Rozdział 20

86 12 0
                                    

"Dzień dobry Mon Amour, masz czas się dzisiaj spotkać?"

"Nie zbyt"

"Mam nadzieję, że nie robisz tego specjalnie"

"Może o 23? Wiem, że nie będziesz spać."

"Erwin proszę"

"Chociaż jedno spotkanie, a później zdecydujesz"

"Wiem, że to ciężkie, ale chociaż jeden raz"

"Obiecuję, że nie będzie niezręcznie."

"Masz moje słowo"

"Mon Amour.."

– Kto ci tak pisze? – zapytał Laborant, rzucając mi szybkie spojrzenie zza ramienia. Dźwięk powiadomień, które nieprzerwanie dochodziły z mojego telefonu, wyraźnie zaczynał go irytować.

Odsunąłem się nieco, zaciskając telefon w dłoni, nie chcąc, by zobaczył, co się dzieje. Przez dobrą minutę wpatrywałem się w ekran, gdzie pojawiały się kolejne wiadomości od Gregory'ego. Każda z nich sprawiała, że serce biło mi szybciej, a myśli biegły w różnych kierunkach. Część mnie chciała odpisać natychmiast, ale druga część mnie... ona kazała mi się powstrzymać.

Nie mogłem przecież pokazać, że jestem na każde jego wezwanie. Nie teraz, kiedy tak długo mnie ignorował. Gdybym odpisał od razu, udowodniłbym tylko, że nadal latam za nim jak piesek za kością, gotowy wrócić i przed nim uklęknąć. W duchu poczułem, że tym razem to ja muszę przejąć kontrolę nad tą sytuacją.

Montanha nie mógł myśleć, że zawsze będzie miał nade mną przewagę.

W końcu wziąłem głęboki oddech i schowałem telefon do kieszeni, ignorując kolejne powiadomienia. Spojrzałem na Laboranta i rzuciłem z udawaną lekkością:

– Nic ważnego.

꧁꧂

Mon amour | MorwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz