Rozdział 5

323 23 4
                                    

- Ty pierdolona kurwo! - krzyknąłem, wymierzając kolejny cios w worek treningowy. - Nienawidzę cię, rozumiesz? Nienawidzę cię za to, co mi zrobiłeś! - moje pięści uderzały w worek raz za razem, jakbym próbował dosłownie rozbić jego twarz, tę fałszywą, uśmiechniętą maskę, która mnie oszukała. - Zniszczę cię skurwysynu, jak tylko cię dorwę.

Właśnie wtedy, w środku mojego wybuchu furii, drzwi do pokoju otworzyły się z trzaskiem. Heidi weszła do środka, wyraźnie zaniepokojona, trzymając w ręku butelkę wody.

- Erwin, opanuj się! Słychać cię w całym domu! - zawołała, podchodząc do mnie szybko. - Weź, napij się wody, siedzisz tutaj od ponad godziny. - podała mi butelkę, a ja przez moment patrzyłem na nią jak przez mgłę, wciąż czując w sobie buzującą złość. - Naprawdę musisz się uspokoić - powiedziała, widząc, że nie reaguję. - Wiem, że jesteś wściekły, ale krzykiem i biciem tego worka niczego nie zmienisz. - spojrzała na mnie z troską, a ja poczułem, jak gniew powoli ustępuje miejsca zmęczeniu.

Wziąłem butelkę z jej ręki, odkręciłem ją i upiłem kilka łyków, czując, jak chłodna woda pomaga mi choć trochę odzyskać kontrolę nad sobą.

- Dzięki - mruknąłem beznamiętnie, odwracając wzrok. Chciałem się po prostu odciąć od wszystkiego i wszystkich. Odrzuciłem butelkę gdzieś w bok i powróciłem do bicia worka, albo lepiej mówiąc Gregorego Monatnhy, którego zdjęcie było przyklejone na worek treningowy.

- Wiem, że to nie jest najlepszy moment, żeby o tym mówić, ale... - zaczęła niepewnie Heidi, patrząc na mnie spod zmarszczonych brwi. - Czasami mam wrażenie, że między nami coś jest, że może... może nie jesteś tak obojętny, jak próbujesz pokazać.

- Heidi, ja... - zacząłem, ale nie wiedziałem, jak dokończyć. Nie spojrzałem na nią, gdyż nie chciałem by widziała moją obojętność. - Pomyślę o tym.

Byłem wyczerpany, a moje myśli były jak woda z wodospadu - chaotyczne i burzliwe. Wiedziałem, że moje słowa były puste, ale nie chciałem jej ranić. Zamiast tego skupiłem się na worku treningowym, który znów zacząłem okładać pięściami, choć mniej intensywnie niż wcześniej.

Heidi westchnęła, widząc, że nie zamierzam teraz rozmawiać. Odwróciła się i powoli wyszła z pokoju, zostawiając mnie samego. Gdy tylko drzwi się za nią zamknęły, westchnąłem. Miałem dość. Minęło dziesięć miesięcy, a ja dopiero teraz wychodziłem na prostą.

Nienawidziłem go. Gregory Montanha był jebanym manipulatorem.

꧁꧂

Mon amour | MorwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz