Rozdział 13

74 9 7
                                    

Po raz kolejny upadłem na podłogę. Syknąłem z bólu. To z całą pewnością nie był mój dzień.

- Wstawaj. Przecież ledwo co Cię dotknąłem.- Odezwał się nade mną Dylan.

- Nie, dzięki. Poleżę sobie.- Odparłem, nie ruszając się nawet na milimetr.

Odkąd zaczęliśmy robić projekt, brunet za wszelką cenę chce nauczyć mnie samoobrony. Nie mam pojęcia, dlaczego tak się na to uparł. W dodatku zachowuje się jak prawdziwy tyran. Nie ważne, co zrobię, to zawsze ląduję na ziemi. A on zamiast mi cokolwiek wytłumaczyć, to każe mi jedynie wstać, a potem znowu powala mnie na ziemię. Tak się żyć nie da! Mam tego serdecznie dość!

- Nie nadwyrężaj mojej cierpliwości Thomas.- Ostrzegł mnie chłopak, na co prychnąłem.

- Może zamiast rzucać mną o ziemię, to wytłumaczyłbyś mi co i jak! W ten sposób do niczego nie dojdziemy! Zresztą powinniśmy w końcu skończyć projekt!

- Projekt nam nie ucieknie. Mamy jeszcze chwilę czasu.- Odparł beznamiętnie.- Najwidoczniej dla Ciebie trzeba zastosować inne metody nauki. Wstawaj, zmienimy trochę formę ćwiczeń.

Brunet cofnął się, a ja postanowiłem się w końcu podnieść z podłogi, co nie było łatwe. Moje kończyny odmawiały mi posłuszeństwa. Dodatkowo moje całe ciało było obolałe.

- Tylko już bez rzucania mną o podłogę, bo inaczej więcej Cię już tu nie wpuszczę.- Ostrzegłem, na co ten jedynie wywrócił oczami. 

Chłopak podszedł do mnie i był na wyciągnięcie ręki. Podniósł swoją dłoń do góry, jakby zaraz zamierzał przybić mi piątkę.

- Uderz.- Rozkazał, wskazując na swoją dłoń.

- Nie chcę Ci zrobić krzywdy.- Powiedziałem prawdę. Mimo, że go nie znosiłem, to jednakże nie chciałem mu nic zrobić. Ten jedynie westchnął zniecierpliwiony, przewracając oczami.

- Po prostu uderz. Ktoś tak słaby jak ty nic mi nie zrobi.

Wkurzyłem się na te słowa. Zacisnąłem dłoń w pięść i uderzyłem z całej siły. Dłoń chłopaka nawet na milimetr się nie ruszyła, a moja z kolei zaczęła mi lekko pulsować z bólu.

- A ła.- Syknąłem, pocierając swoją dłoń.

- Rozstaw swoje nogi szerzej, uderzaj na lekko ugiętych kolanach. Musisz też uderzać lekkim łukiem, nigdy na wprost, inaczej prosisz się o złamanie ręki.

Zgodnie z jego instrukcjami, wymierzyłem drugi cios. Ręka bruneta w dalszym ciągu nie drgnęła, ale moja z kolei nie bolała tak mocno.

- Twoje ciało również musi się ruszać. Uderzasz z lewej, to twoje ciało też w tę stronę skręca. Nie chowaj też kciuka w pięści, bo go złamiesz przy silniejszych uderzeniach.- Poinstruował mnie chłopak.

Nie wiem, jak długo już tak ćwiczyliśmy. Brunet cały czas mnie poprawiał i dawał wskazówki. Teraz w końcu rozumiałem, co i jak. Szło mi coraz lepiej, ale nie jakoś tak wybitnie. Jednakże widziałem efekty. Zaliczyłem nawet swój mały sukces. Dłoń Dylana minimalnie drgnęła. Zawsze coś.

- Na dziś starczy. Nie dasz rady więcej wycisnąć.- Oznajmij chłopak.

- Nie szło mi aż tak źle.

- Dobrze też nie. Czeka nas długa droga, by coś z Ciebie było.

- Kto mówił, że chcę to kontynuować?

- Ja.- Odparł, siadając na kanapie.- Bierzmy się za projekt.

- Dlaczego tak Ci na tym zależy, by uczyć mnie walczyć? - Spytałem, również siadając.

Moje ciało było zmęczone. Mięśnie ledwo co reagowały. Chyba pierwszy raz w życiu tyle trenowałem.

- Nie chcę Cię mieć później na sumieniu.- Wzruszył ramionami.

Spojrzałem na jego twarz. Jak zawsze była ona dla mnie nieczytelna. Trudno było go mi rozgryźć.

- i tylko tyle?

- To wystarczający powód.- Odparł.

Na tym się skończyła nasza mini dyskusja. Uciął całkowicie temat. Nie wracał już do niego. Całkowicie zajął się naszym projektem. Tak jak ja. Nie było sensu wracać do poprzedniego tematu. I tak by mi nic nie powiedział. Taki już jest. Zimny, tajemniczy i przystojny brunet.  

My demon/DylmasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz