28

99 9 1
                                    

Pov Ari

Gra rozpoczęta.
- A tyy - skierowała się moja matka w stronę chłopaka - ty ją do tego na mówiłeś?! - krzykla jednocześnie zadając pytanie
- Do sprzedania domu? Sama chciała to zrobić, gdyby się Państwo interesowali córka odrazu by Państwo wszystko wiedzieli. - powiedział Aron, przytulając mnie do siebie.
Nie potrafiłam wydobyć z siebie żadnego słowa. Nie wiedziałam od czego zacząć i czy wgl jest sens.
- Jak śmie! - odezwał się mój ojciec.
- Interesujemy się nią! Niby skąd ma wszystko czego zapragnie? Pieniądze, auto, dom! - dodał
Aron zaśmiał się, a mi w oczach pojawiły się łzy.

- Wszystko co chce? - zapytałam patrząc w oczy ojcu i matce na przemian
- A nie? - prychnela matka
- Boże! Wy serio myślicie, że miłość zastąpicie pieniędzmi! Nigdy nie daliście mi tego co naprawdę bym chciała od was dostać! - rodzice spoglądał to na siebie to na mnie, Aron przysluchiwal się naszej wymianie zdań stojąc za mną i przytulając mnie w pasie. - zawsze tylko prezenty, a to do, a to samochód, a to kasa, a gdzie w tym wszystkim odrobiną miłości! Gdzie czas, który moglibyście ze mną spędzać?! Który już nie wróci! - wykrzyczałam. Czułam jak policzki są mokre od narastajacych w oczach łzach.
- A-ale chciałaś tego - powiedziała mama
- Chciałam czego? Czy kiedykolwiek o coś was prosiłam? Nie! Sami wszystko podrzucaliscie mi pod nos! - znów podniosłam głos, głowa pulsowala mi od nadmiaru emocji, a wiedziałam, że to dopiero początek.

- M-my ja-a.. - zawiesiła się na chwilę moja rodzicielka - to dlatego sprzedajesz dom? - zapytala
- Do sprzedaje, bo mnie w nim kurwa porwano i nie chce mieć z nim nic wspólnego! - poczułam ręce, które mocniej zaciskały się na moich biodrach. Aron właśnie w tej chwili tak dawał mi znaki, że jest przy mnie i mnie wspiera.

- Cooo!! - wykrzyczeli wspólnie rodzice
- No właśnie to! Nigdy nie zadzwoniliscie zapytać co u mnie. Jak się czuje, czy wszystko dobrze, czy kogoś poznałam, nigdy! Więc co się dziwicie, że nic nie wiedzieliście! - płakałam. Pokazałam jak słaba jestem. Ale może dzięki temu dotrze do nich to co zrobili - zawsze liczyły się dla was rzeczy materialne, ma auto, ma dom, po co jej miłości, to jest przereklamowane!
A ja właśnie tej miłości potrzebowałam, czasu, zrozumienia, rozmowy, wspólnych chwil. - zawiesiłam się na chwilę po czym dodałam - nic od was z tego nie dostałam. Nic. - powiedzialam ciszej. Ale tak by usłyszeli.

Nie odzywali się. Nie powiedzieli nic..
Chwilę ciszy przerwał Aron.
Odwrócił mnie do siebie i mocno przytulił.

- Proszę już wyjść - powiedział zdecydowanym władczym głosem chłopak.
- To my zdecydujemy kiedy wyjdziemy - odezwał się ojciec.
Spojrzałam na niego kontem oka
- Nie. To dom Arona, nie będziesz decydować kiedy i na jak długo postawisz tu nogę - odpowiedziałam chłodnym głosem
- Nasz dom.. - powiedział Aron całując mnie w czoło.
Bez niego rozsypałabym się na kawałki.
Tylko on potrafił mnie zlocy, dać to czego nie potrafili dać mi własni rodzice.
Czas, rozumienie, ciszę i hałas, miłość.
Pokazał mi jak to jest być kochaną i jak to jest kochać.

Rodzice posłali mi przepraszając spojrzenie. Nie wiem czy coś do nich dotarło. I nie mam zamiaru teraz o tym myśleć.
Odwrócili się na pięcie otwierając drzwi i wyszli.
Tak po prostu bez żadnego słowa.
Nie usłyszałam nawet słów, że żałują.
A może nie żałują?

- Chodź kochanie, dość wrażeń na dziś. - powiedział Aron
- Chciałabym iść się położyć - powiedziałam cicho
A chłopak zaczął prowadzić mnie w stronę sypialni.
- W takim razie zapraszam. Położymy się razem, odpoczynek dobrze nam zrobi.
- Przystanelam i uwiesilam się chłopakowi na szyi mocno przytulając.
- Kocham Cie Aron - powiedziałam
- Ja ciebie też kocham słońce - pocałował mnie w czoło i już po chwili znaleźliśmy się wspólnie w naszym łóżku. Naszym.
Na sama myśl,ze coś jest nasze, nie moje, nie jego tylko nasze uśmiechnelam się sama do siebie.

Obudziłam się w lepszym nastroju niż wcześniej, otworzyłam powoli oczy i zauważyłam Arona siedzącego na łóżku.
Chłopak przeglądał coś w telefonie, ale gdy zauważył, że na niego patrzę szybko go odłożył.

- Jak się czujesz? - zapytał
- O wieele lepiej. Ale strasznie zgłodniałam - zaśmiałam sie.
- To idealnie się składa, w ciągu 15min powinna być dostawa z pizzą. - chłopak uśmiechnął się dumny z siebie. Mój wariat
- Los się do mnie uśmiechnął dając mi ciebie wiesz o tym? - zapytałam kładąc głowę na jego naga klatkę
- Wiem tyle, że jestem szczęściarzem mając tu ciebie. Przy swoim boku.

Aron chwycił spowrotem telefon w ręce, bo usłyszał dźwięk przychodzącej wiadomości, zauważyłam, że szybko wystukal odpowiedź i wysłał ja nadawcy smsa.

- Kto to? - zapytałam przeciągając się
- Leo. Jutro wyścig - uśmiechnął się odkładając telefon na szafkę nocną.

Przez jakiś czas nie odbył się żaden wyścig ze względu na ostatnie wydarzenia, które zaszły w naszym życiu. Przez co też dużo osób również z nich rezygnowalo.
W końcu wyścig bez króla to nie wyścig.

Ja również cieszyłam się ta wiadomością. Lubiłam patrzeć na ściągające się auta, a ostatnio jeszcze bardziej polubiłam uczucie adrenaliny, które towarzyszyło mi podczas siedzeniu na miejscu pasażera.

Wstaliśmy z Aronem z łóżka, zarzucając na siebie jakiś wygodne ciuchy. Nie piliśmy w planach gdziekolwiek dziś wychodzić.

Zeszliśmy na dół słysząc dźwięk dzwonka do drzwi.

- Ja pójdę otworzyć, jak możesz wyciągni talerze - posłał mi ciepły uśmiech
- Oczywiście - odpowiedziałam i ruszyłam w stronę kuchni
Wzięłam w ręce dwa talerze, dwie szklanki i sok pomarańczowy po czym poszłam do salonu.
Aron akurat rozkładał pizze na stoliku.

- Boże Aron kto to zje - zapytałam widząc trzy kartony pizzy
- Nie wiedziałem na jaką masz ochotę - uśmiechnął się ukazując rząd białych zębów, a ja po trzasnęłam głowa na boki.
- Jesteś niemożliwy - dodałam, a już po chwili siedzieliśmy i próbowaliśmy każdej po kolei.

Cały dzień minął nam na oglądaniu różnych filmów, śmianiu się i rozmowie.
Aron opowiedział mi trochę o swojej rodzinie i o tym czym zajmuje się ojciec i jak zmarła jego matka.
Z jednej strony mu zazdrościłam, bo dostał od nich na pewno więcej miłości i prawdziwego życia niż ja od swoich.
Zarówno było mi smutno, bo moi wciąż żyli, będąc takimi jakimi są, a jego cudowna mama opuściła świat zbyt szybko.

Położyliśmy się do łóżek dużo wcześniej niż zawsze.
Właśnie wybiła 22, a my leżeliśmy wtuleni w siebie, zmęczeni i jednocześnie szczęśliwi mając siebie nawzajem.

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

Wrzucam wam rozdzialki, niestety trochę krótki.
Ale miałam dziś natłok obowiązków, i chyba znów mnie coś łapie za choróbsko.

Miłego wieczoru kochani. ❤️

Pożądanie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz