9

158 8 0
                                    

Budzik w telefonie dzwonił i dzwonił.
A ja nie miałam siły by wstać i go wyłączyć.
Chciałam spać!
- Kurwaaa - krzyklam sama do siebie..
- wymyśliłam se studia.. Po co mi to było.. - mówiłam dalej.
Powolnym krokiem wstałam i ruszyłam w stronę łazienki.
Po drodze zabrałam czarną koronkową bieliznę.
Weszłam pod prysznic gorącej wody, tylko ona była w stanie mnie obudzić.
Po szybkim prysznicu, otulilam się ręcznikiem i zaczęłam suchych włosy.
Ubrałam bieliznę i wyszłam z łazienki w poszukiwaniu czegoś co mogłabym dziś ubrać.
Po chwili usłyszałam dźwięk przychodzące wiadomości

Dupek: Cześć kochanie, mam nadzieję, że się wyspałaś 😘
Uśmiech pojawił się na mojej twarzy widząc wiadomość od niego.
Ari: Hej, tak. A ty? Wyspany?
Dupek : Ostatniej nocy z tobą wyspałem się lepiej 😋
Ari: Nie myśl sobie, że przez to zaproszę cię do siebie na noc 😜
- oj nie ma tak łatwo kochanie. Będziesz chodził nie wyspany -
Dupek: Dlatego ja zapraszam cie do siebie na weekend 🤤
- kurwa - powiedziałam sama do siebie.

Olałam ostatnią wiadomość od niego i poszłam dokończyć ubieranie się.
Postawiłam dziś na czarne spodnie i czarny golf z paskami. Do tego rozpuszone włosy, lekko lokowane bo nie chce mi się ich prostować.
Wyszłam z domu, usiadłam na schodach domu i odpaliłam papierosa.

Ari: Skończę palić i wyjeżdżam
Ana: Okej, już czekam!

Dokończyłam fajkę i wsiadłam w swoją Audi.
Jej środek jest cały czarny, a na zewnątrz lśni piękna czerwień.
Kocham to auto
Ruszyłam spod domu włączając swoją muzykę.
Tym razem w głośnikach rozprzestrzenia się Szpaku.
- Nienawidzę dużych miast, gadać z ludźmi i tańczyć, sam dziś paleeeee do słońca - zaczęłam podspiewywac
Nim się obejrzałam podjechałam pod dom przyjaciółki, która o dziwo stała przed nim i już na mnie czekała.

- Kurwaaa opowiadaj! - wparowała do samochodu i tak jebla drzwiami, że zaraz chyba wysiądzie spowrotem!
- A czy ty - pokazałam na nią palcem - możesz kurwa uważać na moje drzwi!
- oj no wybaaacz... A teraz mów! - przewróciłam oczami, co nie umklo jej uwadze
- co mam opowiadać? Pogadaliśmy szczerze, trochę wypiliśmy i tyle. Jest... Jest dobrze? Zadowoli cie taka odpowiedź? - spojrzałam na nią kątem oka
- Boże więcej wyciągnę chyba od niego nic od ciebie..
I ciszę panującą między nami zagłuszała już tylko muzyka.

Wjechaliśmy na parking akademika.
Chłopacy stali w tym samym miejscu co zawsze.
Zaparkowałam na swoim miejscu i wychodząc z auta odpaliłam papierosa.
Ruszyliśmy w stronę chłopaków.
Aron patrzył na mnie jak Zahipnotyzowany.
Uśmiechnęłam się, a on wyszedł prosto do mnie.
- Wyglądasz cudownie, skarbie - pocałował mnie. Boże on naprawdę mnie pocałował przy wszystkich.
Nie spodziewałam się, że dojdzie do tego tak szybko. I nie ukrywam, że bardzo mnie tym zaskoczył.
Poczułam na sobie wzrok wszystkich, a szczególnie naszych przyjaciół.
Anie normalnie leci para z uszu.
- Dziękuję - i ruszyliśmy w stronę reszty.
- A kurwa przepraszam bardzo, co to miało znaczyć?! - odezwała się wściekłym głosem blondynka
- A przepraszam bardzo, czy nie mogę przywitać się ze swoją kobieta? - odezwał się Aron, a ja zrobiłam oczy jak bym zobaczyła ducha, Ana o mało co nie zachlysnela się swoją ślina, a chłopacy po prostu szczerzyli się jak glupcy razem z Betty.
- Chodźcie, odprowadzimy was pod sale. - i tak właśnie ruszyliśmy w stronę akademika.
Aron chwycił mnie za rękę, przez co wszystkie oczy były skierowane tylko na nas.
- Widzimy się później, pa piękna - powiedział
Matt pożegnał się z Ana a Scott z Betty poszli razem dalej.

Dziś zajęcia zaczynaliśmy z profesorem Lupi, który już na wejściu przypomniał nam o jutrzejszym terminie oddawania prac.
A ja kurwa nawet do tego nie usiadłam..
Przecież to jakaś paranoja. Nie zdążę tego ogarnąć..
Minęły 3h wykładów.
Aron jak Narazie się nie odzywał.
Poszliśmy z Ana na stołówkę.
- Boże ale jestem głodna - odezwała się blondynka
- No jakbyś nie miała być. Cała noc nic nie jadłaś. - przewróciłam oczami, a ona posłała mi litościwe spojrzenie.
-Dobra chodź, zjemy coś i spadamy.
Gdy usiedliśmy już do stolików, pojawił się Matt i Aron.
Jednak nie poświęcili nam zbyt dużo czasu.
- Kochanie, zobaczymy się później okej? Musze jechać coś załatwić. - wyglądał na zmartwionego.
- Uważaj na siebie - powiedziałam i pierwszy raz zrobiłam pierwszy krok i to ja go pocałowałam. Dosłownie minute temu był zmartwiony, a teraz cieszył się jak dziecko.. Mężczyźni..

- Ciekawe co tym razem muszą załatwić.. - odezwała się Ana
- Nie wiem. I nie chce wiedzieć. Chcę jak najszybciej stąd wyjść i zacząć pisać ten jebany referat bo inaczej typ mnie wyjebie na zbyty pysk..
- Studentka psychologi i takie słówka? Oj Panienko.. - zaśmiała się
- Daruj sobie.. - prosiłem zjedliśmy w ciszy.
Ruszyliśmy pod sale i czekaliśmy na kolejnego wykładowcę.
Do sali wszedł sam dyrektor, z jakimś mężczyzną, na oko 35l.
Dosc przystojny, niebieskie oczy, ciemne dłuższe włosy.
- Witam wszystkich.
To Pan Smith, od dziś będzie wykładał z wami biomedyczne podstawy zachowań ludzkich i psychopatologie. - i wyszedł.
Nowy profesor rozejrzał się po sali i odłożył teczkę
- Z racji tego, że jestem tu nowy i was nie znam chciałbym abyście przedstawili się. Każdy po kolei - przynajmniej dzień zleci szybko. Jest nas ok 40 osób, więc zanim każdy przedstawi się nawet z imienia i nazwiska zajmie nam to sporo czasu.

Po kolejnej godzinie zajęć, stwierdziłam, że jak raz się urwę to nic złego się nie stanie.
Musiałam zajść na zakupy bo już lodówka świeciła pustkami i zabrać się za referat..
Nowy profesor bacznie mi się dziś przyglądał. Ja rozumiem że nie należy do facetów wieku średniego, i że pensie nie jedna studentka na niego leci. Ale. Bez. Przesady...
Miał coś w oczach co mówiło by uciekać.
Jak najdalej.
Wyszłam na parking i skierowałam się w stronę Audi. Wyciągnęłam po drodze telefon i napisałam SMS do Arona
Ari: Mamy nowego wykładowcę. Zwolniłam się. Jadę na zakupy i do domu.

Jednak odpowiedź nie przychodziła.
Spoko Ari wyluzuj. Miał coś załatwić i się odezwać tak? Tak.
Wjechałam do sklepu niedaleko domu i kupiłam najpotrzebniejsze rzeczy by przeżyć chociaż do weekendu.
Alkohol, fajki, coś do zjedzenia..

Gdy wszystko już miałam wpakowałam zakupy w auto i ruszyłam.
Po 10min siedziałam w aucie przed domem.
Uchylilam szybę i zapaliłam papierosa.
Aron nie odzywa się od ponad 2 godzin..
Boże. Jeblo mi na bani.
Jeszcze ostatnio bałam się czy to wgl ma sens, że nie chce tego związku a teraz co? Siedzę i kurwa myślę gdzie ON jest. Co ON robi..
Żeby wypędzić myśli z głowy wysiadłam z samochodu i zabrałam zakupy.
Weszłam do domu, Rozebrałam się i stwierdziłam że jeśli jednak mamy się dziś spotkać to może przygotuje coś do jedzenia.
No i padło na buritto.
Założyłam słuchawki i włączyłam swoją play listę i zabrałam się za przygotowywanie..

Po włożeniu mięsa na tortille, zwinęłam ją i lekko pod smażyłam.. Ciepłą zapakowałam w folie do piekarnika by za szybko nie wystygła.
I w tym momencie rozlego się pukanie do drzwi.
Ściągałam słuchawki, spojrzałam na zegarek dochodziła 16.
Aron nie odpisywał więc tym bardziej zastanawiałam się kto mógł przyjść.
Podeszłam do drzwi i ostrożnie je otworzyłam, a przed oczami pojawił się Aron.. Zakrwawiony Aron..
Ręce miał całe obdarte, z łuku brwiowego leciała krew..
Przyłożyłam rękę do ust patrząc na niego...
- Mogę wejść? - wypowiedział ledwo
- Tak.. Co ci się stało Boże! - dopiero teraz odzyskałam głos.. - co ty odjebales Aron. - spojrzał na mnie i uśmiechnął się blado
- Kurwaaa.. Myślisz, że jak się uśmiechniesz to zapomnę jak wyglądasz? - pociągnęłam go w stronę salonu - siadaj.. Przyniosę apteczkę.. - grzecznie wykonał moje polecenie, a ja po chwili wróciłam z apteczka w dłoni..
- Więc? - zapytałam nieco łagodniej..
- Tak jak mówiłem, musiałem coś załatwić. Sprawy się skomplikowały, ale żyje.
- Nie no serio? Co ty nie powiesz - prychłam..
- Masz jakieś ciuchy w samochodzie? - pokiwał głową na znak że coś powinien mieć.
- Przyniosę Ci i pójdziesz wziąć kąpiel. - i wyszłam do jego auta.
Otworzyłam samochód, Boże i ten jego zapach. Tu jest jeszcze mocniejszy. Zaciągłam się nim wzięłam torbę i ruszyłam do domu.
- Dalej, rusz się i chodź
- No już idę ide. Nie krzycz.. - złapał się za głowę, może naprawdę przesadziłam?
Nalałam pełna wannę wody, zakupiłam ostatnio też jego ulubiony żel dzięki czemu nie musiał dziś kąpać się w moim..
Aron rozebrał się, i wszedł do wanny. A ja stałam jak wryta.
Serio stoi mu nawet gdy on sam ledwo trzyma się na nogach!?

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Reszta władnie jutro jak dobrze pójdzie.
Komentujcie, gwiazdkujcie.
Miłej nocy kochani.
Najważniejsze by Aron wyzdrowiał, niedługo wyścig 😅

Pożądanie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz