydactwu.

Następcy: Piękna i PiratOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz