Rozdział 16

67 10 7
                                    

Impreza rozpoczęła się na dobre. Była tu prawie cała szkoła. Nic dziwnego. Nikt nie chciałby przegapić takiej domówki. Dodatkowo grała świetna muzyka.

Skierowałem się w stronę kuchni, by wziąć sobie kolejnego drinka.

- Więcej wódki czy soku? - Zapytał mnie Blaine. W tym momencie to on okupywał napoje i bawił się w barmana.

- Więcej soku. Chcę jeszcze pamiętać dzisiejszą noc.- Odparłem z uśmiechem.

- Już się robi.

Po tych słowach Blaine zaczął mi przygotowywać napój. Robił to sprawnie. Nie przeszkadzał mu nawet jego strój. Przebrany był za strażaka. Powód był bardzo prosty. Przeczytał gdzieś, że dziewczyny strasznie lecą na strażaków, więc postanowił wykorzystać tę wiadomość na swoją korzyść. To prawdziwy pies na baby.

- Trzymaj.

- Dzięki.- Przejąłem napój od chłopaka.- A w ogóle jak tam Twój projekt z Peyton?

- Już go skończyliśmy. Łatwo poszło. Peyton super to wszystko rozplanowała.- Odparł, również pijąc alkohol.

- To dobrze. Jak tam z jej nogą? Nie widziałem jej jeszcze dzisiaj.

- Dzisiaj miała mieć podobno ściągnięty gips. W sumie nie wiem, czy wpadnie na imprezę czy jednak sobie ją odpuszcza.

Ciekawiło mnie to, czy dziewczyna się tu pojawi. W końcu nigdy nie odpuściła sobie żadnej imprezy. Musiała naprawdę dość długo chodzić w gipsie, żeby jej kość się dobrze zrosła. Serio jej współczułem.

- Kto co sobie odpuszcza? - Za mną usłyszałem znajomy mi głos, przez co się wzdrygnąłem.

Odwróciłem się w stronę rozmówcy. Okazała się nią sama Peyton przebrana za Kleopatrę. Nie widziałem już gipsu na jej nodze.

- No, no... jednak przyszłaś! - Rzekł z uśmiechem Blaine.

- Oczywiście, że tak. Zawsze jestem na takich imprezach. W końcu pozbyłam się tego zakichanego gipsu. Ale tak czy siak muszę na nią jeszcze uważać, więc tak szybko nie wrócę do treningów.- Odparła niezadowolona.- Nie mogę się już doczekać, aż wywalę Cheryl z mojego miejsca.

- Chodź się napić. Musisz wyluzować.- Stwierdził białowłosy, nalewając jej do szklanki wódki.

Peyton usiadła przy wysepce. Ja z kolei postanowiłem wrócić do salonu. Gdybym tam pozostał, pewnie musiałbym wysłuchiwać narzekań dziewczyny. Przez ostatni czas nie jest w zbyt dobrym humorze przez to, że nie może brać udziału w treningach. Dodatkowo wkurzyła się, że kapitanką została Cheryl zamiast Liv.

Przy wycofywaniu się, wpadłem na kogoś, o mało co nie rozlewając na niego drinka.

- Przepraszam.- Powiedziałem natychmiast, odsuwając się na bezpieczną odległość.

- Powinieneś bardziej uważać.- Odparł beznamiętnym głosem Dylan.

- Postaram się. Fajnie, że przyszedłeś. Podoba Ci się impreza?- Zagadałem, próbując pociągnąć naszą rozmowę.

Pod wpływem alkoholu jestem bardziej wesoły i o wiele odważniejszy. Lubiłem tę wersję siebie, ale nie wiem, czy była ona warta późniejszego wymiotowania i potężnego kaca.

- Impreza jak impreza. Nic szczególnego.- Wzruszył ramionami chłopak.

- Oj, dobrze, że Kevin Cię teraz nie słyszy. Wkurzył by się na te słowa. Imprezy Halloweenowe to dla niego dziedzictwo.- Zaśmiałem się lekko.

- Nie ciężko jest się domyślić.- Stwierdził, spoglądając na ozdoby.

Miałem coś powiedzieć, lecz zaraz pojawiła się zgraja dziewczyn, które mnie odepchnęły i zaczęły się lepić do Dylana. Trajkowały i wypinały się we wszystkie strony, byleby tylko brunet je zauważył. To było naprawdę żałosne. Takim sposobem niczego nie osiągną. Jedynie się ośmieszają.

My demon/DylmasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz