Rozdział 8 Mecz futbolowy i zakochany Ben

34 2 0
                                    


Dziś wielki dzień drużyny futbolowej czyli mecz ostatni w tym sezonie a także ostatni mecz Bena bo potem jak będzie królem nie będzie miał czasu na Granie w meczach. Wielka szkoda. Szłam z Benem i Audrey w kierunku szafek w tę Audrey zerknęła na dziewczyny siedzące przy ławce. Pamiętam że tamte dziewczyny miały inne włosy niż teraz. Czuję w tym coś dziwnego. W tę dziewczyny zauważyły Mal i zaraz do niej pomachały no to teraz wiem czyja to sprawka ale, od kogo się dowiedziały... Lony. Wiem że Holly poszła do Mal w jej imieniu.

- Myślisz że za to zapłaciły ?- Zapytała Audrey zerkając na dziewczyny które zaraz podeszły do Jey'a za pewne żeby z nim porozmawiać on zachęcał je żeby były na meczu.

- Wiecie że zrobiła też włosy Jane i Dobra Wróżka była mega wściekła.- Powiedziała po chwili Audrey.

- A co w tym złego.- Powiedział Ben.

- Właśnie co w tym złego.- Powturzyłam a Audrey mnie uciszyła.

- Nie gadam teraz z tobą Książkaro tylko z Beniutkiem. To niby nie winna magia. Zaczyna się od włosów a potem leci powiększanko ust liposukcja ubranka i wszyscy wyglądają świetniej. I co ja w tedy zrobię.- Powiedziała Audrey.

- A ty nic nie masz innego do roboty tylko myśleć o wyglądzie serio Audrey zastanów się. Powiedziałam.

- Chyba mówiłam wyraźnie że nie gadam z tobą pokrako czy ty jesteś głucha czy nie wychowana.- Powiedziała Audrey na jej słowa się przeraziłam.- Dobrze wiem że jesteś siostrą mojego chłopaka ale, zapominasz że złoczyńcy to złoczyńcy a ich miejsce jest na wyspie Potępionych. Oni nigdy się nie zmieniają.- Audrey tymi słowami mnie uraziła nic już nie mówiąc poszłam do szatni żeby się przygotować do meczu. Zastałam tam dziewczyny widząc je zrobiło mi się trochę lżej jednak uśmiech się na mojej twarzy nie pojawił. Pierwsza to zauważyła Holly która zaraz usiadła obok mnie.

- Co się stało Ros masz taką minę jakby ktoś rzucił na ciebie klątwę.- Powiedziała Holly próbując żartować z marnym skutkiem bo mnie to nie śmieszyło.

- To Audrey. Uważa że Mal i jej przyjaciele z wyspy są dokładnie tacy sami jak ich rodzice i że powinni być na wyspie potępionych.- Powiedziałam ocierając łzę która mi popłynęła.

- Audrey nie wie co mówi.- Powiedziała Marika.

- Marika ma rację. A po za tym skąd morze wiedzieć że dzieci potępionych są tacy sami jak ich rodzice. Morze są inni.- Powiedziała Jasmina.

- Niby tak Ale co jeśli oboje z Benem się mylimy.- Powiedziałam spoglądając na Jasminę.

- A morze wy oboje macie rację co do tego. Ty się starasz we wszystkim i we wszystkich widzieć dobro. W nich też starasz się dostrzec dobro.- Powiedziała Jasmina.

- Masz rację Jasmino. Carlos przestał bać się psów a Evie szyje dla mnie suknię na koronację. Oni mają w sobie dobro gdzieś tam w sercach tylko zostało zepchnięte na pok.- Powiedziałam patrząc na Jasminę i zaraz się do niej uśmiechnęłam.- Jesteś wspaniała Jasmino i wy wszystkie jesteście wspaniałe.

- No wiesz jak któraś z nas ma problem to sobie pomagamy. Pamiętacie jedna za wszystkie.- Powiedziała Marika i zaraz wyciągnęła pięść do żółwika. Znałam ten gest doskonale wymyśliłyśmy to jak byłyśmy małe.

-  Wszystkie za jedną !- Krzyknęłyśmy razem przybijając ze sobą żółwika i zaraz wszystkie wyszłyśmy na boisko powtarzajac ukaład który trenowałyśmy z Audrey. Nic wielkiego serio.





Następcy: Piękna i PiratOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz