Rozdział 26

34 8 0
                                    

Pov. Toni

Podtrzymywałam swoją babcię za rękę, gdy wchodziłyśmy po schodkach. Zadzwoniłam dzwonkiem, a po chwili drzwi się otworzyły, ukazując mamę Peyton.

- Wanda, Toni, tak bardzo się cieszę, że tu jesteście. Wchodźcie. - Przywitała nas serdecznie.

- Cześć ciociu.

- Dziękujemy za zaproszenie Mel.- Rzekła moja babcia, wchodząc do środka. Udałam się zaraz za nią.

- Cześć ciociu, cześć Toni.- W korytarzu przywitała nas Peyton, która uśmiechała się szeroko.

- Wyglądasz jak zawsze ślicznie droga Peyton. Jak Twoja noga? Ładnie się zrosła?

- Tak, ale jeszcze muszę na nią uważać. Niedawno ściągnęłam gips i nadal nie mogę się przyzwyczaić do tego, że już go nie mam.

- Niedługo na pewno poczujesz się lepiej. Zawsze szybko podnosiłaś się na nogi.

- Oby tak się stało ciociu.- Odparła z uśmiechem Peyton.

We czwórkę wspólnie przeszłyśmy do   salonu, gdzie był już przygotowany stół z jedzeniem.

Podczas posiłku rozmawiałyśmy na różne tematy. Ciocia Mel była bardzo zainteresowana, jak sobie radzę w szkole i czy nie mam żadnych problemów. Momentami zachowywała się, jakby była moją mamą. Tak szczerze to bardzo lubiłam ciocię Mel. Kiedyś przez chwilę marzyłam, aby tu zamieszkać i móc mówić do niej ,,mamo". Peyton za to byłaby moją siostrą. Było to głupie marzenie, ale byłam wtedy dzieckiem. Jestem wdzięczna mojej babci za zaopiekowanie się mną po śmierci moich rodziców. Nie wiem, co bym bez niej zrobiła.

- Mel, co takiego chciałaś nam przekazać? - Zapytała moja babcia w którymś momencie kolacji.

- Ach, tak. Otóż oficjalnie zaręczyłam się z Jeremim! - Powiedziała z szerokim uśmiechem, pokazując nam swój pierścionek zaręczynowy.

- To cudownie! Gratuluję ciociu.- Powiedziałam z entuzjazmem.

- A już myślałam, że nie dożyję tego momentu. Bardzo długo wam to zajęło.- Zaśmiała się moja babcia.- Gratuluję kochanie.

Babcia czule ścisnęła dłoń cioci. Odkąd zmarł tata Peyton, ciocia długo się wzbraniała przed jakimkolwiek uczuciem. Później pojawił się Jeremi, przystojny i przemiły policjant, który na wszelkie sposoby starał się przypodobać cioci Mel. Udało mu się to i teraz jak widać zaręczyli się. Bardzo się z tego cieszyłam. Ta dwójka zasługuje na szczęście.

Ciocia Mel z entuzjazmem zaczęła nam opowiadać, jak doszło do zaręczyn. Słuchając jej opowieści, sama tego zapragnęłam. Znalezienie miłości nie jest takie łatwe, a w szczególności gdy jest się czarodziejką.

- Ojej, już późno się zrobiło. Może zostaniecie u nas na noc? - Spytała Mel, spoglądając na zegarek.

Miała rację. Była już dwudziesta pierwsza. Trochę się zasiedziałyśmy.

- Chętnie skorzystam z okazji. Będziemy mogły dłużej porozmawiać.- Powiedziała moja babcia, popijając wino.

- Ja niestety będę musiałam wyjść. Muszę jeszcze dokończyć pewną prezentację na jutro.

Była to prawda. Profesor z historii kazała zrobić nam prezentację. Jest praktycznie zrobiona. Potrzebuje jedynie paru szczegółów, aby była idealna. Zostawiłam ją do dokończenia na dzisiaj. Wcześniej nie spodziewałam się, że zostanę zaproszona na kolację.

- Rozumiem..., podwieźć Cię do domu? -Zapytała ciocia.

- Nie, nie trzeba. Nie mieszkamy tak daleko. Przejdę się.- Odparłam szybko, niechcąc sprawiać kłopotów.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: 7 days ago ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

My demon/DylmasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz