Rozdział 26

53 9 0
                                    

Siedziałem z pociągniętym nogami pod brodę, na dachu starego magazynu, które stało się moim ulubionym miejscem na relaks po intensywnych dniach. Byłem sam, ukryty w cieniu przy metalowej balustradzie, podczas gdy reszta ekipy bawiła się w klubach. Czasami potrzebowałem takich chwil samotności, żeby w spokoju przemyśleć wszystko, co się ostatnio działo.

Słońce zniżało się ku horyzontowi, a ciepłe promienie otaczały mnie złotą poświatą. Na chwilę zapomniałem o wszystkim, aż do momentu, gdy dostrzegłem z oddali zbliżający się radiowóz. Policja. Natychmiast poczułem, jak moje serce zaczyna bić szybciej.

Czemu niemalże od razu pomyślałem, że to Gregory? Dlaczego podświadomie chciałem żeby to był on?

Zimny pot spłynął mi po plecach, gdy przypomniałem sobie naszą ostatnią rozmowę. Chciałem z nim porozmawiać jeszcze raz, na trzeźwo, wyjaśnić wszystko, ale jednocześnie czułem, że nie jestem gotów na takie konfrontacje.

Poczułem, że strach zaczyna mnie przytłaczać. Moje myśli zaczęły biegać w kółko, a ja miałem wrażenie, że wszystko zaczyna się wymykać spod kontroli. Z jednej strony, chciałem wyjść naprzeciw Gregory’emu, z drugiej – bałem się tego, co mogłoby wyniknąć z naszej rozmowy. Obawiałem się, że przyznanie się do swoich uczuć i zaufanie mu mogłoby mnie zniszczyć.

Tak samo jak dwa lata temu.

Powiadomienie z telefonu zwróciło moją uwagę. Wyjąłem go, a na ekranie blokady wyświetliło się powiadomienie, na które krótko odpisałem.

"Erwin zejdź z tego dachu proszę.."

"Idźcie stąd"

Tuż po tym schowałem twarz w nogach. Dlaczego to wszystko musi być takie skomplikowane? Dlaczego tak bardzo się tego boje?


꧁꧂

Mon amour | MorwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz